Na to teraz w motoryzacji idą miliardy dolarów
I nie, nie chodzi o nowe silniki, nadwozia czy zawieszenia.
BMW planuje przejmować, wspierać i współpracować z podmiotami z branży nowych technologii w jeszcze większym stopniu, niż miało to miejsce do tej pory - podaje dziś Bloomberg, powołując się na wypowiedzi przedstawiciela niemieckiej marki. I mimo że do wdrożenia autonomicznych samochodów pozostało jeszcze sporo czasu, gra już nabiera tempa i toczy się o miliardy dolarów.
Dla nas w końcu perspektywa zakupu nowego auta w 2020 czy 2030 roku wydaje się być bardzo, bardzo odległa. Producenci muszą jednak już teraz przygotowywać plany na przyszłość - nam przystosowanie się do nowych realiów zajmie dużo mniej czasu, niż im.
Zdaniem Klausa Froehlicha z BMW, już teraz wielkie firmy z branży motoryzacyjnej przejmują więc kolejne podmioty technologiczne w bardzo szybkim tempie. Nie o wszystkich przejęciach jest od razu głośno - często nie są to nawet przejęcia za działające na wyobraźnię kwoty. Ale wszystkie one są elementami wielkiej układanki - a kto ułoży ją jako pierwszy, może na zawsze zmienić obraz rynku motoryzacyjnego.
Jednym głosem
Jakkolwiek różne mogło być podejście producentów do samochodów w przeszłości, tak teraz wydaje się, jakby wszyscy mówili jednym głosem, powtarzając te same hasła.
Nie tak dawno temu Volkswagen, przejmując Gett, twierdził, że przyszłość tej branży nie będzie polegała na sprzedaży samochodów - będzie polegała na oferowaniu sposobów transportu. Tak samo swoją przyszłość widzi BMW, nawet pomimo tego, że wszyscy znają główne hasło tej marki, tj. „radość z jazdy”. Cóż, czas na „radość z bycia wożonym”.
Kto pierwszy, ten… pozamiata
Froehlich wyraźnie stwierdza też, że komu pierwszemu uda się dostarczyć w pełni autonomiczne samochody - a więc w domyśle również i autonomiczne taksówki - ten na dobre zdobędzie ten rynek.
Trwają więc intensywne poszukiwania cyfrowego mózgu - a raczej firm, które byłyby w stanie pomóc w tworzeniu takiego elektronicznego kierowcy. Choć oczywiście BMW zapewnia, że będzie też w dużym stopniu opierać się na własnych projektach i umiejętnościach swoich inżynierów. Ale już np. chmury obliczeniowej BMW samodzielnie tworzyć nie musi - tych jest na rynku pod dostatkiem. W końcu z jakiegoś powodu Toyota zacieśniła współpracę z Microsoftem, planując poważniejsze wykorzystanie Azure.
Znów - to samo słyszeliśmy niedawno od Volkswagena. Podobne plany na przyszłość ma prawdopodobnie także Toyota, wiążąc się z Uberem. GM i Lyft? Dokładnie ta sama bajka.
Co do tego, że najbliższa przyszłość to samochody połączone, a kolejnym krokiem będą samochody autonomiczne, nie ma raczej większych wątpliwości. Wystarczy spojrzeć na dane ze Stanów Zjednoczonych - tam w pierwszym kwartale tego roku, kwestii nowych abonamentów, podłączono do sieci więcej samochodów, niż telefonów (!). Tak, na dane te trzeba patrzeć odpowiednio - chodzi o nowe połączenia do sieci, więc np. jeśli wymieniamy telefon na nowy, ale zachowujemy numer, to nie jest to zliczane do tego zestawienia. Ale i tak takie wyniki robią wrażenia i pokazują jedno - od pełnej cyfryzacji motoryzacji nie ma żadnej ucieczki. Chyba, że śrubokręt i nóż, ale co za problem, żeby tak zmodyfikowany samochód po prostu zablokować.
BMW układa swoją układankę
Na razie jeszcze nie wiadomo, jakie firmy przejmie niemiecki gigant i z jakimi nawiąże współpracę. Ma w rękach (wspólnie z kilkoma innymi graczami) Here, a za pośrednictwem BMW i Ventures, zainwestowało (według CrunchBase) od 2011 roku w 12 startupów, przy czym tylko w tym roku zainwestowano w 3 - tyle samo, ile przez cały 2015.
Jest wiec spora szansa, że w najbliższym czasie o BMW zrobi się jeszcze w tej kwestii głośno. Kto wie, jaki jest następny brakujący element tej układanki?