REKLAMA

Będę się musiał mocno powstrzymywać, żeby nie kupić tego smartfona

BlackBerry Priv
REKLAMA

Nie będę kłamał - w ogóle nie czekałem na Priva. I chyba zrobiłem spory błąd.

REKLAMA

Nie chodziło przy tym tylko o to, że BlackBerry już dawno przestało być traktowane jako gigant rynku mobilnego. W końcu nawet i mniejsze podmioty potrafią raz na jakiś czas stworzyć urządzenie, które zachwyci rynek. Przedstawić pomysł, który rozpali wyobraźnię tłumów.

Chodziło o coś innego. Chodziło o Androida.

Ale i też nie o to, że w jakikolwiek sposób za tym systemem nie przepadam. Po prostu czekanie na kolejne sprzęty z nim jest równie emocjonujące co stanie w kolejce do kasy albo jazda w korku. Kolejny Galaxy, kolejny G, kolejny One, i tak dalej, i tak dalej. Od jakiegoś czasu - śmiertelne nudy.

blackberry-priv-3 class="wp-image-498617"

Założyłem więc, że nie inaczej będzie w przypadku Priva. Niespecjalnie więc nawet starałem się o egzemplarz testowy i tak mijały miesiące, aż o Privie właściwie całkowicie zapomniałem.

Wtedy jednak zaskoczył mnie Artur z BBNews.pl pytając, czy nie mam ochoty zobaczyć, co w BlackBerry piszczy. No i zobaczyłem.

Powiew świeżości

Nie wiem jak dużo telefonów przewinęło się przez ostatnie lata przez moje ręce, ale bez wątpienia sporo. I każdy był - niemal bez wyjątku - nudny. Niektóre były tak doskonałe, że aż nudne. Niektóre słabe, ale to dało się wywnioskować z ich ceny i specyfikacji. Niektóre były po prostu “ok”.

blackberry-priv-2 class="wp-image-498616"

Chwil, kiedy testowy telefon chciałem tuż po oddaniu producentowi kupić za własne pieniądze w sklepie, praktycznie nie pamiętam.

Tutaj będę się musiał mocno powstrzymywać, żeby tego nie zrobić.

Ale nie podam jednego, konkretnego powodu. Nie napiszę “bo ma świetny ekran”, nie zarekomenduję go fanom mobilnej fotografii, nie polecę go fanom smartfonowych gier. Dajmy temu status “to skomplikowane”.

Priv nie jest bowiem tylko i wyłącznie kolejnym smartfonem z Androidem. Jest smartfonem z Androidem, który starać się jak tylko może być inny od reszty.

blackberry-priv-7 class="wp-image-498621"

Pierwsze 15 minut kontaktu z nim spędziłem chyba wyłącznie na rozsuwaniu i zsuwaniu fizycznej klawiatury ukrytej za (pod?) ekranem. Kolejne 30 zeszło mi na przypominaniu sobie tego, jak pisze się na telefonie czując pod palcami klikające przyciski, a nie chłodny ekran. I przypominaniu sobie tego, jak bardzo za tym tęsknię, choć przez ostatnie miesiące (a może i lata) udało mi się o tym zapomnieć.

Priv nie był jednym z tym modeli, który bierzemy do ręki i po 5 minutach wiemy absolutnie wszystko o jego budowie. Nie nudzi się tak szybko, ba, jest u mnie kolejny dzień, a ja wciąż jestem nim zafascynowany.

Ideałów jednak nie ma.

O ile więc jego konstrukcja jest elementem, który w jakiś sposób - nawet czysto ciekawostkowy - go wyróżnia, o tyle do perfekcji brakuje mu sporo. Mój egzemplarz, sądząc po obiciach tu i tam, swoje już przeszedł. Nawet to i lepiej, bo ujawniają się pewnie wady, które na urządzeniu w fabrycznym stanie byłyby niewidoczne.

blackberry-priv-8 class="wp-image-498622"

Przede wszystkim tył urządzenia po prostu trzeszczy. Nie tylko przy naciśnięciu prostopadle z tyłu, ale też przy ściskaniu smartfona po bokach. Strasznie nieprzyjemne uczucie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że niektórzy potrafią zrobić za mniej niż 1000 zł telefon pozbawiony tego typu wad.

Priva ratuje na szczęście coś, co przez niektóre osoby może być uznane za wadę - jest ciężki. Nawet bardzo ciężki, czego często brakuje mi, kiedy biorę do ręki iPhone’a lekkiego jak piórko. Tutaj wiem z czym mam do czynienia - z kawałem telefonu. I super.

No i co dalej z Blackberry Priv?

W kwestię specyfikacji technicznej nie będę się na razie zagłębiał - to element, który zostanie opisany dokładniej w pełnej recenzji, na którą przyjdzie czas najwcześniej za kilkanaście dni.

blackberry-priv-5 class="wp-image-498619"

Są jednak poza samą budową elementy, które już na pierwszy rzut oka robią świetne wrażenie. Wielki, zakrzywiony na krawędziach ekran o wysokiej rozdzielczości. Dobrze zapowiadający się akumulator. Świetna jakość rozmów i co najmniej bardzo dobra jakość dźwięku. Obiecujący aparat. Wydajność i kultura pracy, na które nie mogę na razie powiedzieć złego słowa.

No i, dla tych, którzy wątpili - Android 6.0.1.

A dokładniej Android 6.0.1 rozbudowany o aplikacje BlackBerry, do których… na razie muszę się po prostu przyzwyczaić. Za dużo czasu minęło od mojego ostatniego kontaktu z BlackBerry, żebym był w stanie na pierwszych rzut oka określić, czy staną się one dla mnie wzorcem tego typu programów, czy szybko trafią do kosza.

blackberry-priv-4 class="wp-image-498618"

Jest więc sporo do sprawdzenia, sporo pytań, na które trzeba odpowiedzieć. Choć dla mnie najważniejsze będzie jedno:

Czy początkowa fascynacja tym telefonem spowoduje, że mimo absolutnego braku potrzeby zmiany smartfona kupię Priva? A może jednak zauroczenie z czasem minie i będę sobie wdzięczny, że takiego błędu nie popełniłem?

A na razie, zanim dojdę do ostatecznych wniosków, czas postukać trochę w te cudne, malutkie, fizyczne przyciski.

Ależ mi tego brakowało!

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA