Jednak da się wymyślić coś nowego w temacie obiektywu manualnego
W dobie bezlusterkowców obiektywy manualne przeżywają swoją drugą młodość. Mamy prawdziwy renesans szkieł sprzed kilkudziesięciu lat, ale pojawiają się również zupełnie nowe manualne konstrukcje. Jednym z ciekawszych pomysłów jest nowa marka Irix, która debiutuje z szalenie ciekawym pełnoklatkowym szkłem o ogniskowej 15 mm i świetle f/2.4.
Za nową markę obiektywów Irix odpowiada szwajcarski producent TH Swiss. Pierwszym szkłem należącym do tej linii jest ultraszerokokątny Irix 15mm f/2.4 przeznaczony do aparatów pełnoklatkowych. Mimo zawrotnej szerokości pola widzenia (110 stopni; odpowiednikiem na APS-C byłby obiektyw 10 mm), jest to obiektyw rektalinearny. Innymi słowy, zapewnia on całkowicie prostoliniowe odwzorowanie, z bardzo dobrą kontrolą dystorsji.
Choć mamy do czynienia z obiektywem manualnym, to nie zabrakło w nim elektroniki.
Irix nie ma autofocusu, ale umożliwia sterowanie przysłoną z poziomu aparatu (bądź pierścienia na obudowie). Na zdjęciach są też zapisywane pełne dane EXIF, wliczając w to informacje o optyce.
Na konstrukcję optyczną składa się 15 soczewek ustawionych w 11 grupach, a zewnętrzna soczewka jest pokryta wydajnymi powłokami antyodblaskowymi. Przysłonę możemy regulować w zakresie f/2.4 – f/22 i ma ona 9 listków, co powinno przełożyć się na ładny, okrągły bokeh. Minimalna odległość ostrzenia wynosi 28 mm. Mimo to obiektyw ultraszerokokątny zdecydowanie częściej będzie wykorzystywany do uzyskiwania zdjęć, w których wszystkie plany są ostre.
Konstruktorzy ułatwiają to zadanie poprzez kilka bardzo sprytnych innowacji.
Pierścień ostrości można zablokować w dowolnym położeniu, co pozwoli uniknąć przypadkowych zmian ostrości. Na dodatek pierścień wykorzystuje kliknięcie, które informuje o ustawieniu ostrości na nieskończoność. Do dyspozycji mamy też skalę, na której możemy ocenić zakres ostrości oraz odległości hiperfokalne. Gdyby pojawił się problem z precyzją skali, producent umożliwił prosty w obsłudze system kalibracji.
Obiektyw ultraszerokokątny jest często wykorzystywany do fotografowania nocnego nieba. Konstruktorzy Iriksa ułatwili to zadanie pokrywając wszystkie oznaczenia na obiektywie farbą fluorescencyjną. Dzięki temu rozwiązaniu po zmroku łatwiej będzie ustawić ostrość. Fanów fotografii krajobrazowej może przerażać średnica gwintu na filtry, wynosząca zawrotne 95 mm. Filtry w tym rozmiarze kosztują krocie, ale konstruktorzy pomyśleli i o tym. Tuż za tylną soczewką znajduje się kieszeń na żelowe filtry w rozmiarze 3x3 cm.
Irix 15mm f/2.4 będzie sprzedawany w dwóch wariantach różniących się materiałami wykończeniowymi. Droższa wersja Blackstone jest wykonana ze stopu aluminium i magnezu. Ten wariant waży 653 gramy. Tańsza i lżejsza wersja Firefly (581 g) jest wykonana z plastiku. Obie wersje są uszczelniane. Wymiary obiektywu to 140 x 100 mm.
Dość zaskakującą decyzją jest mocowanie obiektywu. Jak można się spodziewać, firmy trzecie (np. Sigma, Tamron, Tokina) produkują swoje obiektywy w wersjach przeznaczonych do różnych systemów (Sony, Nikon, Canon). Tak też jest w przypadku obiektywu Irix. Zaskakujący jest jednak fakt braku wsparcia dla bezlusterkowców. Dostępne mocowania to systemy lustrzankowe: Canon EF, Nikon F i Pentax K.
Obiektyw Irix najpewniej będzie dobrze współpracował z przejściówkami na bezlusterkowce (trzeba tylko zadbać o przeniesienie elektroniki), natomiast dodatkowa przejściówka zwiększa wymiary i masę, a więc jest dokładną opozycją tego, czego oczekują od sprzętu fani bezlusterkowców.
Nowa konstrukcja zapowiada się rewelacyjnie, zwłaszcza, że producent zapowiada świetne osiągi optyczne.
Rozdzielczość optyczna ma stać na bardzo wysokim poziomie, dystorsja ma być naprawdę znikoma, a dodatkowo zaawansowane powłoki antyodblaskowe mają wyeliminować wszelkie flary.
Niestety nie poznaliśmy jeszcze ceny obiektywu, a bez niej ocena konstrukcji jest niemożliwa. Można się spodziewać, że nie będzie tanio. Na rynku jest już podobne szkło – Samyang 14 mm f/2.8 – sprzedawane w cenie ok. 1600-1700 zł. Irix wydaje się jednak stać przynajmniej kilka półek wyżej, a więc nie spodziewałbym się ceny poniżej 3 tys. zł.