Ze smartfonami HTC tym razem nie wyszło, ale Vive to najlepszy produkt tej firmy od lat
HTC tak jak inne firmy działające na rynku mobilnym pracuje nad wirtualną rzeczywistością, ale HTC Vive Pre to zupełnie inna liga niż VR od Samsunga lub LG. Na targach MWC 2016 dane było nam sprawdzić finalną wersję nowego gadżetu, który będzie konkurencją dla PlayStation VR i Oculus Rifta.
HTC kolejny raz rozczarowało w segmencie smartfonów, a wydany poza Azją One X9 i nowe modele budżetowców z linii Desire niczym prócz kilku kropek na obudowie się nie wyróżniają. Tajwańczycy rozpalają wyobraźnię w zupełnie innej kategorii produktowej.
HTC już rok temu na MWC ogłosiło, że wchodzi w wirtualną rzeczywistość.
Gogle wirtualnej rzeczywistości w wersji deweloperskiej zadebiutowały w Barcelonie w 2015 roku. Sam miałem okazję testować je kilka miesięcy temu i byłem oczarowany. Teraz, po roku od debiutu medialnego, zbliżamy się do komercyjnej premiery tego gadżetu. Na MWC 2016 wziąłem udział w pokazie HTC Vive Pre w wersji niemal identycznej do tej, która trafi do klientów końcowych.
HTC Vive Pre to gogle innego kalibru niż Samsung Gear VR, gdzie obliczeniami zajmuje się smartfon. Podobnie jak Oculus Rift będą podłączane do mocnego komputera - niestety za pomocą kabla, a dokładniej trzech kabli o długości pięciu metrów: zasilania, USB i HDMI. Czwarty, znacznie krótszy przewód służy do podłączania słuchawek.
Już 29 lutego gogle HTC Vive Pre będą dostępne w przedsprzedaży.
Cena zestawu, na który składają się gogle, kontrolery i moduły śledzące użytkownika, to 799 dol. w Stanach Zjednoczonych, co przełoży się najpewniej na trochę ponad 800 euro na Starym Kontynencie. To nieco więcej niż Oculus Rift będący dla Vive jedyną bezpośrednią konkurencją - gogle Oculusa i HTC wymagają podobnej klasy komputera z bardzo mocną kartą graficzną, podczas gdy PlayStation VR podpina się do konsoli Sony - ale zestaw jest dużo bogatszy.
W pudełku oprócz gogli HTC Vive Pre znajdą się dwa kontrolery oraz dwa moduły lokalizujące użytkownika Vive w przestrzeni. Zarówno gogle, jak i kontrolery, wyposażone zostały w czujniki laserowe. Moduły umieszczane w rogach pomieszczenia cały czas za ich pomocą stałe monitorują, gdzie znajduje się użytkownik - a dokładnie jego głowa i dłonie. W wirtualnym świecie gry można zobaczyć renderowane cyfrowo modele kontrolerów.
Wrażenia z obcowania z konsumenckim wariantem HTC Vive Pre są podobne do tych po sesji z wersją deweloperską.
O tym, jak wygląda wirtualny świat w wydaniu HTC, pisałem na łamach Spider’s Web już w zeszłym roku. Wykorzystanie laserów do lokalizacji zapewnia znacznie lepsze odwzorowanie poruszania się i wiarygodniejszą immersję w cyfrowy świat niż rejestrowanie ruchu przez akcelerometr czy żyroskop. W wersji bliskiej konsumenckiej - zmiany, jeśli się pojawią, będą tylko kosmetyczne - jest pod tym względem jeszcze lepiej.
Ruszanie i obracanie wirtualnych modeli kontrolerów jest płynne i nie ma żadnych opóźnień - a jedynie brak widocznych własnych dłoni jest z początku dezorientujący. Ale kto wie, może kiedyś pojawią się rękawiczki z czujnikami? Same kontrolery wyglądają znacznie lepiej, są lżejsze i pojawił się dodatkowy sposób interakcji - ściskanie. Gogle też odchudzono, a regulować można je trzema paskami z rzepami. Odległość soczewek od siebie reguluje się pokrętłem, a w zestawie będą dwie piankowe osłonki oddzielające plastikowy szkielet od twarzy o różnym stopniu krzywizny.
Pomyślano nawet o wycięciach na oprawki okularów.
W Barcelonie na pokazie mogłem sprawdzić trzy kolejne dema gier w wirtualnej rzeczywistości. Jedno z nich pozwalało malować światłem w wirtualnej przestrzeni. Drugie było komediowym symulatorem pracy w boksie w korporacji. Trzecie to już rasowa gra akcji - kontrolery zamieniały się w pistolety maszynowe lub tarczę, a zadaniem gracza było strzelanie do atakujących go ze wszystkich stron wirtualnych robotów.
HTC Vive Pre wyglądają bardzo estetycznie i chociaż podczas gry się ich nie widzi, to jestem w stanie wyobrazić sobie ten produkt na sklepowej półce. Cieszy, że nawet po półgodzinnej sesji ich waga nie była uciążliwa, a zakładanie ich nie sprawia większych problemów. Jest też jedna nowość, która diametralnie zmienia to, jak czułem się w goglach na głowie. Chodzi o kamerę, która jest w stanie wyświetlić obraz zewnętrznego świata użytkownikowi.
Kamera w HTC Vive Pre to prawdziwy game changer.
Totalne odseparowanie od świata było jedną z moich głównych obiekcji przed zakładaniem takich wynalazków na swoją głowę. Teraz ten problem znika, a HTC Vive Pre łączy świat wirtualny z realnym w nowy sposób. Dzięki kamerze w goglach jak tylko zbliżymy się do końca wirtualnej przestrzeni, w której można się bezpiecznie bawić, zobaczymy nie tylko wirtualną ścianę - ale też delikatny zarys otoczenia.
W każdej chwili można też wymusić na goglach włączenie obrazu z kamery - nie jest to co prawda fotorealistyczna transmisja, a rzeczywistość przykryta futurystycznie wyglądającym filtrem przypominającym nieco termowizję, ale to wystarczy by zobaczyć gdzie stoją inne osoby w otoczeniu. Pozwoli to sprawdzić godzinę i połączenia przychodzące na smartzegarku lub… podejrzeć gdzie leży przewód łączący gogle i komputer, który lubi się, niestety, czasem zaplątać pod nogami.
Z każdym pokazem kolejnych wersji gogli wirtualnej rzeczywistości jestem pod coraz większym wrażeniem. Mój entuzjazm jednak szybko przygasa, bo… nie mam warunków, by zamontować taki system u siebie. Nie tylko potrzeba by mi było sporo dodatkowej przestrzeni w pomieszczeniu do grania, ale brakuje mi także w domu odpowiednio mocnego komputera, który byłby w stanie wirtualną rzeczywistość wyrenderować.