REKLAMA

Dlaczego Uber wciąż nie wybiera się na giełdę? Bo traci gigantyczne pieniądze

62,5 mld dol - na tyle wyceniany jest Uber po ostatniej rundzie finansowania, która miała miejsce pod koniec zeszłego roku. To gigantycznie wysoka wycena na prywatnym rynku startupowym, porównywalna tylko z Facebookiem przed jego debiutem giełdowym. Czy wyniki finansowe Ubera potwierdzają tak absurdalnie wysoką wartość spółki?

uber giełda
REKLAMA
REKLAMA

Uber wciąż jest firmą prywatną, więc nie jest zobligowany do publikacji wyników finansowych. Ba, Uberowi na giełdę w ogóle nie spieszno - firma zarządzana przez Travisa Kalanicka ma na tyle dużo pieniędzy od inwestorów prywatnych, że nie musi wchodzić na rynek publiczny, by mieć kasę na kolejne etapy rozwoju.

Co więcej, Uberowi nie grozi też to, co zmusiło Facebooka do IPO - ma niewielką liczbę inwestorów prywatnych, którzy finansują jego rozwój. Według amerykańskiego prawa spółek, po tym, jak liczba prywatnych inwestorów przekracza 500, firma traktowana jest jako publiczna i musi publicznie prezentować swoje wyniki finansowe. W 2012 r. Facebook zbliżał się (albo nawet przekroczył) do tej liczby prywatnych inwestorów, więc musiał iść na giełdę. Na początku 2016 r. Uber ma ponoć ok. 100 podmiotów inwestujących (ponoć, bo nie upublicznia pełnej listy swoich inwestorów).

Wielu analityków zastanawia się, czy ociąganie się z wejściem na giełdę to nowa moda wśród tzw. startupowych unicornów, czy może nowy rodzaj rozwoju globalnych biznesów internetowych. Ja myślę, że może chodzić o jeszcze co innego - Uber, tak jak i inne wyceniane na miliardy dolarów startupy, ma problem z dowożeniem wyników finansowych.

Dlatego tak ważne jest uważne patrzenie na wszystkie przecieki związane z finansami Ubera. A właśnie taki wyciek miał miejsce 2 dni temu - 11 stycznia the Information dotarł do częściowych wyników finansowych Ubera za 2015 r. Jedno jest w nich jasne - firma wciąż jedzie na gigantycznej stracie.

Według tego raportu, Uber stracił ponad 1 mld dol. w pierwszej połowie 2015 r. To o 330 mln dol. więcej, niż w analogicznym okresie 2014 r. Gdyby utrzymała się projekcja trajektorii straty, w całym 2015 r. Uber stracił… - uwaga uwaga - 2,5 mld dol!

Tę nienajlepszą informację nieco osładza wynik w przychodach - firma ponoć miała 1,5 mld dol. przychodów w 2015 r., co oznaczałoby potrojenie obrotów w ciągu roku. Dodać do tego należy fakt, iż Uber zwiększa też ilość pieniędzy, jaka zostaje w firmie po rozliczeniach z kierowcami - w pierwszej połowie 2015 r. było to 18,3 proc, podczas gdy rok wcześniej 16,9 proc.

Mimo gigantycznej straty, Uber wciąż ma grube miliardy dolarów na bieżące działanie. Na koniec czerwca 2015 r., Uber miał mieć 4,3 mld dol. w płynnych aktywach (skok z 1,96 mld dol. na koniec 2014 r.). To oczywiście dzięki kolejnym rundom finansowania, w tym tej na okrągłe 6 mld dol.

Odpowiedź na pytanie dlaczego Uber, mimo gigantycznie wysokiej wyceny, na giełdę się nie wybiera jest więc jasna - ten biznes wciąż jest mocno nierentowny.

Wprawdzie nie tak odległa historia debiutu giełdowego Twittera pokazuje, że można nie tylko zrobić IPO, ale także trwać 2 lata na giełdzie bez większych problemów bez zarobienia choćby 1 dolara dla swoich inwestorów, ale Uber chyba celuje bardziej w model Facebooka. Biznes Zuckerberga też przez długie lata był nierentowny, a dziś jest drugim najlepiej prosperującym biznesem internetowym na świecie.

Aby tak się stało, Uber potrzebuje gigantycznie większej skali działania. Raport, do którego dotarł Amir Efrati z The Information, przedstawia jednak hurraoptymistyczne prognozy - dzięki inwestycjom na nowych rynkach, Uber ma być rentowny w Stanach Zjednoczonych, Japonii, Australii, Wielkiej Brytanii i Izrealu w 2016 r. W ciągu 4 lat, Uber ma generować 14 mld dol. na najważniejszych dla siebie rynkach, co pozwoliłoby Kalanickowi zarabiać.

REKLAMA

Pytanie tylko, czy Uber dostanie jeszcze 4 lata na działanie na prywatnym rynku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA