To opóźnienie będzie kosztować miliony. NASA odwołuje marsjańską misję
Gdy napotykasz techniczny problem tuż przed wydaniem swojego produktu na rynek, w najgorszym razie opóźnisz jego premierę. W przypadku misji kosmicznych brak trzymania się harmonogramu może oznaczać, że trajektoria lotu, którą liczyłeś tak dokładnie i precyzyjnie, stanie się nieaktualna.
Nie będę zaczynał tej notki od tłumaczenia, że planety krążą wokół Słońca i co rusz zmieniają swoje pozycje względem siebie, nie chciałbym obrażać waszej inteligencji. Warto tylko przypomnieć, że w wyniku powyższego zmieniają się nie tylko pozycje planet, ale również odległości między nimi. Dlatego też misje kosmiczne planowane są nie tylko z uwagi na możliwości techniczne czy budżet, ale również ich harmonogram jest ściśle związany z aktualną pozycją ciał niebieskich.
Nie inaczej było z misją InSight, która miała mieć miejsce w przyszłym roku. Miała. Niestety, będzie musiała zostać przełożona na późniejszy termin. Inżynierowie już teraz wiedzą, że nie zdążą w żadnym razie usunąć usterki w pojeździe, jaki miał trafić na Czerwoną Planetę. Zanim proces testów się zakończy, i to też przy założeniu, że problem uda się rozwiązać, Mars oddali się od nas o zbyt dużą odległość.
Co poszło nie tak?
Kluczowy dla misji InSight jest jeden z instrument sejsmiczny zamontowany w wypełnionej próżnią kulistej obudowie. Niestety, ta podczas testów w temperaturze minus 50 stopni Celsjusza traci swoją szczelność. Mimo wielu prób udoskonalenia konstrukcji, podczas testów instrument nadal nie zachowuje się należycie.
Ów instrument jest dla tej misji kluczowy. NASA do tej pory koncentrowała się na geologii powierzchni Czerwonej Planety i jej właściwościach. InSight (Interior Exploration using Seismic Investigations, Geodesy and Heat Transport) ma zbadać, co się dzieje wewnątrz najbliższego planetarnego sąsiada Ziemi.
Niestety, następna okazja, a więc zbliżenie Ziemi i Marsa, trafi się dopiero za 26 miesięcy, a więc w maju 2018 roku. To problem nie tylko dla nauki, ale również dla samej agencji kosmicznej. InSight otrzymał budżet w wysokości 675 mln dol. Już teraz pochłonął 525 mln, choć nie do końca z własnej winy.
Za instrument sejsmiczny odpowiada bowiem francuska agencja kosmiczna CNES. Zaprojektowała go tak, by mierzyć z niesłychaną precyzją wibracje wywołane kolizjami z planetoidami czy trzęsieniami ziemi…och, pardon, Marsa. Urządzenie działa na podobnej zasadzie co spektrogram: na podstawie zmian w falach dźwięku naukowcy będą mogli obliczyć grubość marsjańskiej skorupy i dokonać pomiarów płaszcza i jądra planety. W przyrządzie o średnicy około 20 cm znajdują się trzy niesłychanie czułe sejsmometry (tak czułe, że wykrywają odchylenia o szerokości atomowej). I to właśnie one wymagają idealnej próżni do pracy.
Na razie nie wiadomo, czy InSight otrzyma dodatkowe dofinansowanie.