REKLAMA

Czarny Piątek w Polsce istnieje tylko teoretycznie

Może się wydawać, że Czarny Piątek to doskonała okazja do zrobienia większych zakupów. I jest to absolutna prawda, ale tylko w Stanach Zjednoczonych, ewentualnie w krajach zachodniej Europy. W Polsce jednak prawdziwe okazje można policzyć na palcach jednej, góra dwóch rąk. Cała reszta przecen nie przekonuje mnie nawet do tego, by zastanowić się nad zakupem, nie mówiąc już o faktycznym wyjęciu karty kredytowej z portfela.

czarny piątek
REKLAMA
REKLAMA

Oglądając relacje zza oceanu możemy zobaczyć całe tłumy, które zaraz po świątecznym obiedzie pędzą do sklepów, żeby kupić telewizory, konsole, smartfony oraz inne sprzęty. Co prawda nie rozumiem, jak można stawiać udział w promocji nad spędzeniem świątecznego czasu z rodziną i przyjaciółmi, ale zapewne wynika to z ogromnej różnicy kulturowej między nami i Amerykanami. Nie to jest jednak najważniejsze. Istotne jest to, że Czarny Piątek działa i wszystkim przynosi korzyść. W tym dniu sklepy notują ogromne przychody, pozbywają się niektórych towarów zalegających na magazynie, a klienci kupują naprawdę dobre urządzenia za bezcen.

Tam naprawdę trafiają się obniżki sięgające 70, 80, a niekiedy nawet 90%.

Oczywiście, że trzeba na nie polować i być na odpowiedniej stronie w odpowiednim czasie. To jasne, że na ich szukanie trzeba poświęcić kilkadziesiąt minut lub kilka godzin. Faktem jednak jest, że oferty takie w ogóle istnieją. W Polsce na takie wyprzedaże mogą pozwolić sobie co najwyżej nieliczne sklepy oferujące dobra cyfrowe, takie jak gry, książki oraz multimedia. Osoby, które chcą nabyć bardziej namacalne produkty mogą wyłącznie obyć się smakiem lub prosić o pomoc rodzinę lub znajomych ze Stanów Zjednoczonych. W przeciwnym razie mogą spodziewać się wyłącznie promocji, które nie różnią się od zwyczajnych “wyprzedaży”, których nawet nie zauważamy.

Jak już wspomniałem, sklepy z treściami cyfrowymi całkiem dobrze radzą sobie z fenomenem Czarnego Piątku. Gorzej prezentują się oferty sklepów internetowych oferujących fizyczne towary. Tam można znaleźć kilka ciekawych promocji, które rozchodzą się w kilka minut. Z kolei cała reszta to sprzęty przecenione o 10, 20, może 30%. Są to bardzo dobre oferty dla osób, które wcześniej chciały kupić dany sprzęt. Nie są jednak na tyle atrakcyjne, by skłonić mnie do spontanicznego wydawania pieniędzy. Podobnie sytuacja wygląda w stacjonarnych sklepach branżowych, zwłaszcza odzieżowych. Najgorsze “promocje” można za to znaleźć w hipermarketach takich jak Auchan i Tesco.

Przeglądam gazetki tych sklepów i nie wierzę własnym oczom. Produkty dostępne w promocjach dzielą się na kilka kategorii. Jedna z nich to zupełnie zwyczajne rzeczy, których cenę podwyższono o 50%, a potem obniżono o 50%. W ten sposób cena produktu się zmniejsza, ale nieznacznie. Druga kategoria sprzętów to urządzenia zalegające w magazynie od takiego czasu, że zaczął się nimi interesować konserwator zabytków. By doniczka nie stała się pomnikiem przyrody, a telefon stacjonarny nie trafił do muzeum techniki, trzeba się go pozbyć. Większość porządnie przecenionych urządzeń to telefony komórkowe z 2010 roku, tylko nieco nowsze tablety, radiobudziki i odtwarzacze DVD.

Jest to o tyle smutne, że w Stanach Zjednoczonych największe tłumy widać właśnie pod hipermarketami. To z Walmartów ludzie wynoszą śmiesznie tanie telewizory, smartfony i konsole.

Dlatego nie ma co oszukiwać się. Czarny Piątek to nie jest nasza szansa na wielki zysk czy oszczędności.

Skorzystają na niej osoby robiące zakupy za granicą i prawdziwi łowcy promocji, którzy załapią się na kilka sztuk atrakcyjnego towaru będącego wabikiem skłaniającym tłumy do przyjścia do sklepów. Zdecydowana większość Polaków nie skorzysta na Black Friday, a nawet się nim nie zainteresuje. I całe szczęście! Może chociaż to pokaże właścicielom sklepów, że nie jesteśmy głupi. Może dzięki temu przestaną myśleć, że pod przykrywką amerykańskiej tradycji mogą nam sprzedać starocie zalegające na magazynie lub sprzęt, którego cena przed promocją została sztucznie podwyższona.

REKLAMA

Może w ten sposób kiedyś doczekamy się prawdziwego Czarnego Piątku, a nie tej marnej imitacji, na którą próbują nas nabrać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA