Jeśli ten plan wypali, to Jolla może złapać niespodziewanie mocny wiatr w żagle
Rosja to kolejny po Korei Północnej kraj, który chce przygotować dla swoich obywateli system operacyjny wolny od wpływów zgniłego Zachodu. Kreml nie myśli jednak o desktopach, a smartfonach i tabletach. Rosyjski rząd nieprzychylnie patrzy na rosnącą popularność Androida i iOS i planuje wesprzeć twórców alternatywnego mobilnego OS-a.
Globalny rynek mobilny w ujęciu oprogramowania został zdominowany przez dwie firmy pochodzące ze Stanów Zjednoczonych, a jedyną realną alternatywą jest… kolejna firma z USA. Mowa tutaj oczywiście o Androidzie od Google, Apple iOS i Microsofcie z jego Windowsem.
Pozostałe systemy operacyjne to typowy planton. Mamy niby takie twory jak Tizen od Samsunga, oparty na przeglądarce Firefox OS-a, niewypał w postaci BlackBerry OS 10 i ciekawostkę w postaci Sailfish OS od firmy Jolla, który można traktować jako duchowego spadkobiercę Maemo i Meego. Nie liczą się one jednak wcale.
To, że rosyjski rząd nie jest zadowolony z takiej sytuacji nie powinno być żadnym zaskoczeniem. Ciekaw jestem, czy wypali plan stworzenia przez Rosjan ich własnego mobilnego systemu, który byłby w stanie konkurować z rozwiązaniami rodem z kapitalistycznych Stanów. Ambicje są całkiem spore.
Rosyjski rząd nie chce co prawda wyrzucić Androida za drzwi w jeden dzień, ale plany są ambitne. Jak donosi Business Insider, teraz system od Google kontroluje aż 95 proc. całego rynku smartfonów na terenie Rosji, ale według zapewnień ministra Nokolaia Nikiforiego w przeciągu dekady ma ten wskaźnik spaść poniżej 50 proc.
Rosjanie nie będą jednak walczyć z Google jego własną bronią, a Apple jest w tym kraju spalone od kiedy tylko Tim Cook przyznał się do swojej orientacji seksualnej. Nowy system nie będzie forkiem Androida pozbawionym usług Google, a ma bazować na… Sailfish OS, który rozwija fińska Jolla.
Takie próby odcięcia się od OS-ów firm ze Stanów Zjednoczonych to kolejne działanie Rosji na rzeczy uwolnienia się od wpływów Zachodu po uchwaleniu przepisów o konieczności trzymania danych na temat Rosjan przez firmy technologiczne na terenie kraju. Można na to patrzeć jak na pokłosie sankcji nałożonych przez inne państwa na Rosję po wydarzeniach na Krymie.