Facebook tym ruchem pokazał, że potrafi postawić dobro użytkowników ponad swoje
Wydawałoby się, że w połowie drugiej dekady XXI wieku dotarliśmy już do momentu, w którym Internet jest powszechnie dostępnym dobrem, z którego można korzystać na całym świecie. Niestety, w rzeczywistości jedynie 1/3 z ponad siedmiu miliardów mieszkańców Globu korzysta z Internetu. Mark Zuckerberg ogłosił dziś kolejny etap rozwoju projektu, który wyrówna szanse.
Jak się okazuje, problem dostępu do sieci nie leży wcale w infrastrukturze. Szacuje się, że 80% zamieszkałych rejonów naszej planety znajduje się w zasięgu sygnału mobilnego. Kłopot w tym, że choć dla nas może się to wydawać absurdalne, dla milionów, a nawet miliardów ludzi dostęp do Internetu jest po prostu za drogi, albo istniejąca infrastruktura nie pozwala na korzystanie w niego w takiej formie, do jakiej my jesteśmy przyzwyczajeni.
Internet.org czyli uproszczona sieć ponad podziałami
Idea projektu właściciela Facebooka polega na stworzeniu platformy z "uproszczonym" Internetem, do którego (pierwotnie) trafią najbardziej potrzebne i najbardziej powszechne portale oraz usługi sieciowe. Głównym założeniem jest tutaj stworzenie wersji stron i aplikacji, które wykorzystywać będą znikomy transfer danych, co z jednej strony pozwoli na korzystanie z Internetu niezależnie od jakości sygnału, a z drugiej pozwala operatorom bez większych strat zaoferować Internet.org po prostu za darmo.
Internet.org zakłada również kompletną otwartość. Nie znajdziemy tutaj konkretnie wybranych partnerów, zarówno po stronie dostawców usług jak i infrastruktury. Nowy projekt ma być dostępny kompletnie za darmo, bez przywiązania do jednego podmiotu.
Wśród pierwszych partnerów znalazły się portale takie jak Wikipedia oraz naturalnie Facebook, a także specjalnie przygotowane usługi zdrowotne, handlowe, komunikacyjne, informacyjne etc. Mark Zuckerberg podkreśla, że tak jak Net Neutrality walczy o niezależność i brak dyskryminacji w sieci, tak Internet.org to idea mająca zrównać szanse wszystkich ludzi na świecie, poprzez zapewnienie im dostępu do Internetu.
Chce w ten sposób "dać głos milionom ludzi na świecie, którzy dotychczas nie mogli wyrazić swojego zdania w komentarzach".
Sceptykom, którzy nie do końca wierzą w szczytność celu, a raczej dopatrują się w projekcie zysków dla jego twórców, spieszę z wyjaśnieniem - żadnych zysków nie będzie, a przynajmniej nie możemy mówić tu o zyskach finansowych. Przygotowane usługi (tak, nawet Facebook) nie będą wyświetlały reklam, nie będzie też pobierana żadna opłata za dostęp do treści ani za transmisję danych.
CEO Facebooka uważa, iż pokazanie milionom ludzi, którzy być może nie zdają sobie sprawy z użyteczności Internetu, jak potężnym jest on narzędziem, otworzy ich oczy na możliwości sieci i w perspektywie przekona do korzystania także z "pełnej" wersji Internetu. Także sam projekt jest z założenia czysto filantropijny, służący "większemu dobru".
Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia możliwej monopolizacji projektu przez usługi dostarczane poprzez Facebooka (jak choćby komunikator Messenger), jednakże wbrew obawom, które pojawiły się podczas ogłoszenia projektu rok temu, nic na to nie wskazuje. Wolność wyboru przyszłych użytkowników Internetu leżeć będzie w rękach deweloperów.
Każdy może dołożyć swoją cegiełkę do projektu
Choć start pomysłu miał miejsce ponad rok temu, od dziś Internet.org to platforma w 100% otwarta, dostępna dla każdego dewelopera, który tylko będzie chciał dodać do niej coś od siebie. Na stronie projektu znaleźć można konkretne wytyczne, jak tworzyć strony i aplikacje dla projektu.
Główne aspekty, które deweloperzy będą musieli wziąć pod uwagę to przede wszystkim użyteczność ich aplikacji, oraz ich maksymalna "lekkość". Odpada tutaj stosowanie zaawansowanych protokołów, JavaScript, SSL/TLS/HTTPS. Pod względem wizualnym i technologicznych Internet.org to taki powrót do korzeni WWW, ale trzeba pamiętać o celu, w jakim powstaje.
Aplikacje i strony internetowe muszą też bezproblemowo działać zarówno na smartfonach, jak i na feature-fonach, gdyż to właśnie z tych ostatnich w zdecydowanej większości korzystają mieszkańcy rejonów, do których kierowana jest idea uproszczonego Internetu.
Razem z projektem rusza także przygotowane przez Facebooka we współpracy z Ericssonem Laboratorium Innowacji, do którego może zapisać się każdy chętny deweloper. Umożliwia ono symulowanie działania aplikacji w różnych częściach świata, odzwierciedlając konkretne warunki sieciowe.
Uszczęśliwianie na siłę? Nie sądzę
Oczywiście, jak to zwykle bywa, projekt zjednał sobie nie tylko ogromną rzeszę zwolenników, lecz także zagorzałych wrogów. Rozumiem, rzecz jasna, obawy o to, że głęboko pod powierzchnią Internet.org może nie być tak bezinteresowną ideą jak próbuje to przedstawić Mark Zuckerberg, ale argumenty, które padają w komentarzach na stronie projektu i kanale YT są po prostu irytujące.
Gadka w stylu "po co im to potrzebne, przecież radzą sobie doskonale bez Internetu" jest tak bezrefleksyjna, że aż chce się wyć. Brawo, "nowoczesna cywilizacjo zachodu". Bardzo szybko zapomniałaś, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu i my nie mieliśmy Internetu. Ale fakt, jeśli nadal chcemy utrzymać dysproporcję rasową i klasową na świecie, powinniśmy zażarcie strzec tych 2/3 odciętych od sieci mieszkańców Ziemi przed złem, jakim jest Internet.
W końcu, nie daj Boże, jeszcze dojdzie do tego, że damy im takie perspektywy jakie sami dziś mamy...