Microsoftowi w końcu się udało - Windows Phone w Europie trzeba już traktować poważnie
Lata walki, setki milionów dolarów inwestycji, agresywne atakowanie rynku. Do czego to doprowadziło? Do zaszczytnego trzeciego miejsca. Sęk w tym, że chwilowo to tylko dwumiejscowe podium.
Microsoft na rynku mobilnym zmaga się z dokładnie tym samym problemem, co jego konkurencja na rynku desktopowym. Dwoi się i troi, wciskając Windows Phone (a już niedługo Windows) w ręce każdego szukającego telefonu konsumenta, niejednokrotnie wręcz płacąc mu za to (patrz promocja Lumia Cashback). Mobilny Windows jest darmowy, objęty ochroną prawną (czytaj: patentową), jest zaprojektowany tak, by bez problemu zainstalować go na telefonie zaprojektowanym dla Androida. Jest bardzo dobrze zaprojektowany od strony backendu, dzięki czemu oferuje przyzwoity komfort użytkowania nawet na telefonie za 250 złotych. Mimo tego zajmuje na rynku odległe, trzecie miejsce.
Czemu odległe? Odpowiedź na to zobaczycie w najnowszych statystykach sprzedaży smartfonów. Android jest liderem, sporo niżej znajduje się iOS, a kolejni gracze, w tym Windows… znajdują się na marginesie. I choć Windows Phone znacznie wyprzedza BlackBerry czy Firefox OS, tak równie daleko mu do liderów.
Według najnowszych danych Kantara, to był bardzo dobry kwartał dla Windows Phone… patrząc na sytuację wyłącznie z perspektywy tego systemu operacyjnego. Zyskał sporo w wielu regionach. Problem w tym, że tylko w jednym ma jakiekolwiek znaczenie dla ogółu.
Europa to przyczółek dla kafelków
Według tych danych, Windows Phone zaczął w Europie być graczem, z którym należy się liczyć. W regionie obejmującym Wielką Brytanię, Francję, Hiszpanię, Niemcy i Włochy ma już 10,1 procent udziałów w sprzedaży. To nadal znacznie mniej niż konkurencja, ale na tyle dużo, by zainteresować partnerów w formie telefonii, twórców aplikacji czy innych użytkowników, którym dotychczasowi będą polecać urządzenia z tym systemem. Na tym samym rynku, dla porównania, iOS stanowił 20,9 procent sprzedaży. Reszta należy do Androida, który w porównaniu do analogicznego kwartału rok temu, stracił trzy procent rynku.
Problem w tym, że tylko w Europie wygląda to tak dobrze (choć w Australii odnotował interesujący, 4,3-procentowy wzrost). Dwa pozostałe rynki z tych najbardziej lukratywnych (i na których Microsoft, wydaje się, inwestuje najwięcej) wyglądają już żałośnie. W Stanach Zjednoczonych stanowił 4,8 proc. sprzedaży, a w Chinach nie przekroczył jednego procenta.
Microsofcie, zapraszamy na Stary Kontynent
Gigant z Redmond niejednokrotnie był już krytykowany za bycie zbyt amerykańskocentrycznym. Nietrudno zrozumieć przywiązanie do rodzimego rynku, na którym na dodatek na innych polach (szczególnie jeżeli chodzi o klientów publicznych czy korporacyjnych) idzie mu tak dobrze. Jednak nawet na pierwszym roku studiów związanych z ekonomią szybko wykładowcy was nauczą, że inwestuje się przede wszystkim w to, co nam się najlepiej rozwija, by użyć zdobytej inercji w miejscach, gdzie wiedzie nam się gorzej.
Wygląda jednak na to, że spóźniam się z ruganiem korporacji pana Nadelli. Zaprezentowany przed chwilą Surface 3, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, już w dniu premiery będzie dostępny na większości istotnych europejskich rynkach (wybaczcie, Polska do nich nie należy). Mimo problemów z łańcuchem logistycznym, opaska Band powoli wchodzi do Europy. Kto wie, to może oznaczać, że wkrótce skorzystamy na tym również i w naszym kraju, choć na razie na Cortanę czy Xbox Music nie ma co liczyć.
Dalsze inwestycje w Europie mogą zapewnić inercję niezbędną do wybicia się na amerykańskim i chińskim rynku. Szczególnie tym pierwszym, coraz mocniej zapatrzonym w europejskie trendy. Na razie jednak przed Windows Phone (a właściwie, to przed jego następcą, a więc mobilnym Windows) nadal sporo pracy, mimo wielu lat obecności na rynku.