REKLAMA

O Apple Watchu na gorąco po jednym dniu

Jednego nauczyłem się o Apple Watchu po całodniowym intensywnym używaniu - to urządzenie komputerowe zupełnie nowego typu. Tak - urządzenie komputerowe, bo powiedzieć o nim ‚zegarek’ to jednak obraza zarówno dla niego, jak i klasycznych zegarków. Tak - zupełnie nowego typu, bo chyba powoli zaczyna do mnie docierać to, że porównywanie go z użytecznością smartfonów, czy komputerów PC jest kompletnie bez sensu. Ale po kolei.

O Apple Watchu na gorąco po jednym dniu
REKLAMA
REKLAMA

Najpierw o premierze Apple Watcha

Naprawdę jestem już zmęczony szopkami, które Apple odstawia z premierą swoich nowości. Coraz bardziej są one uwłaczające godności klientów i to przecież tych, na których Apple’owi powinno zależeć najbardziej, czyli fanów marki gotowych do wydania pieniędzy w ciemno na nowe iGadżety.

Tymczasem po raz kolejny, mimo zapowiedzi, że będzie inaczej, Apple pokazał jak w głębokim poważaniu ma klientów. Pal licho, że w dniu oficjalnej premiery nie można po prostu wejść do Apple Store’a i kupić smartwatcha, którego klient widzi gołym okiem na wystawie. Pal licho, że miały liczyć się pre-ordery składane 10 kwietnia rano - mój złożony o godzinie 9:07 nie jest nawet w fazie przygotowania, podczas gdy dowożone są zegarki zamówione dużo dużo później. Miało przynajmniej nie być bitew pod butikami - jedynymi sklepami Apple’a, w których możliwe było kupienie Watcha bez wcześniejszych pre-orderów. Niestety były machlojki, rezerwacje na telefon, załatwiania, cwaniactwo i handlarze.

Przecież można to wszystko lepiej zorganizować. Wystarczy przesunąć oficjalną premierę o tydzień, dwa, w których Apple zbudowałby odpowiednie duże zapasy produktów, aby dla każdego starczyło i by każdy otrzymał swój pre-order na umówiony czas.

Apple Watch, space gray, 3

Pierwsze wrażenie

Łatwo nie było, ale udało mi się zdobyć Apple Watcha dzień po półkowej premierze.

W moje ręce wpadł Apple Watch w wersji sport, z ciemną aluminiową kopertą (space gray) o rozmiarze 42 mm oraz czarną opaską, czyli dokładnie taki sam model, który zamówiłem w przedsprzedaży i na którego realizację wciąż czekam. Docelowo dokupię do niego białą opaskę typu sport, bo wydaje mi się, że akurat to połączenie: czarnej koperty Watcha z białą opaską jest najbardziej atrakcyjne. Dziwi mnie, że nie jest to jedna z podstawowych opcji konfiguracyjnych sportowego Apple Watcha.

Moje pierwsze spojrzenie na Apple Watcha na żywo przyniosło… spore rozczarowanie. W pierwszym momencie wydał mi się on znacznie brzydszy niż na renderach prezentowanych na stronach internetowych Apple’a. Brzydszy i mniejszy, wręcz filigranowy.

Może to odczucie tylko dla wersji Sport, może Watch w wersji stalowej robi lepsze pierwsze wrażenie - ja jednak poczułem w pierwszym momencie spory zawód.

Skonfrontowałem zresztą swoje zdanie z bliskimi mi osobami, które na co dzień nie śledzą doniesień z rynku tech, a które zawsze doceniały wzornictwo Apple’a, szczególnie iPhone’y, które przecież od zawsze mocno się wyróżniały na rynku smartfonów, i MacBooki, które chyba na każdym, kto na nie patrzy, robią wielkie wizualne wrażenie. Tymczasem w przypadku Watcha reakcje były w dwóch przypadkach takie same: eee, takie to zwykłe, plastikowe, nic tu nie ma nadzwyczajnego, chyba podobny zegarek od Sony już testowałeś.

No właśnie, ta ostatnia uwaga jest znamienna. Mimo wspaniałych słów wypowiadanych o Watchu w wyśmienitym ‚representative English’ przez Jonathana Ive’a, głównego projektanta Apple’a, zegarek wygląda nad wyraz zwyczajnie. Nie wyróżnia się ani in plus, ani in minus względem konkurencyjnych produktów, które zalewają rynek od dwóch lat.

Jedyne co mnie pozytywnie zaskoczyło to grubość Watcha. Na zdjęciach wydawał mi się masywniejszy i grubszy, tymczasem na żywo wcale nie sprawia wrażenie nadmiernie nabrzmiałego. Nawet sensory w spodniej części jego konstrukcji wydają się mniejsze i mniej wystające niż na zdjęciach.

Opaski robią różnicę

Jedno się jednak Apple’owi udało - opaski do Watcha, są doskonałe, fenomenalne wręcz. Świetnie przemyślany system ich wymiany, doskonały autorski system zapinania i odpinania - to wszystko jedne z najlepszych cech wartościujących całe urządzenie!

Apple Watch, space gray, 4

Aż dziw, że żaden z producentów smartzegarków, które debiutowały przed Apple Watchem nie podszedł do tematu w podobny sposób. Zaryzykuję twierdzenie, że biznes, który Apple zrobi na nietanich przecież opaskach do Apple Watcha może być większy niż… biznes konkurentów na smartwatchach. Łącznie! Napiszę o tym szerzej w innym tekście.

Opaski, nawet te gumowe do wersji Sport nie tylko są wygodne, ale doskonale pomyślane. Mechanizm ich wymiany jest zupełnie inny niż we wszystkich innych zegarkach - przy górnej i dolnej krawędzi Watcha znajduje się przycisk, który aktywuje możliwość wysunięcia ze szczeliny opaski. To oczywiście oznacza, że (na razie) żadna inna linia opasek nie będzie na niego pasować, a w najbliższej przyszłości stworzy się potężny ekosystem producentów, którzy będą proponować najróżniejsze wymienne opaski do Watcha.

Nawet jednak bez zewnętrznych opasek, Apple zrobi na swoich opaskach gigantyczny biznes. Ja planuję dokupić białą opaskę Sport, wiem, że Piotrek Grabiec już choruje na Milanese Loop. Jestem przekonany, że niedługo posiadacze Watchów będą mieć po kilka kompletów opasek na różne okazje - do garnituru, do stroju sportowego, do czerwonych butów, itd.

W tym właśnie tkwi potęga koncepcyjna Apple’a - niby kompletnie nietechnologiczny szczegół, a ‚bandy’ (z ang. opaski) będą stanowić integralną część biznesowego ekosystemu Apple Watcha. Jakoś Samsung, Sony, LG i inni o tym nie pomyśleli. Jedynie Pebble w nowej inkarnacji swojego kickstarterowego hitu podszedł do opasek w nieco niestandardowy sposób - zrobi z nich jednak dodatkowe technologiczne gadżety poszerzające zakres użycia Pebble Time.

Dla Apple’a opaski w Watchu to element mody. Zapamiętajmy to, bo to ważne.

Nawigacja po systemie niczym w… Androidzie

Równie ważne co wygląd i osprzęt jest jednak to, co Apple Watch potrafi i jak działa.

Sporym zaskoczeniem podczas pierwszego testowego dnia był dla mnie fakt, że nie miałem żadnych problemów z nawigacją po systemie. Wielu zachodnich recenzentów zwracało uwagę na to, że w wielu miejscach sposób nawigacji jest niejasny. Ja tego nie odczułem. Trzeba bowiem zrozumieć, że układ nawigacji po systemie operacyjnym jest tu podobny do… - tak tak - Androida.

Apple Watch, space gray, 9

Jest pulpit, który w przypadku UI Watcha nie jest listą aplikacji (jak np. na iPhonie), lecz aplikacją zegar z elementami wyświetlającymi różne informacje z innych aplikacji. Ekran z listą aplikacji z kolei działa podobnie jak ekran z listą zainstalowanych aplikacji na smartfonie z Androidem - to miejsce, w którym możemy wyszukać interesującą nas aplikację, którą wiemy, że mamy zainstalowaną.

Ważnym elementem UI nawigacyjnego są Glances (w polskiej wersji: Skróty) - one dostępne są z poziomu aplikacji Zegar, czyli tutejszego odpowiednika pulpitu, a nie listy aplikacji. Jeśli to zrozumiemy, to bez problemu będziemy się poruszać po meandrach opcyjnych Watcha.

Są też oczywiście dwa fizyczne przyciski po boku ekranu. Jeden z nich, nazwany pieszczotliwie przez Apple’a ‚digital crown’, czyli cyfrową koroną, oferuje dwa sposoby inputu danych - wcisk, który pełni funkcję cofnij/wyjdź, oraz obracanie, który służy jako scroll (który z kolei można także wykonywać palcem po ekranie, ale to mniej wygodne). Drugi przycisk aktywuje tylko listę bliskich kontaktów. Odnoszę wrażenie, że jego potencjał jest nieco marnowany. Albo inaczej - równie dobrze mogłoby go nie być.

Jedyny problem jaki miałem to użycie ‚force touch’, czyli mocniejsze przyciśnięcie ekranu, które wywołuje dodatkowe opcje w różnych miejscach. Trzeba naprawdę dość mocno tapnąć i przytrzymać palec na ekranie, by urządzenie zrozumiało nasz gest. Kilka razy mi to nie wyszło.

Generalnie jednak powtórzę, że dla mnie nawigacja po systemie Watcha nie stanowiła problemu. W każdym momencie wiedziałem co i jak robić. Chyba ani razu nie pomyliłem się odnośnie konieczności użycia odpowiedniego rodzaju interakcji.

Watch to urządzenie komputerowe nowego typu

Na dłuższe testy co Apple Watch potrafi, jak obsługuje poszczególne funkcje, jak sprawdza się jako fitness tracker, itd., przyjdzie jeszcze czas. W ciągu pierwszego dnia korzystania z Watcha zdałem sobie jednak sprawę z czegoś bardzo ważnego - że to jest zupełnie inny typ urządzenia komputerowego niż wszystkie, z którym wcześniej miałem do czynienia, włącznie z konkurencyjnymi smartwatchami.

Chodzi o podstawową filozofię stojącą za tym urządzeniem. To nie jest urządzenie, które powiela funkcje smartfona jak większość konkurencyjnych smartwatchy na czele z zegarkami z Android Wear, czy Pebble. Nie jest, mimo iż funkcyjnie niewiele się różni od konkurencji.

Nie jest to też urządzenie, które stanowiłoby alternatywę dla smartfona w taki sposób, w jaki smartfon stał się alternatywnym urządzeniem dla komputera PC.

Jeszcze do końca nie potrafię tego zwerbalizować i dokładnie opisać, bo spędziłem z Watchem za mało czasu, ale dzisiaj przez krótki moment wyraźnie to poczułem. Zrozumiałem wtedy, że wszelkie porównania funkcjonalne do smartfonów, tabletów i komputerów PC są bez sensu.

Mac (komputer PC) służy do pracy, iPad (tablet) do rozrywki i konsumpcji mediów, a iPhone (smartfon) to główne urządzenie komputerowe współczesnego człowieka służące przede wszystkim do nowoczesnej komunikacji. Podstawowej przydatności Watcha (smartzegarka) należy szukać w Glances, czyli szybkiego podglądu informacji z otoczenia.

Apple Watch, space gray, główne

Stąd wymóg stawiany deweloperom aplikacji przez Apple’a, aby aplikacje działały tak, by użytkownik spędzał w nich nie więcej niż kilka sekund. Stąd całkiem sprytnie (inaczej niż u konkurencji) pomyślany system powiązania: powiadomień, reakcji i skrótów. Stąd także sprowadzenie do absolutnego minimum funkcjonalnego poszczególnych aplikacji.

W ten sposób Watch to przyczynek do powstania zupełnie nowego rodzaju urządzenia komputerowego, realizującego zupełnie inne potrzeby aniżeli inne urządzenia komputerowe (smartfon, tablet, itd.), ale także konkurencyjne smartwatche.

Nie zrozumcie mnie źle - Apple Watch na starcie jest ubogim w opcje, funkcje i zastosowanie urządzeniem, wcale nie bogatszym w możliwości od konkurencji. Jednak filozofia stojąca za jego systemem operacyjnym, sposobem interakcji z nim oraz tego, jak mają działać aplikacje na nim instalowane znamionuje powstanie zupełnie nowej kategorii urządzenia.

Gdzie tu zegarek?

Nigdzie, Apple Watch nie jest zegarkiem. I nigdy nim nie będzie. Czy to oznacza, że Szwajcaria nie ma się czego obawiać? Wręcz przeciwnie - ma i to wiele. Apple Watch nie jest zegarkiem, ale miejsce na nadgarstku zegarkom zabierze.

Tego akurat jestem już dziś pewien.

REKLAMA

Sprawdź również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA