Pada mit o zawodności Androida
Do tej pory panował pewien konsensus: smartfony Samsunga oferowały więcej możliwości technicznych, ale iPhone’y były mniej zawodne i bardziej dopracowane. Czas zrewidować swoje poglądy, a przynajmniej się nad nimi mocno zastanowić.
Jak scharakteryzować w skrócie dwa najpopularniejsze mobilne systemy operacyjne? Do niedawna było to całkiem proste: na Androidzie zrobisz wszystko co sobie wymyślisz a także wiele więcej, ale spędzisz wiele czasu na klęciu że coś nie działa, zawiesza się lub jest nieintuicyjne. Z kolei iOS jest znacznie bardziej prymitywny, ale za to działa niezawodnie, jak szwajcarski zegarek, i jest banalny w obsłudze. Nie protestujcie wobec powyższych argumentów, to tylko panujące stereotypy, a nie dokładny opis stanu faktycznego.
Stereotypy te należy jednak schować do szuflady i więcej do nich nie zaglądać. Przynajmniej jeżeli zasugerujemy się opiniami amerykańskich konsumentów, a więc mieszkańców kraju, w którym iPhone do tej pory był absolutną supergwiazdą.
Samsung najbardziej satysfakcjonującym smartfonem
Powyższy nadtytuł właściwie najlepiej opisuje całe zagadnienie. Po raz pierwszy w historii, badanie ASCI (American Consumer Satisfaction Index) wykazało, że smartfony Samsunga są lepsze od iPhone’ów. Było blisko już w roku ubiegłym: wtedy to 81 proc. Amerykanów wyrażało zadowolenie ze smartfonów Apple’a, a 76 proc. z telefonów Galaxy. W tym roku jest odwrotnie: Samsung dostał czołową ocenę od 81 proc. badanych, a iPhone od 79 proc.
Na dalszych miejscach uplasowały się Lumia (77 proc.), HTC (75 proc.), BlackBerry (74 proc.) i LG (73 proc.). Warto zwrócić też uwagę, że oceny te nijak się mają do udziałów rynkowych: w Ameryce króluje iPhone, zaś Lumia czy HTC są tam rzadko spotykaną ciekawostka.
Czy to oznacza, że Galaxy S5 jest lepszy od iPhone’a 6?
Nie. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Aktywni członkowie naszej społeczności często udzielają się w komentarzach, więc mogą tak jak my zaobserwować jeszcze inny trend: każda pliszka swój ogonek chwali. Konsumenci mają tendencję do racjonalizowania nietrafionego zakupu i będą go bronić nawet, jeżeli rozsądek podpowiada im inaczej, do czasu aż nie wymienią sprzętu na ten, który faktycznie im się podoba.
To jednak oznacza, że nawet wśród zapatrzonych w Apple’a Amerykanów smartfony Samsung zdobywają coraz większe uznanie. Skończyły się czasy, kiedy można było mówić o „zalewie taniej, koreańskiej tandety” i o Galaxy S jako miernej podróbce iPhone’a. Jeden z liderów rynku już dawno temu nauczył się robić nie tylko „wypasione” smartfony pod względem specyfikacji, ale również i niezawodności i jakości. Choć dalej mam swoje subiektywne wątpliwości, to opinia Ludu jest jasna.
A tę, na wolnym rynku, producent powinien co najmniej szanować.
Czy to problem dla Apple’a?
Oczywiście. To wręcz sromotna porażka. iPhone stracił pozycję lidera w najistotniejszym wizerunkowo dla siebie rankingu. Pamiętajmy jednak, że nadal większość konsumentów wystawiła mu topową ocenę. Co więcej, iPhone w Stanach Zjednoczonych ma nadal znacznie wyższe udziały rynkowe, a na dodatek zarabia na każdym sprzedanym smartfonie znacznie więcej, niż stosujący niskie marże Samsung.
Apple zdecydowanie może dalej spać spokojnie, jego pozycja nie jest zagrożona. Musi jednak również zdać sobie sprawę, że ten stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie. Konkurenci są sprytni i zachłanni i od lat próbują podkopać jego pozycję. Brak czujności może w przyszłości okazać się katastrofalny w skutkach.
* Ilustracje pochodzą z serwisu Shutterstock