O włos od tragedii: ewakuacja załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na skutek "wycieku szkodliwej substancji"
Od kosmicznej pustki, próżni i śmiertelnych dla człowieka warunków dzieli cię cienka metalowa ściana. Wtem do twoich uszu dobiega alarm: twój skromny habitat zaczyna być dla ciebie równie wielkim zagrożeniem, co świat zewnętrzny. Nie możesz liczyć na żadną pomoc z zewnątrz w formie szalupy ratunkowej. Co robisz?
Na to pytanie musiała sobie odpowiedzieć załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, kiedy to na jej pokładzie rozległ się alarm informujący o wycieku amoniaku w jednej z sekcji. Czujniki wykryły poważny wyciek amoniaku w amerykańskiej części stacji, zmuszając przestraszoną załogę do ewakuacji do innych sekcji i odcięcia się od wadliwego sektora.
Za awarię miała odpowiadać usterka w systemie chłodzenia, a jej konsekwencje to wyciek wysoce szkodliwej substancji do kruchego ekosystemu stacji. Na szczęście procedura awaryjna została przeprowadzona nie w panice, a wzorowo, wręcz „podręcznikowo”. Załoga nie dała się ponieść emocjom i wykonała wszystkie czynności przewidziane przez szkolenie. Zamknęła się w rosyjskiej sekcji Stacji i oczekiwała na dalsze instrukcje od NASA.
Na szczęście to tylko fałszywy alarm
Na dzień dzisiejszy załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej znajduje się dwóch astronautów amerykańskich i troje kosmonautów rosyjskich i jedna Włoszka. Należą do nich Barry Wilmore, inżynier Terry Virtis, Yelena Serova, Aleksandr Samokutyayev, Anton Shkaplerov i Samantha Cristoforetti. Żadnemu z nich nie grozi niebezpieczeństwo, bowiem do żadnego wycieku, na szczęście, nie doszło.
To jednak nie oznacza, że problemu nie ma. Dowódcy misji dalej nie mają pojęcia co właściwie się wydarzyło na pokładzie Stacji. Stan kryzysowy mogła wywołać nagła zmiana ciśnienia (nie wiadomo czym spowodowana), zepsuty czujnik czy błąd w oprogramowaniu komputera pokładowego. To są jednak tylko spekulacje a przedstawiciele i rzecznicy prasowi amerykańskiej, rosyjskiej i europejskiej agencji kosmicznej nawet nie próbują sugerować głównego podejrzanego. Na dodatek nie wyeliminowano w pełni możliwości, że do wycieku faktycznie doszło, jednak nic na to nie wskazuje, a ewakuacja załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nie jest planowana.
To już nie pierwszy raz
W maju 2013 roku doszło do podobnego wypadku, ale tym razem faktycznie doszło do wycieku. Na szczęście nic się nikomu nie stało, ale by naprawić usterkę, dwóch załogantów Stacji musiało spędzić poza jej obrębem ponad sześć godzin. Za wypadek również odpowiadała awaria amoniakowego systemu chłodzenia.
Rok wcześniej wystąpiła awaria… tak, zgadliście, systemu chłodzenia na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wtedy również część załogi musiało opuścić habitat, by dokonać napraw z zewnątrz. Zdaniem inżynierów, obie awarie nie są ze sobą powiązane, mimo iż dotyczyły tego samego mechanizmu.
Warto zdać sobie sprawę, że w razie faktycznej awarii zagrażającej życiu na stacji, jej załoga nie może liczyć na żaden ratunek z zewnątrz poza wsparciem merytorycznym i jest zdana na siebie. A że rzeczywistość to nie film „Grawitacja”, ze Stacji nie ma dokąd uciec…
* Ilustracje pochodzą z serwisu Shutterstock