Google przyznaje - po Glass oczekiwaliśmy znacznie więcej
Z Google Glass większość z nas nie zdążyła się nawet przywitać, a już musieliśmy się z nimi prawie na dobrze pożegnać. Prawie, bo nie ma większych wątpliwości co do tego, że powrócą. Niezbyt prędko, ale jednak, aby w pewnym momencie być może stać się standardem.
Czy zaawansowane okulary od Google były porażką? Z jednej strony nie - nie można pod żadnym pozorem lekceważyć ogromnego wpływu, jaki mają na obecny kształt rynku technologicznego, nawet jeśli na dobrą sprawę nigdy nie trafiły do powszechnej sprzedaży. Zmieniły to, w jaki sposób myślimy o urządzeniach mobilnych przyszłości, zmieniły to, w jaki sposób myślimy o interakcji z nimi, a poza tym zaczęły rewolucję odrobinę mniej wybiegających w przód projektów - inteligentnych zegarków czy podobnych dodatków.
Dały zielone światło myśleniu o tym, że komputer może być zamknięty w obudowie innej niż smartfon, laptop czy zwykły "blaszak" i że nie musimy dotykać ekranu czy innego urządzenia wskazującego, żeby osiągnąć oczekiwany efekt.
Z drugiej strony, nawet Google nie było specjalnie zadowolone z wyniku swojego eksperymentu, sugerując - o czym poinformował Business Insider - wpływ wywołany przez Glassy nie spełnił oczekiwań pokładanych w projekcie. Pojawia się jednak proste pytanie - o jaki wpływ dokładnie chodziło?
Za daleko w przyszłość
Można zaryzykować stwierdzenie, że nie chodziło wyłącznie o wpływ na innych producentów czy bezpośrednio na sam rynek. Chodziło głównie o reakcje potencjalnych użytkowników i obserwatorów. Jak było w tym przypadku - doskonale wiadomo.
Po krótkiej euforii związanej z prezentacją tak oryginalnego produktu i imponujących oraz inspirujących materiałów z nim związanych, nadszedł czas na szereg wątpliwości i to wątpliwości bardzo poważnych. Oprócz ogromnej listy potencjalnych zastosowań, w równie szybkim tempie rosła liczba przykładów potencjalnych nadużyć. Zaczęto dyskutować o naruszeniach prywatności, albo - na nie wiadomo jak długo przed ewentualną faktyczną premierą - po prostu zabraniać używania Google Glass w określonych miejscach.
Nowe kategorie produktowe zawsze pobudzają do zadawania lawiny pytań, poszukiwania (nawet na siłę) możliwych zagrożeń i próbowania ustalenia nowych praw, które można do innowacyjnego sprzętu zastosować. Google jednak nie było w stanie, lub niespecjalnie próbowało bronić swojego pomysłu i ostatecznie wygrały emocje negatywne. Próbowano wprawdzie pokazać "ludzką" stronę okularów, próbowano zamienić je w modny gadżet. Wszystko to na marne.
Powód był dość prosty - zamiast przechodzić kolejno po wszystkich stopniach rozwoju, prowadzących właśnie do "inteligentnych" okularów, Google od razu wskoczyło na samą górę schodów.
Nie było żadnego ogniwa łączącego Glassy z czymś, do czego byliśmy przyzwyczajeni na co dzień (nie licząc oczywiście samej formy - okularów). Wystarczy popatrzeć chociażby na ostatnie prawdziwe rewolucje na rynku smartfonów czy tabletów. Gdy Apple prezentował iPhone'a, choć ten był czymś pod wieloma względami nowym, nadal pozostawał telefonem, a i o ekranach dotykowych słyszeliśmy od dawna. Gdy prezentował iPada, w dużej mierze prezentował właśnie dużego iPhone'a, z większymi możliwościami jakie daje wielki ekran.
Przykłady można zresztą mnożyć. Gdy Samsung prezentował pierwszego Note'a, nadal był to smartfon, do którym powoli się już przyzwyczajaliśmy, ale z większym ekranem i rysikiem, który przecież nie był użytkownikom specjalnie obcy. Gdy prezentowano ultralekkie i ultracienkie komputery, hybrydy i podobne, też bazą wyjściową było coś nam znajomego.
Nie było to coś, czego nigdy w życiu nie widzieliśmy lub znaliśmy najwyżej z filmów S-F. Człowiek z tabletem, smartfonem (nawet tym wielkim) czy malutkim komputerem nie wzbudzał zamieszania w miejscu publicznym. Niczym nie szokował i nie zwracał na siebie uwagi. Człowiek w Google Glass był natomiast czymś dziwnym, niespotykanym, budzącym ciekawość, ale i w pewnym stopniu nieufność.
Dodatkowo, Google zrealizowało wizję jutra z wykorzystaniem technologii dzisiaj. Ani nie udało się w publicznie prezentowanych czy dostępnych wersjach w większym stopniu "unormalnić" wyglądu GG, ani zapewnić chociażby jednodniowego czasu pracy na ładowaniu. Nie dość więc, że pomysł wybiegał zbyt daleko w przyszłość, to zaprezentowano go w formie, która słabo mogła bronić się sama.
Społeczeństwo po prostu odrzuciło okulary Google i o tym właśnie (najprawdopodobniej) mówi odpowiedzialna za nią firma. Nie udało się przebojem wejść na rynek i rozkochać w sobie wszystkich przyszłych użytkowników. Przynajmniej w tej chwili.
Rozwój w cieniu
Wycofując się z Glassów w obecnej formie Google wyraźnie jednak zaznaczyło, że "nie jest to koniec podróży". Trudno w to wątpić, szczególnie biorąc pod uwagę potencjał, jaki drzemie w tego typu sprzęcie.
Tym bardziej prawdopodobne wydają się plotki, zgodnie z którymi kolejna wersja Glassów przeznaczona będzie dla użytkowników biznesowych, pracujących w określonych sektorach rynku. Glassy, mimo negatywnego przyjęcia, mogą doskonale sprawdzić się w określonych sytuacjach i pomóc pracownikowi "uwolnić ręce". Tutaj jednak nie muszą być wcale piękne czy kompaktowe. Skoro są narzędziem, na takie elementy nie zwraca się często uwagi. Nikt nie ocenia łopaty czy młotka po tym, jak wygląda, tylko po tym, czy sprawnie realizuje swoje zadania.
To właśnie jest dla Google świetny poligon doświadczalny i rozwój od dobrej strony - od miejsc, w których Google Glass jest faktycznie potrzebne, a nie tych, gdzie Google Glass trzeba wciskać na siłę, przekonując, że od zawsze o tym marzyliśmy. Sukces na rynku biznesowym może nie będzie tak spektakularny, jaki mógłby być w przypadku części konsumenckiej, ale można się spodziewać, że w jakiejś formie nastąpi.
W tym czasie producent będzie mógł dopracowywać swój produkt i szykować go do wypłynięcia na szersze wody. Co w końcu nastąpi.
Okulary zamiast hełmu
Trzeba jednak poczekać na to, aż klienci przyzwyczają się do tego sposobu interakcji i do noszenia czegoś takiego na głowie. I zrobią to - wielkimi krokami nadchodzi bowiem czas urządzeń AR/VR w rodzaju Oculusa, Hololens czy podobnych produktów. Na początku będziemy z nich korzystać w domu, gdzie nikt nie będzie bał się tego, co pomyślą o nim inni. Zobaczymy, że takie rozszerzanie rzeczywistości może mieć sens, może być zabawne, wygodne i praktyczne.
Potem już tylko krok do tego, żeby wpaść na pomysł, że dobrze byłoby móc zrobić to samo wychodząc z domu, że dobrze by było, gdybyśmy zamiast hełmu mogli założyć... okulary i wyjść z nimi na ulicę.