W Stanach nieudane selfie są przyczyną wizyt u chirurga
Tego jeszcze nie było. Według badań coraz więcej Amerykanek zgłasza się do chirurga plastycznego, bo… nie podobają im się własne zdjęcia selfie. Chyba prościej byłoby nauczyć się kilku tricków w Photoshopie.
O światowym fenomenie selfie mówi się dużo, ale wyniki badań Amerykańskiej Akademii Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej (AAFPRS) zaskoczyły chyba wszystkich. Według badań z roku na rok przybywa w Ameryce osób, które decydują się na chirurgiczne poprawy własnej urody. Nie są to duże skoki, ale są zauważalne, szczególnie na przestrzeni kilku lat. W ubiegłym roku było o 10% więcej chętnych na korekcje chirurgiczne twarzy, a dodatkowo wykonano o 7% więcej przeszczepów włosów i 6% więcej korekcji powiek, niż rok wcześniej.
Przychodzą z własnymi zdjęciami
Wzrost zainteresowania operacjami wynika z zaniżonej samooceny, która jest kształtowana przez serwisy społecznościowe. Raport AAFPRS podkreśla, że największy wzrost zainteresowania operacjami plastycznymi jest obserwowany nie wśród kobiet starszych, a wręcz przeciwnie – wśród osób przed 30 rokiem życia. Według lekarzy za taki stan rzeczy odpowiadają głównie media społecznościowe, takie jak Facebook, Instagram i Snapchat. Innymi słowy, mało polubień oznacza większą szansę na zainteresowanie liftingiem twarzy.
To jednak nic, bo w ostatnim czasie widać ogromny wzrost zainteresowania korekcją… dłoni! W niektórych gabinetach aż 40% więcej pań chce dokonać takiego zabiegu. Powód? Brzydkie dłonie na zdjęciach. A to przecież niedopuszczalne przy nowej fotce z pierścionkiem zaręczynowym! Jak mawia młodzież: nie ogarniam…
Chirurdzy często spotykają się z sytuacją, w której zainteresowane operacją osoby przychodzą z własnym zdjęciem selfie i pokazują na nim swoje mankamenty. Lekarze często nie zgadzają się z opinią klientek, ponieważ twierdzą, że zdjęcia mają przekłamaną perspektywę. I mają rację!
Selfie kłamie
Warto zauważyć, że aparaty smartfonów mają szerokokątne obiektywy, które wybitnie nie nadają się do ciasnych portretów. Szeroki kąt sprawia, że aparat trzeba trzymać blisko twarzy, a to powoduje przerysowania. Twarz wygląda na węższą, ale jednocześnie nos staje się większy. To znany problem w fotografii portretowej. Właśnie z tego względu do portretu używa się teleobiektywów, a fotografuje się najczęściej z odległości kilku metrów.
Wiem, że czytelniczki Spider’s Web są osobami bardziej rozgarniętymi niż młodzież w Stanach Zjednoczonych, jednak dla wszystkiego polecam wybrać się do profesjonalnego fotografa, zamiast iść pod skalpel. Wizyta w profesjonalnym studiu wcale nie jest droga, a ma się pewność, że wyniesie się z niego świetne zdjęcia. Każdemu fotografowi zależy na tym, żeby ładnie przedstawić swoją modelkę, a zaawansowane studyjne oświetlenie dodatkowo w tym pomaga. Światłem na zdjęciu można zdziałać prawdziwe cuda. Poza tym, istnieje jeszcze bramka numer 2, pod tytułem Photoshop.
Osobom mniej pewnym siebie polecam poniższy poradnik Petera Hurleya. Fotograf opowiada w nim jak ustawić się do zdjęcia, by wyjść jak najkorzystniej.
Zdjęcie w nagłówku: Shutterstock.