REKLAMA

Chrome OS i ekosystem Microsoftu? Nie wygląda to dobrze

Chromebooki mają wkrótce stać się dużo intensywniej promowane w naszym kraju. Jak wpisują się w strategię Microsoftu, który chce oferować swoje usługi każdemu i wszędzie? Czy osoby przyssane do ekosystemu giganta z Redmond powinny się w nie zaopatrzyć? Na razie lepiej się wstrzymać.

05.12.2014 08.43
Chrome OS i ekosystem Microsoftu? Nie wygląda to dobrze
REKLAMA
REKLAMA

Komputery z Chrome OS były u nas do kupienia już od dawna, jednak nigdy nie zostały na nasz rynek oficjalnie wprowadzone. Większość dostępnego sprzętu to urządzenia sprowadzone albo na własną rękę przez poszczególne sklepy, albo wprowadzone w znikomych ilościach, w ramach eksperymentu. Acer, wspólnie z Google, chcą zmienić swoje podejście. Chrome OS ma być ogólnodostępny i promowany.

Jak nietrudno się domyślić, najlepsze aplikacje dla Chromebooków to te pochodzące od Google’a. Chrome OS pięknie współpracuje z Dokumentami Google, Gmailem i innymi aplikacjami internetowego lidera. Są jednak wśród nas osoby, które preferują rozwiązania konkurencji w postaci Microsoftu. A ten bardzo chce być istotnym na wszystkich możliwych platformach, w tym tych z Chrome OS. Czy osoba przyssana do Office’a, OneDrive’a czy Skype’a powinna się skusić na proste, bezawaryjne i tanie komputery, pracujące długo na baterii?

Tak, prawie wszystko działa. Ale poniżej oczekiwań…

Pierwsze wersje Chrome OS były totalnie uzależnione od bycia zawsze podłączonymi do Internetu. Wady takiego rozwiązania są oczywiste: w momencie, w którym tracimy zasięg sieci bezprzewodowej (chociażby w podróży) tracimy możliwość pracy i zabawy. Chrome OS jednak bardzo szybko się rozwija, tak jak webowe aplikacje Google.

Acer Chromebook 13 CB5-311_AcerWP_app-01

Efektem coraz szybszego „dojrzewania” Chromebooków jest możliwość bezproblemowej pracy w trybie offline.

Połączenie z Internetem dalej jest wymagane, ale nie musi odbywać się w sposób ciągły. Możecie bez problemu pracować dalej nad swoimi dokumentami, otwierać je i przeglądać, a po podłączeniu z Siecią automatycznie się one zsynchronizują z Dyskiem Google.

Niestety, z aplikacjami webowymi Microsoftu nie jest już tak różowo. Po pierwsze, warto zaznaczyć, że jedyną „prawdziwą” aplikacją dla Chrome OS ze stajni w Redmond jest fajne rozszerzenie o nazwie OneNote Clipper. Wszystko inne, co znajdziecie w Chrome Web Store, pełni rolę wyłącznie skrótów do aplikacji webowych. A te nie potrafią funkcjonować w Chrome OS w trybie offline.

To, że nie pobierzemy do pamięci podręcznej naszych list odtwarzania z Xbox Music jest jeszcze dopuszczalne. Ale fakt, że nie mogę uśpić lub wyłączyć Chromebooka w trybie offline z otwartym Wordem Online czy Excelem Online czy jeszcze inną aplikacją bez utraty danych jest już problematyczny. Nie mogę odpisać na maila z poziomu Outlooka, bo bez połączenia z Internetem nie pojawi mi się nawet odpowiedni formularz.

chrome-web-store-microsoft

Wszystkie problemy powinny zniknąć w momencie, w którym traktujemy Chromebooka jak Sundar Pichai przykazał, a więc gdy nigdy nie opuszczamy zasięgu sieci bezprzewodowej. Tyle że… nie do końca. Kluczowa usługa konsumencka Microsoftu, a więc Skype, dalej na Chromebooku nie zadziała. Mamy, póki co, bardzo niewygodną wersję dostępną z poziomu Outlooka i umożliwiającą wyłącznie komunikację tekstową oraz obietnicę, że „lada dzień” pojawi się pełna, webowa wersja Skype’a na witrynie Skype.com. Nie miałem jeszcze okazji testować na Chromebooku Lynca Skype dla Biznesu, ale w teorii ten chociaż powinien działać.

Chromebooki podbijają świat, czas poświęcić im więcej uwagi

Chromebookom wieściłem wielokrotnie rychły zgon, będąc przekonanym, że z powodu ich niskiej użyteczności i zbyt dużych kompromisów podzielą los netbooków. Byłem w błędzie i jak się okazuje, komputerki te są dostatecznie dobre dla całej masy konsumentów, zainteresowanych ich ceną, bezproblemowością, prostotą obsługi i brakiem Windows (tak, do dla wielu jest dostateczny argument). To powinien być mocny sygnał dla Microsoftu, by rozpocząć optymalizację swoich aplikacji pod stricte webowe platformy, takie jak Chrome OS czy też, będący na razie ciekawostką, Firefox OS.

outlook-skype

Dokumenty Google, Hangouts czy Gmail sprawują się na Chromebooku znacznie lepiej, niż ich microsoftowe odpowiedniki. Nie dlatego, że Google blokuje Microsoftowi dostęp do czegokolwiek, a dlatego, że są pod te komputery lepiej zaprojektowane. Nic nie stoi na przeszkodzie, by koncern z Redmond zaoferował aplikacje potrafiące na Chrome OS znacznie więcej. Zwłaszcza, że zdaniem wielu w trybie online już teraz są lepsze od google’owskich konkurentów.

Na razie Chome Web Store jest traktowany przez Microsoft po macoszemu, skłaniając użytkowników do przesiadki.

REKLAMA

Możemy się spierać czyj ekosystem jest lepszy w globalnym ujęciu, ale też na pewno możemy się zgodzić, że rozwiązania obu firm są względem siebie konkurencyjne. A to z kolei oznacza, że przesiadka na ekosystem Google’a dla Kowalskiego nie będzie aż tak bolesna, jak by się mogło wydawać, a z czasem doceni jego większą funkcjonalność na Chromebooku. A potem zacznie z tego korzystać również na swoim smartfonie, tablecie czy klasycznym PC. Gdyby Chrome OS dalej był ciekawostką, są to dla Microsoftu dopuszczalne straty. Sęk w tym, że sceptycy, tacy jak ja, mylili się, a netbookowy system Google’a staje się istotnym graczem na rynku.

A to oznacza, że odpływ użytkowników może stać się dla Microsoftu zauważalny. I bolesny.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA