iPhone 7 niczym trikoder: z laserową wiązką skanującą otoczenie
Apple patentuje wiele rzeczy, które potem nigdy nie trafiają do jego produktów końcowych. Patrząc jednak na jeden z nich odnosimy wrażenie, że Apple’owi przypadł do gustu pomysł na Google Project Tango i chce ja ulepszyć na swój sposób.
Ach, gdyby wierzyć we wszystkie wpisy na Patently Apple… wynikałoby z nich, że przyszły iPhone będzie wyposażony w baterie słoneczne, elektryczną golarkę, wymienny obiektyw czy interfejs odczytujący gesty wykonywane za pomocą gałek ocznych. No dobra, Apple może nie patentuje aż tak absurdalnych pomysłów, ale jakikolwiek sensowny wynalazek jest od razu zgłaszany do odpowiedniego urzędu, by chronić jego autora. Spora część z tych wniosków nie jest jednak w żaden sposób przez Apple’a wykorzystywanych. Tak też może być i tym razem, choć biorąc pod uwagę budzący coraz większe zainteresowanie projekt Tango od Google’a, nie bylibyśmy tego tacy pewni.
Według nowego wniosku, Apple rozważa umieszczenie na obudowie iPhone’a emitera wiązki laserowej. Dzięki niej, użytkownik wyposażony wyłącznie w smartfon Apple’a, mógłby dokładnie zmapować pomieszczenie, w którym się znajduje. Wiązka laserowa pozwoliłaby na dokładny pomiar przedmiotów znajdujących się w pomieszczeniu, jego kształt i wymiary. Czyli wszystko, co jest potrzebne architektowi, dekoratorowi wnętrz czy młodej rodzinie analizującej, czy nowo zakupione mieszkanie jest zgodne ze specyfikacją i nadaje się do odbioru.
Technika ta znalazła już uznanie i jest testowana. Sęk w tym, że do testów używane jest konkurencyjne rozwiązanie, a więc wspomniany wyżej Project Tango. Ten jednak nie wykorzystuje wiązki laserowej w smartfonie, a zestaw kamer w tablecie. Cel jednak jest ten sam: wykorzystać mobilne konsumenckie narzędzie do dokładnego mapowania przestrzeni. NASA wykorzystuje Project Tango w robotach Spheres, dzięki czemu łatwiej im nawigować po Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Dziś iPhone, jutro iPad, MacBook i Watch
Patent nie dotyczy jednak wyłącznie iPhone’a. Apple może wykorzystać swoją technikę również i w innych swoich produktach. Dodatkowo, wniosek patentowy nie opisuje dokładnie zasady działania tego wynalazku ani metody, jaką wykorzystuje by tworzyć wirtualną, przestrzenną mapę otoczenia. Załóżmy jednak, że ów wynalazek działa i jest dopracowany i efektywny. Kwestią czasu będzie więc pojawienie się w iOS odpowiedniego API. Gdyż, w przeciwieństwie do TouchID, nie ma żadnego powodu, by nie „wpuszczać” deweloperów do tej technologii.
To oznacza, że możliwości stają się nieograniczone. Deweloperzy związani z App Store już nieraz udowodnili swoją kreatywność. Potencjał dla kreatywnych aplikacji (a przede wszystkim gier!) jest olbrzymi. Nikt jednak dokładnymi pomysłami nie zamierza się dzielić: kto na taki wpadł zajmie się jak najszybszym pisaniem programu, by być pierwszym przed innymi. Przykładowo: aplikacja, która skanuje jakiś obiekt i przekazuje go w formie zrozumiałej dla danej drukarki 3D (ups, zdradziłem się…). iPhone mógłby stać się namiastką startrekowego trikodera.
Poza tym, skupiliśmy się na iPhonie, a przecież nasza wyobraźnia może ponieść nas jeszcze dalej. Apple Watch jako podręczny laserowy skaner mapujący? To mokry sen niektórych inżynierów.