REKLAMA

Tak wygląda luksusowy hotel dla psów, o którym marzyłoby wielu ludzi

Mają masażystów, fryzjerów, ratowników na basenie i pokoje za 350 dol. za noc, a na dodatek są… psami. Zobacz jakie atrakcje fundują swoim podopiecznym najbogatsi psi amatorzy w Singapurze.

Tak wygląda luksusowy hotel dla psów, o którym marzyłoby wielu ludzi
REKLAMA

Dempsey Hill to luksusowa dzielnica. Taka, w której wielkie korporacje znudzone przyjęciami na dachach najwyższych wieżowców i w „nieskończonych basenach” urządzają swoje firmowe przyjęcia z dala od miejskiego zgiełku. W dzień spokojna, leniwa, ożywająca dopiero po południu truchtaniem krzątających się w kuchniach restauratorów. Pełna szybkich motocykli i luksusowych samochodów, których parne wnętrza cierpią na brak należytej ochrony przed prażącym Słońcem.

REKLAMA

W jednej z uliczek znajduje się cel mojej podróży – The Wagington, przygotowujący się do oficjalnego otwarcia luksusowy hotel dla zwierząt. „Wagging” tłumaczone z angielskiego określa merdanie psiego ogona, co z kolei oznacza, że czworonożny przyjaciel jest szczęśliwy. Ale jak tu nie być,  skoro miejsce w takim hotelu kilkukrotnie przebija cenę łóżka dla jego dwunożnego właściciela w wielu hostelach.

Jak wyglądają takie pokoje?

Najdroższa, królewska rezydencja ma wymiary ok. 2 na 3 metry. W jednym rogu znajduje się miękkie mini-łóżko okryte kocykiem w panterkę, w drugim jest zielona, sztuczna trawa, którą psiak mógłby zechcieć wykorzystać do oznaczenia swojego terytorium. Obok posłania znajdują się dwie miseczki – jedna na wodę, a druga na karmę, a na ścianie… 32-calowy SmartTV z dostępem do telewizji satelitarnej i YouTubem!

Dalej mamy mniej wystawne pokoje, co oznacza jedynie, że pozbawione są kryształowego żyrandola, który dbałby o poczucie piękna wrażliwych na krzykliwą sztukę zwierząt. Kwatery są więc nieco mniejsze, co powoduje, że o ich cena spada o 100 – 250 dol.

Najmniej przyjdzie zapłacić za pokoje „studenckie” – dla jednego małego zwierzaka (rozłożyłbym się tam komfortowo w śpiworze), albo jeden z trójki specjalnych pokoi dla kotów. Te są rozbudowane bardziej wertykalnie.

Na dole znajduje „dziupla”, gdzie koty mogą liczyć na nieco prywatności, ale jeśli mają ochotę na harce, to mogą z niej wyskoczyć i poostrzyć nieco pazurki na specjalnie dla nich przygotowanym drzewku.

Kto by jednak siedział cały dzień w pokoju, kiedy na zewnątrz jest tyle atrakcji.  Pod czujnym okiem właściciela siedzącego w fotelu można np. pohasać po zielonej, choć sztucznej trawce. Załoga hotelu pieczołowicie dba o jej czystość i myje każdego dnia, aby pupile miały jak najmniej kontaktu z bakteriami.

A jeśli już o myciu mowa, to stanowi ono jedną z głównych atrakcji hotelu wyposażonego w 4 wanny. Większe psy mogą samodzielnie wejść do wanny po plastikowym podeście, podczas gdy mniejsze sztuki wkłada się przeszklonych wanienek na wysokości pasa, aby myjący mógł bez problemu krążyć naokoło nich z wodą, szamponem wzbogaconym witaminami i odżywką dla jeszcze większego błysku sierści. Dwie ostatnie ciecze sprowadzane się z Wielkiej Brytanii i przechowywane w butelkach o pojemności jednego galonu (ok. 3,8 l), których cena zaczyna się od 300 dol.

Na tym proces dbania o higienę się nie kończy, bo rozchlapywanie wody z sierści po kąpieli praktykowane jest tylko przez psy z niższych kast społecznych. W Wagington zwierzęta stawia się na specjalnym obrotowym stoliku i wysusza silnym strumieniem ciepłego powietrza w międzyczasie modelując kształt, a w razie potrzeby także odpowiednio przycinając włosy.

W zdrowym ciele zdrowy duch – jak mawia przysłowie. Dlatego psy również powinny dbać o kondycję, a nie tylko wylegiwać się na mięciutkich ręczniczkach. Specjalnie do tego przeznaczona jest długa, wspinająca się w górę bieżnia. Dzięki temu niepotrzebne kalorie może spalać tylko pies, a nie jego opiekun. Tylko krajobraz trochę monotonny.

To jeszcze nie wszystko, bo na zewnątrz znajduje się stosunkowo duży basen w kształcie psiej kostki. Jest głęboki na mniej więcej 1 metr, a woda jest w nim pewnie czystsza niż w kranie w sąsiedniej Indonezji… Dodatkowo, aby nie narażać zwierzaków na niepotrzebny stres nakłada im się zwykle żółte kapoki i wprowadza do wody w asyście opiekuna.

Po wysiłku trzeba odpowiednio uzupełnić zasoby energetyczne. Służyć temu mają ręcznie przygotowywane, organiczne posiłki. Ceny składników właścicielka nie chciała mi zdradzić, ale rzućcie tylko okiem na poniższe zdjęcie wolnych od hormonów kurczaków czy innej wołowiny. Zastanawiam się co bardziej nadwyrężyłoby mój portfel – wizyta w ekskluzywnej restauracji czy może micha psiego żarcia w The Wagington.

Hotel czeka jeszcze na swoje oficjalne otwarcie, dlatego kiedy go odwiedziłem na liście gości figurowały jedynie 4 odciski łapy. Ponoć szczególnie gorący ma być okres świąteczny, kiedy ruszy marketingowa machina i wszystkie miejsca będą zajęte. Może przynajmniej wtedy 7-osobowa, wykwalifikowana w certyfikaty ekipa będzie miała coś do roboty.

Właścicielka Estelle Taylor zainwestowała w modernizację post-kolonialnego budynku 700 tys. dolarów, ale liczy, że kwota wkrótce się jej zwróci.

REKLAMA

Nie każdy zwierzak będzie mógł jednak liczyć na nocleg w The Wagington. Przed przyjęciem obsługa będzie sprawdzała czy nie jest on agresywny, albo nie roznosi jakichś szkodników. Choć tego po „luksusowych zwierzętach” przyzwyczajonych do klimatyzowanych pomieszczeń bym się nie spodziewał.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA