Z tego zabezpieczenia aż chce się korzystać. Poznajcie Salt - inteligentną kartę do telefonu
Proste hasło - przeważnie nieskuteczne. Skomplikowane hasło - wymaga od nas dobrej pamięci i długiego wpisywania. Brak hasła - oczywiście dramat w przypadku zgubienia telefonu. Najlepsze i najwygodniejsze rozwiązanie w postaci czytnika linii papilarnych nie są niestety dostępne dla wszystkich. A może jednak da się w jakiś inny sposób sprawić, żeby telefon rozpoznawał nas, gdy tylko się do niego zbliżymy?
Poza czytnikami linii papilarnych, stosowanych m.in. w wybranych modelach m.in. HTC, Apple czy Samsunga, rozwiązań przeznaczonych dla zwykłych konsumentów jest obecnie stosunkowo niedużo. W warunkach korporacyjnych spotykamy oczywiście np. karty elektroniczne (Smart Card), ale czy widzieliśmy kiedykolwiek kogoś na ulicy, kto korzystałby z takiej opcji?
Poziom skomplikowania, cena czy dostępność nie oznaczają jednak, że sam pomysł takiej karty, w wersji dla zwykłego użytkownika, nie jest słuszny. Taki system oferuje praktycznie całkowita "bezobsługowość", możliwość automatycznej blokady po odejściu na określoną odległość i ponownego odblokowania po zbliżeniu się do sprzętu. Brzmi wręcz jak idealne rozwiązanie dla wielu osób - zostawiamy telefon na biurku w pokoju - zostaje on zablokowany. Gubimy telefon - niemal natychmiast uruchamia się blokada. Nie wspominając już o przypadkach "imprezowych", kiedy telefon pozostawiony poza zasięgiem naszego wzroku może skusić kogoś do realizacji niekoniecznie śmiesznego żartu.
Takim konsumenckim odpowiednikiem karty inteligentnej, o wiele tańszym i prostszym w użyciu, może okazać się nowy projekt z Kickstartera - SALT. Cały zestaw, kosztujący w najtańszej opcji 10 dol., składa się z karty, przypominającej rozmiarami kartę kredytową oraz aplikacji dla iOS lub Androida. Zasada działania? Dokładnie taka, jak opisana wcześniej - jesteśmy w bezpośredniej okolicy telefonu (do 3 metrów) - telefon jest zawsze odblokowany. Odchodzimy od niego dalej niż na 3 metry - blokuje się.
Do wszystkiego wystarczy pojedyncza konfiguracja karty - później już wszystko dzieje się całkowicie automatycznie. Komunikacja oczywiście odbywa się za pośrednictwem Bluetooth 4.0 LE, a nasz PIN, który możemy wpisać również ręcznie (np. jeśli karta się rozładuje) liczy sobie nie 4, a 12 cyfr. Złamanie go więc metodą prób i błędów raczej mija się z celem.
O samą baterię nie trzeba się jednak specjalnie martwić. Według twórców SALTa jest ona ona w stanie wytrzymać bez ładowania przez około rok. Biorąc pod uwagę jej cenę, jeśli użytkownikowi takie rozwiązanie przypadnie do gustu, nie powinien specjalnie boleć nad koniecznością wydania kolejnych 10 dol. raz na 10 czy 12 miesięcy. Nasza bateria w telefonie również nie powinna specjalnie ucierpieć, chociaż tutaj oczywiście ostateczną odpowiedź dadzą nam testy wykonane w warunkach normalnego użytkowania, a nie deklaracje producenta.
Co istotne, SALT nie musi przy tym blokować dostępu do całego telefonu. Jeśli chcemy, aby np. nasze dzieci mogły pograć na nim w swoje ulubione gry albo nasi znajomi mogli zrobić kilka zdjęć bez posiadania karty, możemy ustalić, które aplikacje wymagają lub nie wymagają obecności karty i po prostu są dostępne cały czas. Część programów możemy także uwolnić od karty, ale zablokować oddzielnych PINem. Kombinacji jest wystarczająco dużo, aby zabezpieczyć to, na czym nam zależy i nie utrudniać sobie (i innym) dostępu do tego, czego specjalnie chronić nie trzeba.
Można się oczywiście spierać o to, czy w czasach, kiedy staramy się jak najbardziej odchudzić nasz portfel i zrezygnować ze wszystkich możliwych kart, dołożenie kolejnej, na dodatek nieco grubszej, jest rozsądnym pomysłem. Z drugiej jednak strony żyjemy w czasach, kiedy coraz więcej krytycznych informacji przechowujemy właśnie na telefonie, o którego bezpieczeństwo przejmujemy się średnio, lub którym nie przejmujemy się w ogóle. I właśnie takie nie wymagające myślenia czy podejmowania jakichkolwiek akcji rozwiązania mogą okazać się kluczem - raz na rok wydajemy 10 dol. i przez ten czas jesteśmy spokojni o to, że nawet jeśli zgubimy nasz smartfon, nikt nie dostanie się do naszych danych.
Chyba, że postanowimy jednocześnie zgubić i portfel i telefon, ale wtedy to już zupełnie inny problem.