Telefon, który nie jest telefonem, jednak trafi do produkcji
Nieskończony czas pracy na baterii, fantastyczna jakość zdjęć typu selfie, kompaktowe wymiary, idealna kultura pracy i system powiadomień, dzięki któremu nikt nigdy nie przeszkodzi nam np. w ważnym spotkaniu. Idealny telefon przestał być już tylko ideą, a stał się produktem. I kosztuje grosze.
Będąc precyzyjnym, nie kosztuje groszy, tylko co najmniej 12 dol., a do tego trudno jest go tak naprawdę nazwać telefonem. To NoPhone, który swoje życie zaczął jako prosty, ale dość przyjemny żart, ale teraz - dzięki portalowi crowdfundingowemu Kickstarter - będzie mógł trafić w ręce tych, którzy pragną odmiany.
Czy jest odporny na zalanie i upadki, w tym wrzucenie do muszli klozetowej? W 100%. Czy zmusza nas do czekania na aktualizacje? Nie. Czy trzeba go ładować? Nie. Niestety odpowiedź "nie" umieszczono w FAQ również przy trzech innych, kluczowych pytaniach - czy da się z niego dzwonić, czy ma Bluetooth i czy ma aparat fotograficzny.
Mimo tego, autorzy obiecują, że - w przeciwieństwie do prototypu - model komercyjny jest doskonałym produktem do wykonywania selfie, w tym selfie wieloosobowych, z opcją prostego udostępniania ich znajomym. W jaki sposób? Rozwiązanie okazuje się równie proste i "atechnologiczne" co cała reszta projektu:
Od razy widać więc, że jakość "fotek z rąsi" jest niesamowita - o wiele wyższa niż w przypadku konkurencji. Jedyny drobny problem związany jest z wspomnianą wcześniej opcją udostępniania - zdjęcie mogą zobaczyć jedynie osoby stojące bezpośrednio za nami, co dość skutecznie ogranicza jej przydatność. Z całą pewnością ucieszy to jednak tych z naszych znajomych, którzy są już zmęczeni oglądaniem kolejnych rozmazanych fotografii naszej twarzy, umieszczanych codziennie na Facebooku czy Twitterze w nieprzyzwoitej ilości.
Niestety autorski system selfie ma jeszcze jedną wadę, o której wprost wspominają jego twórcy. Podobno to lustereczko jest w stanie nas okłamać przy pytaniu o to, kto jest najpiękniejszy w świecie. Czyli w sumie tak samo, jak nasi znajomi z portali społecznościowych.
Myliłby się jednak ten, który stwierdziłby, że to koniec elementów wspólnych NoPhone z innymi współczesnymi gadżetami. Nieustannie ciąży nam w kieszeni, gdy go zapomnimy - czujemy się niepewnie, a sprawdzając co 30 sekund, czy dotarła do nas jakaś nowa wiadomość - zawsze przekonujemy się, że tak się jednak nie stało. W zależności też od tego, jak spojrzymy na zagadnienie, jest wiecznie naładowany lub... wiecznie rozładowany. Całkiem sporo wspólnego z urządzeniami za kilka tysięcy złotych, jak na kawałek materiału z drukarki 3D.
W przeciwieństwie jednak do smartfonu NoPhone nie sprawi raczej, że zapatrzeni w ekran wpadniemy na inną osobę czy słup, przegapimy autobus czy popiszemy się wyjątkowym brakiem kultury podczas służbowej spotkania czy randki. W najgorszym przypadku sprawdzenie wszystkich nowych powiadomień zajmie nam 1 sekundę, a potrzeba dotykania telefonu i czucia go w kieszeni będzie w 100% zaspokojona. O korzyściach płynących z braku wiadomości wysyłanych po alkoholu nie trzeba nawet wspominać.
Niestety nie jest pewne, czy ten rewelacyjny projekt faktycznie trafi do sprzedaży. Zbiórka pieniędzy na Kickstarterze będzie uznana za udaną dopiero w momencie, kiedy przekroczony zostanie próg 30 tys. dol. Na razie przez jedną noc udało się zebrać mniej niż 1000 dol., co przy pozostałym do końca czasie (30 dni) nie rokuje zbyt dobrze.
Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że sprawa zostanie nagłośniona przez media i stanie się hitem co najmniej na miarę sałatki ziemniaczanej. Wtedy, gdy spotkają się dwie osoby z NoPhone'ami, będą one mogły sobie wprost powiedzieć o tym, jak cieszą się z tego spotkania, zamiast pisać o tym na Twitterze, dodając oczywiście obowiązkową wzmiankę.