REKLAMA

Czekałem na mobilnego Bioshocka, ale jednak go nie kupię i to wcale nie przez obniżoną jakość tekstur

Wczorajsza premiera pierwszej części serii gier Bioshock na urządzeniach mobilnych Apple nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. Już na początku tego miesiąca Hubert Taler informował na łamach Spider’s Web o tym, że wydana w 2007 roku gra z pecetów i konsol przywędruje na wybrane sprzęty z systemem iOS. Sam nasadzałem się na tę premierę, ale nie spodziewałem się, że 2K Games tak bardzo wywinduje cenę.

Czekałem na mobilnego Bioshocka, ale jednak go nie kupię i to wcale nie przez obniżoną jakość tekstur
REKLAMA
REKLAMA

Bioshock to udana seria gier z gatunku FPS, którymi do tej pory mogli cieszyć się posiadacze komputerów i klasycznych konsol. Sam spędziłem wiele przyjemnych godzin z Bookerem i Elizabeth w ostatniej odsłonie o podtytule Infinite. Gra nie była idealna, ale na tyle wciągnąłem się z świat podniebnej Kolumbii (i podwodnego Rapture w dodatkach DLC), że z chęcią nadrobiłbym dwie pierwsze części cyklu.

A czemu nie zrobić tego, skoro będzie okazja, na smartfonie lub tablecie?


Pierwsze części gier z serii gier Bioshock kupiłem w jakiejś steamowej wyprzedaży za grosze, ale nigdy nie mogłem się do nich zebrać i czekają na lepsze czasy. Po informacji, że pierwsza część gry w praktycznie niezmienionej formie trafi na urządzenia z iOS, na których obecnie nie mam zainstalowanych zbyt wielu gier, postanowiłem poczekać i ograć ten kultory tytuł na smartfonie.

Twórcy Bioshocka przygotowując mobilny tytuł postanowili pójść tą właściwą drogą. O różnym podejściu pisał zresztą ostatnio na łamach Spider’s Web Szymon Radzewicz przy premierze nowej, mobilnej odsłony Age of Empires. Twórcy chcą zarabiać na sentymentach starszych stażem graczy na dwa sposoby, z nielicznymi wyjątkami. Pierwszy to stworzenie nowego tytułu (najczęściej mizernej jakości, jak np. Dungeon Keeper) okraszony wkurzającymi mikrotrasakcjami.

Drugi sposób, który gracze z kolei uwielbiają, to pełne reedycje starych gier z konsol i pecetów przystosowane pod ekran dotykowy.

baldurtablet1

Konwersja gier z pecetów na tablety to nie jest nowe zjawisko. Za pomocą ekranów dotykowych można grać w Star Wars: Knights of the Old Republic, kilka części Grand Theft Auto, Maxa Payne’a i kultowego już Baldur’s Gate’a. Bioshock na iOS też zalicza się do tej drugiej grupy. Gra z 2007 roku trafiła w praktycznie niezmienionej formie na urządzenia mobilne. Co prawda poprawiono nieco sterowanie (chociaż i tak pewnie najwygodniej będzie się grało w nią na dodatkowym padzie) i, niestety, obniżono jakość tekstur.

Jestem pewien, że na ekranie tabletu lub smartfona nie będzie to widoczne w rozgrywce. Przymykam też na to oko bo, hej, to kilkuletnia gra, która w czasach swojej świetności potrzebowała komputera za kilka tysięcy złotych. Dziś ten sam tytuł odpala się na telefonie mieszczącym się w kiszeni. Inny powód zmiany jakości grafik jest jeszcze bardziej prozaiczny: 2K Games musiało zmieścić się w limicie wielkości gry, który w App Store ustalony jest na 2GB.

Nie mam też za złe 2K Games, że nie pogram w Bioshocka na moim iPadzie Mini.

W oczekiwaniu na pierwszy tablet Apple z Touch ID sprawiłem sobie iPada Mini, który nie powala specyfikacją. Nie dziwi mnie, że taka gra jak Bioshock będzie potrzebowała mocniejszego sprzętu. Twórcy gry uznali, że wyłącznie najnowsze urządzenia z oferty Apple będą w stanie zapewnić płynną i przyjemną rozgrywkę w mobilną wersję tego tytułu. Są to konkretnie:

  • tablety iPad 4, iPad Mini 2 i iPad Air;
  • smartfony iPhone 5, iPhone 5S i iPhone 5C.

Starsze generacje iPadów, kilkuletni iPhone 4S, odwarzacze iPod touch? Zapomnij.

Mobilny Bioshock zapowiada się przednio, ale zaskoczyła mnie negatywnie tylko cena. 14,99 dol. to bardzo dużo jak za odgrzewanego kotleta.

bioshock-ios

Jestem przekonany, że z tak wywindowaną ceną jak w przypadku mobilnego Bioshocka będzie ciężko osiągnąć sukces. Co prawda nadal wersja pecetowa kosztuje 19,99 dolara na Steamie, ale promocji gdzie rozdawana była za grosze przed i po premierze Bioshock Inifinity widziałem mnóstwo. Rozumiem oczywiście, że przeportowanie gry wymagało sporo pracy, ale nie oszukujmy się - reedycja gry na urządzenia mobilne to tak naprawdę wskrzeszanie trupa, na którym dzisiaj twórcy zarabiają tyle, co nic.

Bioshock przez ostatnie lata przynosił grosze i to najczęściej na wyprzedażach. Ceny programów i gier na rynu mobilnym ukształtowały się za to od początku istnienia sklepów z aplikacjami na znacznie niższym poziomie, niż w internecie stacjonarnym. Co prawda najbardziej uznani deweloperzy potrafią sobie liczyć relatywnie spore sumy pieniędzy za swoją pracę, ale w App Storze i Google Play mamy zalew appów gier za dolara, w porywach do kilku dolarów.

bioshock2
REKLAMA

Bioshock w wersji na iOS kosztuje natomiast w przeliczeniu na polską walutę około 50 zł, co plasuje go na górnej półce sklepu App Store pod względem ceny. Jestem pewien, że najbardziej hardcore’owi fani marki i tak zakupią ten tytuł, ale cała reszta? Nie sądzę, bo innych, równie dobrych tytułów w App Storze są setki, jeśli nie tysiące.

Sam chyba podziękuję, i jak szybko nie będzie mobilnego Bioshocka na jakiejś wyprzedaży, to nadrobię go na pececie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA