Magneto, czyli inny sposób na kalendarz w przeglądarce oraz na smartfonie
Magneto to nie tylko główny adwersarz bohaterów i okazjonalny antybohater serii X-Men, ale też nowa usługa, której celem jest uczynienie cyfrowego kalendarza jeszcze wygodniejszym w użyciu. Twórcy tego rozwiązania postawili sobie za cel lepsze wykorzystanie informacji dostarczanych przez użytkownika. Chciałoby się zakrzyknąć: kontekst, głupcze!
Każdy smartfon ma preinstalowany podstawowy zestaw aplikacji, takich jak: kalkulator, notatnik, lista zadań, lista kontaktów, klient poczty i kalendarz. Nie przeszkadza to jednak zewnętrznym deweloperom w wydawaniu kolejnych programów służących do tego samego celu, co programy prosto od producenta.
Po co komu kolejny kalendarz do przeglądarki i na iOS-a?
Sklepy z aplikacjami pełne są kalendarzy i list zadań, więc bardzo sceptycznie podchodzę do kolejnych aplikacji tego typu. Od dawna nie trafiłem na żadną wartą uwagi pozycję i korzystam głównie z preinstalowanych rozwiązań Apple dla iOS i OS X, gdzie za bazę robi mi Google Calendar; okazjonalnie korzystam z kalendarza też na Androidzie i w przeglądarce. Nie jest to idealne rozwiązanie, ale odpowiada moim potrzebom - a przynajmniej tak mi się wydaje.
Nie instaluję każdego nowego kalendarza z App Store ale przyznam, że Magneto Calendar mnie zainteresował na tyle, że postanowiłem dać mu szansę. Co prawda udostępniona została zaledwie wczesna wersja beta, ale już teraz ma sporo ciekawych funkcji do zaoferowania użytkownikom. Główną zaletą jest integracja z wydarzeniami danych lokalizacyjnych, co ma pozwolić użytkownikom na “sprytniejsze” planowanie dnia.
Magneto dostępny jest na razie wyłącznie na zaproszenie, ale nie czeka się na nie przesadnie długo.
Nowy kalendarz Magneto zapowiadany był na początku roku, a teraz twórcy zdecydowali się pokazać produkt szerszej grupie odbiorców. W celu przetestowania usługi należy zalogować się na dedykowanej temu stronie internetowej. W moim przypadku już po jednym dniu na skrzynce pojawiła mi się wiadomość o możliwości uruchomienia aplikacji w wersji webowej i na iOS.
W trakcie rejestracji należy podać, z jakiego urządzenia mobilnego się korzysta: do wyboru są iPhone i iPad lub smartfon z Androidem. Niestety jak się okazuje, na starcie dostępny jest wyłącznie interfejs webowy i wersja na iOS. Wsparcie dla systemu Google ma pojawić się “niedługo”, a Windows Phone nie jest na razie brany pod uwagę.
Użytkownik pytany jest o swoje godziny pracy.
Po zarejestrowaniu się i otrzymaniu maila wystarczy kliknąć w linka aktywacyjnego co uruchomi wstępną konfigurację usługi. Można podać stałe ramy czasowe od poniedziałku do piątku lub samodzielnie zdefiniować godziny rozpoczęcia i końca dnia roboczego. Usługa Magneto Calendar sugeruje też dodanie do przeglądarki Chrome rozszerzenia pozwalającego na dodawanie nowych rekordów do kalendarza na podstawie treści z aktualnie przeglądanej strony internetowej.
Podczas konfiguracji użytkownik proszony jest o podanie swoje adresu zamieszkania i adresu miejsca pracy. Ostatnim krokiem jest wybranie nazwy użytkownika, hasła i wyrażenie zgody (lub nie) na otrzymywanie newslettera z poradami na temat tego, jak używać usługi. W pierwszej wiadomości znajduje się link do podstrony kalendarza w sklepie App Store, gdzie kalendarz udostępniony został bezpłatnie. W samej aplikacji można zalogować się na swoje konto lub z jej poziomu poprosić o dostęp do testowej wersji usługi.
Context is King
Już teraz wiem, że z Magneto Calendar nie będę korzystał na co dzień, ale nie jest to bynajmniej winą samej aplikacji, która prezentuje się bardzo schludnie. Nie bez przyczyny na początku padają bowiem pytania o adresy domu i pracy oraz o godziny rozpoczęcia i zakończenia dnia roboczego. Aplikacja przygotowana została bowiem z myślą o osobach, które mają przynajmniej w części uregulowany tryb życia i nie pracują zdalnie.
Największą innowacją Magnecto Calendar jest bowiem automatyczne wyliczanie czasu na dojazd potrzebnego pomiędzy kolejnymi spotkaniami na podstawie odległości, jaka je dzieli oraz miejsca, w którym aktualnie przebywa użytkownik. Dodatkowo dla osób, które skrupulatnie wpisują wszystkie spotkania do cyfrowego kalendarza jest bonus: udostępniona została też funkcja mapy z wpisanymi zadaniami i zliczanie przebytego dystansu.
A to wszystko w oparciu o dotychczas wykorzystywane narzędzia.
Pierwszym krokiem do wykonania w celu uruchomienia Magneto Calendar jest wybranie głównego dostawcy usług, którym może być prywatny lub służbowy Google Calendar albo Microsoft (Office 365 lub - eksperymentralnie - Exchange 2010 i 2013). Magneto nie obsługuje sama w sobie własnych kalendarzy i opiera się o jedną z dwóch popularnych usług. To bardzo rozsądne podejście, bo i tak grupa docelowa osób potencjalnie zainteresowanych nowym webowym i mobilnym kalendarzem ma już swoje.
Brak konieczności porzucania używanych dotychczas rozwiązań to bardzo dobry krok, który pozwala bez przeszkód testować aplikację bez konieczności eksportowania danych i późniejszego dbania o ich spójność. Doceniam też, że twórcy poprawnie zidentyfikowali problemy, które trafią wszystkie kalendarze cyfrowe: nie pomagają planować dnia, nie pozwalają na tworzenie wydarzeń niezależnie od tego, z jakiego dostawcy usług korzystają znajomi i współpracownicy. Magneto to potrafi.
Usługa jak na razie oferowana jest bezpłatnie i nie widziałem żadnej informacji dotyczącej tego, jak twórcy chcą zarabiać na Magneto Calendar.
To zarówno dobra, jak i zła wiadomość. Z jednej strony dobrze, że można przetestować usługę bez ponoszenia dodatkowych kosztów, ale nie rokuje to dobrze na przyszłość. Sponsorowane treści raczej nie wchodzą w grę w świetle tego, ile jest alternatyw bez żadnych reklam. Możliwe, że po zakończeniu testów aplikacja zostanie wyceniona na kilka euro, albo będzie wymagać wykupienia subskrypcji lub kolejne funkcje, podobnie jak w feedly, pojawią się już tylko w nowej, płatnej wersji pro.
Nie ma też co ukrywać, że kalendarz nie będzie miał łatwo. Konkurencja jest ogromna, a na iOS do korzystania z zewnętrznego kalendarza zniechęca brak możliwości ustawienia aplikacji firmy trzeciej jako domyślnej, przez co Magneto Calendar, mimo bazowania na Google Calendar, może gryźć się z sekcją “Dzisiaj” w obszarze powiadomień oraz asystentem Siri. W przypadku Androida twórcy systemu przewidzieli potrzebę zmiany domyślnej aplikacji, ale… Magneto Calendar nie jest nadal na system Google dostępny.
Jestem jednak przekonany, że warto Magneto Calendar dać szansę, zwłaszcza, że pierwsze skrzypce gra tutaj interfejs webowy. Jak wspomniałem na wstępie, mój tryb życia nie sprzyja wdrożeniu tej usługi do prywatno-służbowego workflow, bo nie pracuję w biurze. Z planowaniem spotkań radzę sobie (jeszcze) całkiem nieźle. Nie wątpię jednak, że wiele osób uzna kalendarz Magneto za naprawdę przydatne i nowatorskie rozwiązanie.
Kontekst, w tym wypadku geolokalizacyjny, jest naprawdę istotny.
---
Grafika tytułowa podchodzi z serwisu Shutterstock.