Przyszłości bankowości możemy spróbować już dziś. Nawet w Polsce
Technologia zmienia nasze życia – nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Inaczej komunikujemy się ze znajomymi i współpracownikami, inaczej pracujemy i inaczej spędzamy wolny czas. W inny sposób korzystamy także z usług bankowych – płacąc, a także zarządzając naszymi kontami czy środkami zupełniej inaczej, niż robiliśmy jeszcze kilka lat temu.
Część z rozwiązań okrzykniętych mianem bankowości przyszłości to jednak w dalszym ciągu jedynie idee, prototypy lub nie doczekaliśmy się jeszcze ich obecności w naszym kraju. Nie oznacza to jednak, że o „future bankingu” możemy w Polsce jedynie przeczytać. Część z nas codziennie korzysta już nawet z usług zasługujących na to określenie, a już wkrótce korzystać z nich będzie większość osób.
Najbardziej oczywiste przykłady można tym razem zostawić na sam koniec. Każdy doskonale wie, jak dynamicznie rozwija się bankowość mobilna, jak coraz częściej korzystamy z płatności realizowanych za pomocą telefonu i jak banki starają się zapewnić wszystkim jak najlepsze aplikacje dla smartfonów i tabletów. Dookoła nas jest jednak o wiele więcej przykładów nowoczesnej bankowości, nawet jeśli są to przykłady… stacjonarne.
Bank wielkości bankomatu
Pomimo zmian, jakie w ostatnich latach zaszły w bankowości, załatwienie najważniejszych spraw nadal kojarzy nam się z odwiedzeniem banku, a bankomat – z prostą maszyną, potrafiącą jedynie wydać nam pieniądze lub poinformować o stanie konta. Okazuje się jednak, że wszystkie te elementy mają swoją część wspólną – bank da się bez większych problemów zamknąć w urządzeniu wielkości bankomatu, nie ograniczając przy tym listy spraw, które za jego pomocą może zrealizować klient. W jaki sposób?
Otwarty w lutym tego roku nowy oddział Getin Banku nie jest podobny do żadnego z dotychczasowych. Nie ma w nim ani jednego pracownika, ani biurek, do których możemy się ustawić w kolejce. Nie zajmuje też kilkudziesięciu, a zaledwie kilka metrów kwadratowych. Jednocześnie możemy w nim dokonać wszystkiego tego, co w zwykłym banku, a i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby skontaktować się bezpośrednio z jednym z pracowników – wystarczy kliknąć odpowiedni przycisk na ekranie i już łączymy się z ekspertem. Oprócz tego klienci mogą bez problemu założyć konto, lokatę, wykonać przelew, wpłacić gotówkę, a nawet wyrobić i odebrać kartę płatniczą.
A co z bezpieczeństwem? Getin Point wyposażony jest w szereg zabezpieczeń, które gwarantują jego użytkownikom wysoki poziom bezpieczeństwa: skaner dowodów osobistych, czytnik biometryczny czy specjalny ekran do składania podpisów elektronicznych.
Nie ma przy tym najmniejszych powodów, żeby spierać się co do tego, czy tak będzie wyglądać przyszłość bankowości czy też nie. Rozwiązanie Getinu, choć na razie nie zastąpi klasycznych placówek, zrobi to prawdopodobnie za jakiś czas. Jest bowiem wielokrotnie tańsze w utrzymaniu, a dzięki mniejszym rozmiarom można ulokować je niemal wszędzie, zapewniając tym samym łatwiejszy dostęp dla wszystkich klientów. Nie wspominając nawet o tym, że taki „mały bank” może być czynny praktycznie całą dobę.
Przewagi Getin Pointu nad tradycyjnymi rozwiązaniami widać zresztą już dziś. Nawet pomimo tego, że jest to projekt nawet w skali światowej niezwykle odważny i innowacyjny, od lutego powstało już sześć takich punktów. Odnajdziemy je m.in. w Warszawie w Złotych Tarasach, w Galerii Katowickiej czy w Gdańsku w Galerii Bałtyckiej.
Inicjatywa ta wspierana jest przez MasterCard, który również działa na polu innowacyjnych płatności (które to z kolei mają z Future Bankingiem wiele wspólnego). Ta międzynarodowa organizacja płatnicza kładzie duży nacisk na rozwój płatności kartami zbliżeniowymi, telefonami z modułem NFC czy wspieranie płatności mobilnych na naszym rynku. Te ostatnie standaryzowane są dzięki aplikacji MasterCard Mobile, która umożliwia zakup biletu do kina, opłacenie rachunków czy uregulowanie należności za parking. Transakcje realizowane są w oparciu o systemy i aplikacje partnerów MasterCard.
W banku jak w sklepie
Banki zmieniają się jednak nie tylko w swoich fizycznych oddziałach, ale także w internecie. W niewielu przypadkach logując się na swoje konta uzyskujemy dostęp jedynie do podstawowych informacji związanych z naszym kontem. Wystarczy popatrzeć na to, jak w ostatnich latach zmienił się mBank, szczególnie po ostatnim „remoncie”. Bezpośrednio po zalogowaniu możemy skorzystać z dziesiątek lub nawet setek promocji, skorzystać z oferty jednego z partnerów banku i kupować usługi i produkty niekoniecznie związane w jakikolwiek sposób z bankowością.
I ten trend jest coraz widoczniejszy nawet dziś, z dość prostego powodu. Konkurencja pomiędzy bankami dotarła do miejsca, w którym coraz trudniej rywalizować na polu klasycznych usług bankowych. Z drugiej strony, jeśli pojawi się nowa, świetna oferta, w dobie internetu zmiana banku nie jest dla nikogo większym problemem. Zmieniając swój internetowy portal z prostego okna dostępowego do naszego konta, na prawdziwą platformę, zatrzymanie klientów jest o wiele łatwiejsze.
Niektórych może wprawdzie odstraszać takie przeładowanie i nadmiar możliwości, ale większość będzie raczej zadowolona, że z jednego miejsca może zrobić o wiele więcej, niż do tej pory. Oczywiście zadowolone z tego są również banki.
Numery kont mało kogo już interesują
Przez lata utarło się, że przelew wykonuje się na określony numer konta i tak samo jego nadawca jest identyfikowany na podstawie pozornie losowego, niemal niemożliwego do zapamiętania ciągu liczb. Może i faktycznie jest to dobre rozwiązanie, ale nie w przypadku, kiedy chcemy szybko pożyczyć np. znajomemu 20 zł albo odebrać od niego dług o podobnej wartości. Kto z nas, bez logowania się do banku, pamięta numer konta? Prawdopodobnie nikt. Kto pamięta numer telefonu albo adres email? Praktycznie każdy.
To właśnie ten sposób adresowania przelewów jest już dostępny w niektórych polskich bankach i niedługo powinniśmy doczekać się premiery takiego rozwiązania w kolejnych. W dobie płatności mobilnych, popularności smartfonów i coraz rzadszym stosowaniu gotówki, jest to po prostu niezbędne. Być może jeszcze przez jakiś czas nie dostaniemy wypłaty „na email”, ale kto wie, czy w przyszłości nie będzie to jedną z dostępnych opcji.
Odcisk palca zamiast PIN-u
Tak samo jak przydługi numer konta, tak samo numery PIN są zabezpieczeniami wprawdzie stosunkowo skutecznymi, ale jednak pochodzącymi z poprzedniej epoki. Z epoki, w której o skanerach linii papilarnych czy siatkówki mogliśmy jedynie poczytać, a jeśli już pojawiały się, to raczej na niezbyt szeroką skalę.
Tymczasem nawet w Polsce bankomaty umożliwiające logowanie po zeskanowaniu odcisku palca nie są niczym nowym. Pierwszy z nich pojawił się ponad 4 lata temu! Dopiero jednak w ostatnich miesiącach sprawy nabrały szybszego tempa i możemy spodziewać się, że za kilka lat nie będziemy już musieli pamiętać o podawaniu kodu przy wybieraniu pieniędzy.
To jednak nie wszystko. Autoryzacja za pomocą odcisku palca nie polega tylko na tym, że pomijamy krok wprowadzania naszego kodu. Tego typu bankomaty likwidują całkowicie konieczność posiadania przy sobie karty. Sami stajemy się tym samym naszymi kartami płatniczymi – tylko czekać, kiedy w taki sposób będziemy mogli zapłacić też w sklepie.
Koniecznie trzeba też wspomnieć o tym, że zabezpieczenia biometryczne coraz częściej stosuje się także w przypadku dostępu internetowego. PayPal klientom korzystającym z nowszych telefonów Samsunga umożliwia logowanie czy potwierdzanie płatności za pomocą odcisku palca, a polski Bank Smart – dostęp do wielu opcji za pomocą komunikatów głosowych.
Smartfon i tablet zamiast komputera
Najbardziej oczywisty przykład trafił na koniec, głównie ze względu na to, że nikomu nie trzeba go specjalnie tłumaczyć i nikt nie wątpi w to, że jest to najbardziej namacalny przykład zmian, jakie zaszły w bankowości. Od dawna do realizacji wielu, nawet niekoniecznie najprostszych czynności, nie musimy iść do banku, dzwonić na infolinię czy nawet uruchamiać komputera. Wszystko to jest dostępne zawsze pod ręką (czy może pod palcem) w aplikacji mobilnej.
Listy banków, które oferują takie rozwiązania w Polsce nie trzeba nawet specjalnie tworzyć – o wiele łatwiejsze byłoby stworzenie takiej, na której znajdują się te, które go nie oferują. Mobilne strony internetowe dostosowane do smartfonów i tabletów, oprogramowanie dla Androida, iOS, Windows Phone czy nawet BlackBerry – to znajdziemy niemal w każdym banku. Nie tylko w tych największych – nawet instytucje regionalne decydują się coraz częściej na takie rozwiązania, a kto ich nie oferuje – traci sporo na atrakcyjności.
Już teraz widać więc, że nowe technologie w bankowości zaczynają odgrywać pierwszorzędną rolę i albo zastępują dotychczasowe sposoby kontaktu z bankiem czy dostępu do naszych środków i usług, albo przyczyniają się do powstania zupełnie nowych. Częściowo sami jesteśmy temu „winni”. Nowe produkty tak bardzo ułatwiają nam życie i tak bardzo się do nich przyzwyczajamy, że banki nie mają wyboru – muszą dostosować się do wymagań swoich klientów.
Czasem występując przy tym o krok przed szereg i zaskakując nas czymś, czego się nawet nie spodziewaliśmy.
Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.
Tekst powstał we współpracy z MasterCard – partnerem cyklu „nowoczesne formy płatności”.