REKLAMA

Technologiczna obsesja zdrowotna, czyli wiedzą, kiedy uprawiasz seks

“Odmawiam zaufania cywilizacji, która zdradziła ducha na rzecz ciała.” Gdy w 2012 roku pisałam o Corpus Delicti Juli Zeh, nie spodziewałam się, że w ciągu zaledwie półtora roku sytuacja zmieni się tak diametralnie. Powoli zaczynamy dostawać bzika na punkcie dbania o zdrowie, a ponieważ sami nie potrafimy się motywować i wpadamy w obsesje, zaprzęgamy do tego technologie.

Technologiczna obsesja zdrowotna, czyli wiedzą, kiedy uprawiasz seks
REKLAMA

Według ABI Research, w tym roku sprzeda się ponad 90 milionów urządzeń ubieralnych, z czego ponad 40 milionów dotyczyło będzie aktywności i fitnessu, a ponad 20 zdrowia. Juniper Research podaje, że wartość rynku detalicznego dla 'wereable devices' w tym roku to ponad 1,4 miliarda dolarów, przy czym większość bezpośrednio lub pośrednio zahaczy o tematykę fitness i zdrowia.

REKLAMA
fitness tech

Dosłownie każdy duży producent ma już swoje trackery aktywności, a jeśli nie, to współpracuje z partnerami, którzy je oferują. Chociażby Samsung i Sony mocno promują swoje urządzenia - opaski i aplikacje śledzące wysiłek, aktywność i ruch oraz analizujące dane. Opasek i zegarków z takimi funkcjami już pojawiło się dziesiątki, o ile nie setki. Nawet smartfony, jeśli nie posiadają pulsometru jak Samsung Galaxy S 5, oferują funkcje śledzenia aktywności za pomocą czujników: żyroskopów, akcelerometrów czy GPS-u.

Na Indiegogo ponad milion dolarów zebrał Healbe GoBe - według ekspertów na razie niemożliwy do stworzenia przyrząd-opaska na rękę mierząca... kalorie w zjadanych posiłkach. Jej twórcy twierdzą, że Healbe może mierzyć kaloryczność posiłków przez skórę. To nieprawdopodobne. Media głośno ostrzegały, że może być to zwykłe wyłudzenie pieniędzy, ale ludzie zaczarowani niemal magicznym wynalazkiem wpłacili Healbe dziesięciokrotnie wyższą niż zakładana sumę.

healbe

Bo ludzie chcą magicznego urządzenia, które pomoże w byciu fit.

Technologiczne dbanie o zdrowy tryb życia zaczyna się w końcu składać w całość. Na początku masowo pojawiły się aplikacje śledzące treningi: Runkeeper, Endomondo i dziesiątki innych. Potem doszły do tego opaski i trackery: Jawbone’y, Fitbity czy inne FuelBandy. Połączono to z ogólniejszym dbaniem o jakość życia - dodano dedykowane aplikacje pozwalające na wprowadzanie danych o posiłkach, chorobach, celach aktywności czy śledzące otoczenie a nawet sen.

Dzisiejsze urządzenia i aplikacje potrafią już śledzić nawet to jak śpimy, czy się wysypiamy, by budzić nas w najbardziej odpowiednim momencie. Większość aplikacji potrafi podzielić się wynikami ze znajomymi na fejsie czy w wewnętrznych sieciach społecznościowych, zachęcając do “zdrowej” rywalizacji.

Fitbit, urządzenie bez opaski

Google oraz producenci smartfonów zaczęli dodawać w swoich systemach i urządzeniach preinstalowane aplikacje do śledzenia aktywności i zdrowia. Android może informować o przebytych odległościach, o tym jak szybko się poruszaliśmy, a Samsung poszedł jeszcze o krok dalej i dorzuca do swoich smartfonów aplikację S-Health. Ten kombajn to centrum informacji o użytkowniku - posiłki, treningi, zwykłe chodzenie, zrzucanie wagi czy mierzenie poziomu komfortu na podstawie otoczenia, wszystko w jednym miejscu.

Na targach CES 2013 urządzeń do monitorowania aktywności było trochę, ale nie wydawały się one specjalnie ważne. W tym roku na CES-ie dostały specjalną strefę wystawową, a mnogość wystawców, urządzeń i wynalazków przytłaczała.

petbit

Nie bez powodu opaska Gear Fit od Samsunga stała się chyba najgorętszą nowością ten wiosny. Z pulsometrem, z czujnikami pozwalającymi mierzyć aktywność Fit staje się designerskim gadżetem zdrowotnym w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.

Przekręt z Healbe GoBe idealnie pokazuje popularyzację na masową skalę tematów zdrowotnych związanych z technologiami mobilnymi. O ile urządzenia i aplikacje dla diabetyków czy osób nietolerujących laktozy są przejawem przyczyna-skutek, o tyle Healbe, Gear Fit i tysiące aplikacji oraz bransoletek, cała branża 'wereable fitness' i zdrowotna to prewencja, odpowiedź na coraz szerszy w krajach zachodnich trend zdrowego stylu życia. Mamy pieniądze, mamy smartfony, nie musimy martwić się tak bardzo życiem codziennym i jutrem, więc w końcu mamy czas by zadbać o siebie i o zdrowie. Technologia towarzyszy nam wszędzie, więc będzie towarzyszyć też w tych wysiłkach.

Jeśli jednak jesteśmy w stanie płacić za urządzenie, które nie może działać poprawnie, to znaczy że zaczynamy przeginać i wpadać w obsesję.

gear fit 3

[gallery columns="2" link="file" ids="182990,182989"]

Bieg bez aplikacji do śledzenia wyniku? Posiłek bez wklepania danych do smartfona? Trening bez rywalizacji ze znajomymi?

Beth Teitell w 2012 roku napisała o rywalizacji z mężem, którą spowodowało nabycie Fitbita.

I pyta, czy kobieta, która nie zabrała Fitbita i chodziła cały dzień z dziećmi w zoo dokonała jakiegoś wysiłku.

Niby to dobre wysiłki. Niby wyrabiamy w ten sposób dobre nawyki, które w coraz bardziej otyłych społeczeństwach mogą zmienić losy wielu osób.

Z drugiej jednak strony zapominamy po co ćwiczymy, po co dbamy o zdrowie i dajemy się wciągnąć w technologiczną modę. A dbamy po to, by dobrze się czuć i być zdrowym. Dla wielu osób ćwiczenia to przyjemność. Wepchnięcie w nie technologii może taką przyjemność odebrać.

Sama tego doświadczyłam. Biegałam dla siebie, nie mierząc czasów czy dystansów. Potem podłączyłam się do jednej z aplikacji do biegania. Zaczęłam porównywać się z innymi, planować dystanse i analizować dane oraz postępy. Magia biegu po to, by czuć się dobrze, zmieniła się w rywalizację z samą sobą i z innymi, i wieczne podłączenie do internetu.

jawbone-up24-bluetooth-designboom04

Na większość osób wyniki i rywalizacja wpłynie motywująco, ale na część osób negatywnie i zniechęci do wysiłków.

Pomijając nawet sprawy obsesji na punkcie zdrowia, którą napędzają urządzenia ubieralne, jest w tym wszystkim jeszcze jeden, przerażający nieco aspekt.

Dane o tym, co robimy - takie dokładne, co do uderzenia serca, co do przebytego metra, wędrują po jakichś bliżej nieokreślonych serwerach i firm. W imię utrzymywania formy przyczepiamy do siebie coraz bardziej zaawansowanych szpiegów, pozwalamy, by korporacje nie tylko czytały naszą korespondencję, ale dajemy im dostęp do najintymniejszych szczegółów życia.

smartband sony

Myślisz, że twój Jawbone UP czy Samsung Gear Fit nie wie, kiedy uprawiasz seks i ile to trwa?

Doskonale wie. Dziś budzi cię w odpowiednim momencie, za kilka lat powie ci, że twoja dieta jest kiepska jeśli chcesz w łóżku pokazać swoją dobrą formę.

W Corpus Delicti Juli Zeh błędnie nakreśliła świat od strony technologicznej. Oparła się na czujnikach zewnętrznych i zewnętrznej zdrowotnej inwigilacji. Nie wzięła pod uwagę, że może sami z radością zapłacimy za zdrowotnych szpiegów i z entuzjazmem poddamy się dyktaturze zdrowia.

REKLAMA

Ile dzieli nas od obowiązkowego wpowadzenia ubieralnych urządzeń przez ubezpieczalnie? Jeśli chcesz niższe stawki, żyj zdrowo i wszczep sobie na stale jakiegoś trackera, byśmy wiedzieli, że nie kłamiesz. Ile dzieli nas od wprowadzenia takich urządzeń przez służbę zdrowia, by na bieżąco monitorowała stan potencjalnych pacjentów?

Oczywiście w imię naszego dobra.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA