Merkury się… kurczy
Jak wynika z badań Amerykańskiej Agencji Kosmicznej, planeta znajdująca się najbliżej naszego Słońca konsekwentnie zmniejsza swój rozmiar. Naukowcy drapią się po głowach i teoretyzują na temat przyczyn tego zjawiska.
Jak wynika z danych wysłanych przez sondę Messenger, niektóre części powierzchni planety Merkury „osunęły się” nawet o 6,5 kilometra. O samym fakcie kurczenia się tej planety wiedziano już wcześniej, nie zdawano sobie jednak sprawy z rozmiaru zjawiska.
Pierwsze sugestie świadczące o dynamicznie zmieniającej się powierzchni Merkurego pojawiły się już w latach siedemdziesiątych, przy okazji misji Mariner 10. Sonda uchwyciła w swoim obiektywie gigantyczne urwiska, świadczące o osuwających się w głąb planety skałach. Wiedzieliśmy więc, że się kurczy, uzasadniając to pewną ciekawą, acz nie do końca prawdziwą teorią.
Dwieście lat temu naukowcy uważali, że góry są niczym zmarszczki na skórce od jabłka: w momencie, gdy owoc wysycha, kurczy się, pozostawiając na swojej powierzchni nierówności. Rzecz jasna, ta teoria okazała się bzdurą i udowodniono, że góry powstają w wyniku ruch płyt tektonicznych. Jak się okazuje, owa koncepcja może pasować do Merkurego.
Planeta ta ma jednolitą strukturę skorupy, więc o czymś takim, jak płyty tektoniczne a tym bardziej ich ruch nie może być mowy. Z kolei jądro tej planety, składające się głównie z roztopionego żelaza, powoli ale konsekwentnie stygnie. Ten proces trwa już od kilku miliardów lat, a jak zapewne pamiętamy z lekcji fizyki ze szkoły średniej, im mniejsza temperatura, tym mniejsza objętość. Planeta ta więc najprawdopodobniej się kurczy się pod wpływem sił grawitacyjnych, starając się zagospodarować „pustą przestrzeń” po własnym jądrze.
Kiedy to całe zjawisko się zaczęło? Tego nie wie nikt. Najprawdopodobniej nie zaczęło się jednak później, niż 3,8 miliarda lat temu. Przed tym okresem nasz Układ Słoneczny przechodził okres znany pod nazwą Wielkiego Bombardowania. Nikt nie wie co owo bombardowanie wywołało. Jak czytamy na Wikipedii, być może w tym czasie doszło do dużych zmian orbit planet lub też zaszło nieznane zjawisko w odległych rejonach Układu Słonecznego. Skutkiem tego zjawiska było skierowanie dużej liczby planetoid bądź obiektów pasa Kuipera w stronę Słońca i planet wewnętrznych. Dopiero 200 milionów lat później jądro Merkurego mogło w ogóle mieć warunki skłaniające do ostygnięcia.
Teoria ta ma kilka nieścisłości. Chociażby urwisko Carnegie Rupes, które znajduje się wewnątrz krateru w formie sugerującej, że powstało przed Wielkim Bombardowaniem. Wygląda jednak na to, że Merkury ma sporo wspólnego… z jabłkiem.
Źródło: Nature Geoscience Sunday. Znalezione na: Fox News, Utah People’s Post