REKLAMA

24cmOn oraz On_Szuka_Uległej, czyli o sposobach na podryw w Sieci

Randkowanie w Sieci wydaje się być prostą alternatywą dla osób, które nie mają czasu na poznawanie kogoś w knajpie, czy beztroskie i urocze wpadanie na siebie podczas zakupów. W realnym życiu Matthew McConaughey i Hugh Grant nie wyrastają zbyt często spod ziemi, a cały proces nawiązywania znajomości zwykle bywa żmudniejszy niż w komediach romantycznych.

16.02.2014 18.00
24cmOn oraz On_Szuka_Uległej, czyli o sposobach na podryw w Sieci
REKLAMA

Według badań Megapanel PBI/Gemius co siódmy polski internauta korzysta z serwisów randkowych, a najczęściej robią to mężczyźni, osoby po 55 roku życia i te z wykształceniem zawodowym. W ostatnich latach wzrósł procent osób mieszkających samotnie – wśród tzw. singli większość stanowią mężczyźni, choć różnica wynosi tutaj kilka procent. Czy nawiązywanie znajomości przez Internet to przyszłość relacji międzyludzkich?

REKLAMA

Powrót do korzeni – znajomość z czatu

Jednym z popularniejszych czatów, których świetność przypadła na początek XXI wieku, był ten na stronie serwisu Interia.pl. Podzielony na kilka sfer, a w obrębie nich na wiele pokoi, przyciągał nastolatków do tajemniczych i nie istniejących już kafejek internetowych. Choć dziś korzystanie z dobrodziejstw CZATerii wydaje się być nieco przestarzałe i cóż… wstydliwe, wciąż jeszcze znajdują się amatorzy tego typu rozrywek. Żeby sprawdzić, ile się zmieniło i jak działa czat postanowiłam wcielić się w rolę tej_która_szuka.

Wśród kilkudziesięciu chat roomów są dwa, które można uznać za typowe miejsca do randkowania w Sieci, „Randki” i „Romans”. „Randki” to pokój, należący do strefy tych towarzyskich i rzeczywiście można pokusić się o stwierdzenie, że panuje tam kultura – nicki nie są wulgarne, a i rozmowa toczy się w nieco wolniejszym tempie. W pokoju „Romans” (strefa erotyczna) jest już nieco inaczej, na przykład witają nas zaproszenia od prawdopodobnie mężczyzn, którzy ukrywają się pod pseudonimami: !24cmOn i On_Szuka_Uległej.

Cała niewymagająca rozmowa ma sprowadzić się do jednego – cyberseksu albo umówienia się na realne spotkanie, podczas którego do faktycznego seksu dojdzie.

Na próżno szukać tu ludzi o podobnych zainteresowaniach, którzy pozwolą sobie na godzinną rozmowę bez pytań „Czego pragniesz?” na powitanie i „U mnie, czy u ciebie?” przed „Do widzenia”. Jeśli kiedyś miałam jakiekolwiek złudzenia, że czat może posłużyć mi faktycznie jako źródło potencjalnych kontaktów, teraz – kilkanaście lat po pierwszej fascynacji CZATerią – nie mam ich wcale. Czat to tania dyskoteka, na której co najwyżej zawrzemy jednorazową znajomość w toalecie.

Miałam zbyt duże opory, by sprawdzić, jak działa czat głosowy, czy ten z kamerką, ale podejrzewam, że byłaby to taka sama jałowa rozmowa pozbawiona ironii, jak te poprzednie. Kiedy zapytałam pana, chwalącego się 24 centymetrami, co sobie zmierzył, odpowiedział, że „jeśli jestem tak domyślna, to on dziękuje za rozmowę”. Cóż, chyba nie spotkamy się na kawie, a ja już nigdy się nie dowiem.

Bardziej personalnie, większa szansa

Do typowych serwisów randkowych zaliczyć można portale takie jak Sympatia.pl, Sympatiaplus.pl, eDarling.pl, Zaadoptujfaceta.pl, Randki.o2.pl, Mydwoje.pl czy Przeznaczeni.pl. Część z nich można potraktować jako portale stricte matrymonialne, które kładą nacisk na wartości takie jak małżeństwo i rodzina. Dla większości z nich istotna jest skuteczność, czyli liczba połączonych par.

Takie serwisy są zdecydowanie bardziej wiarygodne niż wspomniane czaty na serwisach rozrywkowych. Co prawda niektóre mniej, a inne bardziej, np. Mydwoje.pl nadaje tzw. Certyfikat Wiarygodnego Profilu, ale tu w przeciwieństwie do czatów, dostajemy jakiś konkret – użytkownicy mają własne strony, na których zamieszczają zdjęcie profilowe i informacje o sobie, takie jak: zainteresowania, wiek, miejscowość, znak zodiaku, wiara lub jej brak czy wykształcenie.

Rejestracja na tego typu serwisach jest darmowa, płacić możemy za kolejne funkcje, które pozwolą znaleźć nam naszą drugą połówkę.

Na przykład na Sympatia.pl możemy zapłacić abonament, aby móc się kontaktować z innymi bądź wykupić konto Premium, aby rozmawiać z osobami bez abonamentu. Wykupienie jakiegoś pakietu zwiększa nasze, i tak już niemałe szanse, bo jak głosi napis na głównej stronie Sympatii.pl, mamy ich aż 5 i pół miliona.

Można zatem założyć, że jeśli na większości tego typu stron, funkcjonowanie jest płatne, unikniemy oszustw i fake’owych kont. Oczywiście, na pewno zdarzają się nieprawdziwe profile – niektóre zdjęcia np. na stronie głównej Randki.o2.pl budzą wątpliwości. Problem pojawia się też wtedy, gdy zamiast drugiej połówki, ktoś postanawia znaleźć 1/3. Mam nadzieję, że świadomi użytkownicy portalów randkowych, zareagują inaczej na hasło „Muszę kończyć, mąż wraca”, niż moi rozmówcy na CZATerii, który skwitowali to jednym słowem „Szkoda”.

Skuteczność, niebezpieczeństwo, kłamstwo i pierwsze wrażenie

Serwisy randkowe gwarantują nam skuteczność opartą na kompatybilności z innymi osobami. Będzie więc liczyło się to, czego rzeczywiście oczekujemy od naszego przyszłego partnera – rejestrując się na Mydwoje.pl musimy uzupełnić kwestionariusz, zawierający bagatela 100 pytań. Według badań przeprowadzonych przez M.T. Whitty i A.N. Carr, autorów książki psychologicznej „Wszystko o romansie w sieci”, wynika, że 85% osób (badania były prowadzone na jednym z australijskich serwisów randkowych) najbardziej ceni podobne zainteresowania i styl życia. Okazuje się więc, że to jacy jesteśmy i to, co sobą reprezentujemy ma prawie takie samo znaczenie, jak nasz wygląd, który jako istotny określiło 90% ankietowanych. Warto zwrócić jednak uwagę, że aż 71% za istotną cechę, określającą człowieka, wybrało jego charakter.

Pierwsze wrażenie ma zdecydowanie większe znaczenie w Internecie niż w realnym życiu, w którym też odgrywa przecież kolosalną rolę. Niemniej w rzeczywistej sytuacji o kontakcie z kimś decyduje coś więcej niż jedno, ciche kliknięcie. A tak właśnie działa Tinder, aplikacja randkowa, która szybko pozwala zdecydować, czy mamy ochotę nawiązać kontakt z daną osobą. Za pomocą Tindera możemy przejrzeć tysiące kobiet oraz mężczyzn i zaaprobować ich wygląd (?) albo wcisnąć przycisk „X”, który oznacza odrzucenie danej osoby. Dopóki wyniki nie będą zgodne żadna z osób nie dowie się, że dostała od nas „kosza”.

Czy poznanie kogoś w Internecie i późniejsze spotkanie może być niebezpieczne?

Owszem, tak samo jak umówienie się z facetem właśnie poznanym w pubie. Osobiście większe zaufanie mam do ludzi, których jakiś czas znam z Sieci (być może dlatego, że nigdy nie zdarzyło mi się zawieść). Jestem w stanie pokusić się o stwierdzenie, że znajomość internetowa (znajomość, nie 5 minut na czacie) jest pewniejsza, zwłaszcza jeśli w jej trakcie zdobyliśmy jakieś faktyczne dane osoby, z którą się kontaktujemy. Wydaje się jednak być mitem to, że randkowanie przez Internet może być źródłem oszustw, gwałtów czy kradzieży.

Jeśli dla osób heteroseksualnych poznawanie się przez Internet jest alternatywą, dla gejów i lesbijek może być czasem jedną, dobrą opcją. Oczywiście istnieją specjalne kluby dla osób homoseksualnych, ale jest ich zdecydowanie mniej niż tych niesprofilowanych. Zresztą to właśnie głównie ze stron internetowych homoseksualiści czerpią wiedzę na temat tego, gdzie, z kim i dlaczego.

Jeden z moich rozmówców, gej, który przeżył już własny coming out, powiedział mi, że strony typu Gay.pl, Fellow.pl czy aplikacja Grindr zdecydowanie ułatwiły mu odnalezienie się w relacji męsko-męskiej.

Wszystkich partnerów poznałem przez Internet. W naszym przypadku nie ma innego sposobu. Jeśli zagadam do faceta w Internecie na odpowiednim do tego portalu, to mam pewność, że strzelamy do tej samej bramki. Jeśli w pracy/szkole/knajpie, zagadam do jakiegoś mężczyzny z pytaniem, czy jesteśmy w swoim typie, to prędzej dostanę po mordzie, niż zacznę z kimś chociażby flirt lub znajomość.

Czy randkowanie przez Internet jest bardziej czy mniej skuteczne niż tradycyjne rozpoczęcie znajomości? Czy sugeruje naszą porażkę w zwykłym, codziennym życiu? Poznawanie partnetów/partnerek przez Sieć zdecydowanie może być skuteczniejsze, choć wydaje się pozbawione tych wszelkich dobrodziejstw zwykłego kontaktu. Brak tu miejsca na napięcie, na te wspaniałe podchody, kiedy zastanawiamy się, czy on/ona naprawdę coś do mnie czuje.

Niektórzy zapewne zniechęceni właśnie tą niepewnością lub odkryciem po kilku miesiącach całkowitego braku zrozumienia z drugiej strony, decydują się na wirtualne randki. Choć rozumiem i akceptuję argumentację osób korzystających z dobrobytu technologii, odnoszę się do nawiązywania takich romansów dość sceptycznie. Taka relacja damsko-męska/męsko-męska/damsko-damska przypomina trochę inkubator emocjonalny, jest sztucznie wykreowana. Nie jest to zdecydowanie rozrywka dla mnie, a layout portalów randkowych wydaje mi się zbyt ckliwy. Kibicuję jednak wszystkim tym, którzy decydują się na taki krok. Wszak być może pomiędzy jednym kliknięciem „X”, a drugim, czeka ich prawdziwa, realna miłość.

REKLAMA

Zdjęcia Computer keyboard keys with symbols of man and woman and a heart, Internet Dating, people icons with colorful dialog speech bubbles, Conceptual photo of a couple sitting on laptop oraz Homosexual Couples - Icons of gay couples pochodzą z Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA