Kopia plagiatu kopii - zobacz jak fotoreporterzy "pożyczają" od siebie pomysły na zdjęcia
Spójrzcie na zdjęcie w nagłówku przedstawiające chińskiego dyrygenta. Prawda, że jest oryginalne? Ciekawy kadr z żabiej perspektywy i niespotykana kompozycja wskazują na świetne oko fotografa. Czy aby na pewno?
Spójrzcie teraz jak wyglądała ta sama scena na przestrzeni kilku ostatnich lat, w kilku różnych agencjach fotograficznych. Przypadek?
Przypadku nie ma w tym żadnego. Jeżeli zestawimy artykuły, dajmy na to, o Igrzyskach Olimpijskich, z przestrzeni kilku lat, możemy się mocno zdziwić. Dla przykładu, w 2004 roku Duńczyk Lars Moeller otrzymał drugą nagrodę w konkursie World Press Photo za rewelacyjne zdjęcie gimnastyczki bez głowy. Na naśladowców nie trzeba było długo czekać.
Skąd biorą się takie przypadki? Praca fotoreportera wymaga szybkości, refleksu i niezawodności jednocześnie. W takich warunkach trudno o kreatywność. Jeżeli znamy sprawdzony kadr, który sprawdził się ostatnio… coż, równie dobrze sprawdzi się i teraz. Zastanawia mnie tylko ciche przyzwolenie na takie plagiaty. Czyżby w branży fotografii prasowej naprawdę aż tak bardzo brakowało świeżości?