Kindle MatchBook, czyli sposób Amazonu na zarobienie kolejnych kilku dolarów na już raz sprzedanej książce
Amazon wystartował z nową ofertą dla swoich klientów w Stanach Zjednoczonych. Od teraz kupujący wybierający wersje papierowe będą mogli za małą dopłatą w momencie zakupu dokupić do nich ebooki i cieszyć się treścią książki przed odbiorem paczki. Co jeszcze ciekawsze, będzie można też dokupić cyfrową wersją dla kupionych już wcześniej pozycji. To po prostu strzał w dziesiątkę i szkoda, że polski rynek na takie rozwiązanie jeszcze nie jest gotowy.
O nowej ofercie Amazonu pisałem już na łamach Spider’s Web na początku września. Pomysł jest naprawdę świetny, chociaż nie jest też wielkim zaskoczeniem, gdyż podobna usługa o nazwie AutoRip wystartowała już nieco wcześniej w przypadku muzyki na płytach CD i plików MP3. Amazon mimo to zaskoczył wczoraj wszystkich, bo liczba książek objętych nową promocją to aż 70 tysięcy sztuk, kiedy wedle zapowiedzi miało ich być 7 razy mniej. A na czym dokładnie polega ta promocja?
Papier i ebook w zestawie?
Od kiedy tylko ebooki zdobyły popularność, wręcz naturalnym odruchem jest szukanie oferty łączącej obie formy książki w promocyjnej cenie. Wydawcy nie są skorzy to takich działań, a Amazon dopiero przeciera szlaki. Oczywiście rozumiem, że wydawca przygotowując ebooka i trzymając go na własnych serwerach ponosi koszty, ale nie oszukujmy się - ta najważniejsza część książki, czyli jej treść, w przypadku wydania papierowego i ebooka jest dokładnie taka sama. Zgoda: dla wydawnictwa sprzedawanie książki i ebooka - jeśli już uzna, że warto takowy wydać - to czysty zysk.
Jako klient uważam jednak, że to nie jest do końca w porządku, że chcąc zakupić wydanie papierowe i cyfrowe jesteśmy dziś zmuszeni do dwukrotnej zapłaty za treść. Nie twierdzę tu, że ebook powinien być do wydania papierowego dodawany za darmo. W końcu VAT jest wyższy, serwery kosztują, a osoby zajmujące się składem cyfrowej wersji książki w komercyjnych wydawnictwach nie pracują w ramach wolontariatu. Trzeba im wypłacić normalne wynagrodzenie, a pewnie znalazłoby się jeszcze kilka rzeczy po drodze, które generują koszty. Mimo to jestem zdania, że oferowanie zestawu papieru i ebooka w promocyjnej cenie powinno być standardem, a nie ewenementem.
Amazon już to ma!
Amazon rozpoczyna już teraz pilotażowo program o nazwie MatchBook, co można tłumaczyć jako “dopasowanie książki”. Nazwa nie do końca trafna, bo to do książki dobieramy cyfrową wersję a nie na odwrót, ale w sumie wybór rozumiem - MatchBook źle wygląda, ale to nie nazewnictwo jest tutaj przecież istotne. Ważne jest, że w ramach promocji firma będzie oferować klientom wybierającym papierowe wydania książek możliwość dokupienia ebooka za niewygórowaną kwotę. Będzie ona wynosić maksymalnie 3 dolary, czyli maksymalnie jakąś jedną trzecią standardowej ceny za ebooki z beletrystyką, która zwykle wynosi 9,99 dolara.
W przypadku niektórych tytułów ebook dostarczany będzie nawet gratis, promocja obejmuje jak na razie 70 tysięcy tytułów, a w dodatku będzie “działać wstecz”. Jeśli zakupiona przez użytkownika książka z 1995 roku będzie objęta programem MatchBook, to nawet dziś - po 18 latach (!) Amazon pozwoli na pobranie darmowej lub tańszej elektronicznej wersji. Warunkiem jest oczywiście to, że użytkownik od początku istnienia sklepu korzysta z tego samego konta użytkownika.
Możliwe zagrożenia
Jestem pewien, że Amazon na tym zagraniu dobrze wyjdzie. Co prawda wygląda to na strzał w stopę - zawsze jakiś procent klientów zdecyduje się na obie wersje jednocześnie. Z drugiej strony jednak może to nakłonić klienta do zostawienia dodatkowych trzech dolców, których w innym wypadku by nie wydał. Nie wiem jak Wy, ale ja mając możliwość kupna zestawu papierowej książki z ebookiem za cenę o dolary czy trzy wyższą niż pojedynczego wydania, zdecydowałbym się na to bez wahania.
Jasne, istnieje niebezpieczeństwo, że klienci którzy zakupią wersję papierową i za dolara wezmą wersję cyfrową, od razu wrzucą papier na Ebay. Mam jednak wrażenie, że Amazon przemyślał sprawę i dobrze to przekalkulować i liczy na większe zyski z zakupów dodatkowego ebooka za dolara, niźli straty z powodu osób odsprzedających papier dalej. Czy Jeff Bezos nie przestrzelił będziemy mogli ocenić za kilka miesięcy.
A jak w Polsce?
Amazon do Polski najwidoczniej wejść w najbliższym czasie nie zamierza. Można by więc pomyśleć, że to świetna okazja dla rodzimych księgarni i wydawnictw na zdobycie portfeli i serc czytelników. Niestety, chociaż doceniam to co robią polskie e-księgarnie, to nadal użytkownicy czytników ebooków są traktowani bardziej jak ciekawostka przyrodnicza, niż licząca się grupa klientów - widać to chociażby na przykładzie premiery nowego Wiedźmina.
Wiem oczywiście, że procent czytelników ebooków jak na razie jest mały i ja rozumiem, że dziś może to nie być opłacalne. Jestem jednak przekonany, że dzisiejsza inwestycja w ebooki może się zwrócić w przyszłości i nie jest jeszcze za późno, aby przygotować się do obrony przed Amazonem. Wierzę też, że najdalej w przeciągu dekady w Polsce ilość sprzedawanych ebooków przegoni papierowe książki i nie widzę już odwrotu. Życzę wydawcom, żeby to dostrzegli nim będzie zbyt późno.
Jest bowiem o co zabiegać. Polska jest takim specyficznym krajem, że sukces Amazonu nie jest taki pewny. W końcu takie Allegro oparło się ekspansji międzynarodowego serwisu aukcyjnego Ebay, który wejście do Polski skrewił koncertowo. Amazon, mimo całej jego potęgi, może wyłożyć się u nas podobnie. Jest jeden warunek - musi powstać, i to wszystko, takie silne “ebookowe Allegro”. Czy będzie nim tajemniczy Merlin Merbook? Zobaczymy w przyszłym roku.
Polskie księgarnie i wydawcy muszą być na wejście Amazonu przygotowani. A jak na razie, niestety, nie są.
Zdjęcie Amazon.com, the largest online seller pochodzi z serwisu Shutterstock.