REKLAMA

"Jak stracić klientów i zrazić do siebie ludzi" na przykładzie nowego Wiedźmina

Stało się! Andrzej Sapkowski wydaje nową książkę i ziściły się marzenia wielu fanów sagi o Geralcie. Szkoda tylko, że jako e-czytelnik czuję się w tym momencie przez wydawnictwo Supernowa dyskryminowany. Brak ebooka, zwłaszcza w przypadku Wiedźmina, to po prostu nieporozumienie. Ciekaw jestem ile jeszcze czasu minie, zanim rynek cyfrowej książki będzie w naszym kraju traktowany poważnie. Dystrybutorzy treści mogliby w końcu zacząć się schylać po pieniądze które przed nimi leżą, zamiast psioczyć na piratów i narzekać na małe zainteresowanie.

„Jak stracić klientów i zrazić do siebie ludzi” na przykładzie nowego Wiedźmina
REKLAMA

Na nowego Wiedźmina zatytułowanego Sezon Burz czekam z niecierpliwością, a swoją papierową kopię zamówiłem na Allegro już pierwszego dnia. Z lekturą wiążę spore nadzieje, a po udanym powrocie Stephena Kinga do cyklu Mroczna Wieża jestem spokojny. Sapkowski, analogicznie jak amerykański Król Grozy, wraca po latach do swojej najpopularniejszej serii z nową opowieścią, która będzie się dziać gdzieś-tam-pomiędzy poprzednimi tomami. Skok na kasę? To ocenię już po lekturze, bo teraz to ja nie o samej książce chcę prawić, a o sposobie jej dystrybucji.

REKLAMA

Wiedźmin w ebooki.allegro.pl?! No tak nie do końca...

Zapowiedź nowego Wiedźmina, który ma trafić do pierwszych klientów w przeciągu kilku dni (mam już nawet potwierdzenie z paczkomatów, że przesyłka do budki zmierza) przyjąłem z umiarkowanym entuzjazmem - z jednego prostego powodu. Owszem, miłym zaskoczeniem jest rychła premiera wyznaczona na 6 listopada, ale po lekturze darmowego rozdziału okazało się, że zamówienie przedpremierowe owszem, mogę złożyć na Allegro, ale tylko na papierową wersję. Kuriozalne jest to o tyle, że ów darmowy rozdział był dostępny do ściągnięcia z platformy ebooki.allegro.pl, ale nie ma tam informacji, czy i ewentualnie kiedy pełna wersja trafi do oferty.

Wychodzi na to, że ebooki do promocji papieru są spoko, ale klient niech już płaci za klasyczne wydanie i wącha papier? No ja przepraszam, ale to jakaś pomyłka. Wiedźmin to marka sama w sobie i jeden z lepszych towarów eksportowych Polski. Postać tego podstarzałego zabójcy potworów odświeżyły bardzo udane gry od CD Projekt Red, a w przyszłym roku spodziewamy się już trzeciej części interaktywnych przygód Geralta. Postać wykreowana przez Sapkowskiego zdobyła przez ostatnie sześć lat mnóstwo fanów wśród graczy nie tylko z Polski, ale też całego świata.

Może trochę tutaj uogólnię, ale jestem przekonany, że odsetek osób zainteresowanych cyfrową kopią nowego Wiedźmina wśród wielbicieli komputerów jest naprawdę bardzo wysoki. Tymczasem Supernowa pokazuje nam, czyli wszystkim miłośnikom książki w formie cyfrowej, środkowy palec. Ja w takim układzie książkę naturalnie mam zamiar przeczytać - nie odpuszczę lektury, na którą czekałem lata, ze względu na politykę wydawcy - ale na półce obok sagi ona u mnie nie spocznie.

Zamierzam ją, tak po prostu, od razu sprzedać

Uwielbiam ebooki, czemu na łamach Spider’s Web nie raz i nie dwa dawałem wyraz. Książka elektroniczna to dla mnie idealna forma służąca do konsumpcji beletrystyki, a delektowanie się papierem uznaję już tylko w przypadku pięknych albumów pełnych kolorowych ilustracji, moje prawo. Pogodziłem się z tym, że ebooki nie są tanie i jestem gotów płacić za książkę w cyfrowej formie tyle samo, co za wydanie papierowe, godząc się na wszystkie wady tego rozwiązania.

I co? Nadal kłody pod nogi. Chociaż już odpuściłem sobie myślenie w kategorii “niematerialny ebook powinien być tańszy”, to wciąż nie mam komu zapłacić! Kupuję ebooków na potęgę (ze względu na mało satysfakcjonującą ofertę rodzimych księgarni głównie w Amazonie…), później je czytam (jak nie wszystko to większość), a na koniec lądują gdzieś w czeluściach dysku twardego. Pogodziłem się nawet z tym, że w zamian za wygodę wydania cyfrowego płacę tym, że takiej e-książki nie mogę ani postawić na półce, ani odsprzedać - a pewnie wedle jakiejś-tam interpretacji przepisów nawet pożyczyć znajomemu.

Nie pamiętam jednak, żeby zdarzyło mi się żałować wydanej kasy, gdy za 10-30 zł dostaję od kilku do kilkunastu godzin rozrywki. W porównaniu do gier komputerowych - które na Steam i tak przypiszę do konta - oraz kina - obejrzanego seansu nie odsprzedam - ebooki i tak są śmiesznie tanie. Dlaczego więc nie mam komu zapłacić za to, co mnie interesuje i jestem niejako zmuszony do kupna papieru? Krzykniecie - bo piractwo! Ja się zgodzę, że to straszna plaga, ale brak oficjalnego ebooka w dniu premiery papieru problem piractwa pogłębi, zamiast go zniwelować!

Zachomikować Wiedźmina? Niby też można...

Jestem pewien, że piracka kopia nowego Wiedźmina trafi na serwisy z nie-do-końca-legalnymi treściami - jeśli nie przed premierą lub w samym jej dniu, to niedługo później. Nie oszukujmy sie, potraktować papier skanerem nie jest ciężko. Konwersja do PDF, epuba lub mobi z wykorzystaniem OCR to też nie jest rocket science. Każdy taką operację, mając trochę wolnego czasu, może wykonać w domu. Jasne, taki piracki ebook, jeśli nawet nie wycieknie prosto z drukarni, może być co prawda gorszej jakości niźli oficjalne wydanie - chociaż patrząc na niektóre kupne ebooki wcale nie byłbym tego pewien…

Rzecz w tym, że nawet jeśli jednak nie będzie on idealny, to znajdzie wielu amatorów. Wśród chętnych na takiego “nieoficjalne ebooka”, oprócz osób, które za dobra kultury płacić nie mają zamiaru wcale, pobierze go pewnie też mnóstwo użytkowników czytników tylko dlatego, że wkurzy ich brak możliwości wygodnego zakupu Sezonu Burz w wersji cyfrowej. W końcu piracka siedmiotomowa saga od lat hulała po sieci, zanim na początku tego roku (dopiero!) trafiła w końcu oficjalnie na czytniki.

Pojawienie się sagi w cyfrowej formie to był dobry omen, ale niestety wydawcy Sapkowskiego nie poszli za ciosem i Sezon Burz jest na starcie tylko papierowy. Nie powiem, spodziewałem się tego, patrząc na opóźnienia innych cyfrowych premier w naszym kraju. Spytałem naturalnie kilka dni temu CDP.pl i Allegro, co z ebookiem, ale oczywiście nikt nic nie wie. Samo wydawnictwo jest podobno zaskoczone oczekiwaniami czytelników, którzy chcieliby premiery cyfrowej wersji w dniu premiery papieru - a ja naprawdę nie rozumiem, co w takim oczekiwaniu dziwnego? Ciężko będą miały w naszym kraju projekty takie jak Merbook od Merlina, jeśli wydawcy i autorzy nie zaczną myśleć perspektywicznie.

Jak wydawcy i księgarze sami cyfrowego rynku nie wezmą, to w końcu przyjdzie Amazon i zgarnie wszystko dla siebie

Minie jeszcze kilka lat, zanim rynek cyfrowej książki zrówna się z papierem, a dziś nadal to przerobione drzewa dostarczają wydawcom więcej złotówek. Nie mam jednak wątpliwości, że w przeciągu dwóch-trzech lat w Stanach, a w ciągu dekady u nas w Polsce się to zmieni. Zamykanie oczu przez wydawców nie sprawi, że “problem” zniknie, a ebooki będą sukcesywnie podgryzać papierowe książki, zwłaszcza w przypadku beletrystyki.

Rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta, a osoby zarabiające na papierze, druku i klasycznej dystrybucji w XXI wieku mają pełne gacie ze strachu, na czym będą w tym „zdigitalizowanym świecie jutra” zarabiać. To samo obserwujemy przecież w przypadku rynku filmowego i muzycznego, gdzie korporacyjny beton ciągle twardo stoi w erze “analogowej”, czy może lepiej - “nośnikowej”. Nie zdziwię się więc, jeśli ebook nowego Wiedźmina się pojawi, gdy w Supernowej zacznie się zgadzać kasa po sprzedaży iluś-tam egzemplarzy wersji papierowej.

REKLAMA

Wtedy ebook będzie mógł trafić do cyfrowych księgarni w cenie, dajmy na to, 29,90, czyli o dychę mniej niźli wydanie w miękkiej oprawie. Tylko za kilka tygodni nawet mimo niższej ceny niż w przypadku papieru mało kto ten ebook kupi, bo wszyscy już zmęczą ten nieszczęsny papier, albo poczęstują się nieoficjalną wersją. A potem po kilku miesiącach ktoś siądzie przed tabelką w Excelu i stwierdzi ponownie, że rynek eksiążki w Polsce leży, a wyniki sprzedaży są niezadowalające.

Tylko jak, cholera, mają być te wyniki zadowalające, gdy posiadacze czytników są ignorowani i rzucane są im tylko ochłapy?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA