Po 27 latach znalazł drogę do domu, dzięki Google Earth
1986 roku pięcioletni wtedy Saroo Munshi Khan poszedł z bratem na stację kolejową, aby tam żebrać o pomoc dla swojej rodziny. Jednak zasnął na kilka godzin. Gdy się obudził, brata nie było nigdzie w pobliżu, a sam nie znał drogi do domu. Odnalazł ją dopiero po 27 latach, dzięki Google Earth.
Historia 32-letniego już Saroo Munshin Khana jest niesamowita. Gdy jako 5-letni chłopiec obudził się na nieznanej sobie stacji kolejowej, nie wiedział co zrobić. Nigdzie w pobliżu nie było jego 14-letniego brata, więc w ramach desperacji chłopiec wsiadł do pierwszego, lepszego pociągu i tam szukał swojego rodzeństwa przez kolejnych kilka godzin. Jednak po czasie znowu zasnął i obudził się dopiero 1500 kilometrów dalej, w Kalkucie.
Przez kilka tygodni żył na ulicy. Dopiero po czasie trafił do sierocińca, z którego później został adoptowany przez australijską rodzinę o nazwisku Brieley. W wieku sześciu lat jego życie całkowicie się zmieniło. Miał nową rodzinę, nowe nazwisko i nowe miejsce zamieszkania w Hobart w Tasmanii.
W 2011 roku już wtedy 30-letni mężczyzna postanowił odnaleźć swój dom. W tym celu użył Google Earth. W samym programie wykorzystał narzędzie miarki. Na podstawie obliczeń na temat tego, jak długi dystans mógł pokonać pociągiem, wyznaczył okrąg. Wiedział, że gdzieś w jego środku znajduje się jego dom, gdzie mieszkają jego biologiczni rodzice i starszy brat. Prze wiele godzin mężczyzna przeszukiwał cały obszar. Chciał znaleźć cokolwiek, co odświeży mu pamięć, co chociaż minimalnie przybliży go do domu. W końcu się udało.
Któregoś dnia Saroo znalazł wioskę, która wydawała mu się znajoma oraz dach konkretny dach, który gdzieś już widział. Oczywiście pojechał w dane miejsce i zaczął opowiadać swoją historię tamtejszym mieszkańcom. W ten sposób w końcu trafił do swojego rodzinnego domu, gdzie znalazł matkę, brata oraz siostrę. Udało mu się to po 27 latach od zaginięcia.
Historia jest niesamowita. Z jednej strony opisuje tragedię małego chłopca i jego szczęśliwy powrót do domu po 27 latach rozłąki z rodziną, a z drugiej uświadamia, jak technologia wpływa na nasze życie. Wyobraźcie sobie, że nie byłoby Google Maps, Google Earth i nawigacji samochodowych. Czy wtedy Saroo odnalazłby drogę do domu? Pewnie nie, a nawet jeśli, to z pewnością byłoby to dużo, dużo trudniejsze niż dzisiaj.
Dlatego jeśli ktoś mi mówi, że nowe technologie niszczą w nas człowieczeństwo, to po prostu chce mi się śmiać. Jeśli nie potrafi się z nich korzystać, to kończy się przyklejonym do komputera, bez znajomych (nie licząc tych na Facebooku). To oczywiście celowe przejaskrawienie. Wszystko zależy od sposobu użycia.
Alfred Nobel powiedział kiedyś, że dynamit lepiej przyczyni się do pokoju na świecie niż tysiąc światowych kongresów, bo kiedy ludzie zrozumieją, że całe armie mogą zostać zniszczone, to będą żyć w pokoju. Nie miał on racji. Materiały wybuchowe, chociaż są wykorzystywane w wielu czynnościach, jak chociażby wyburzanie starych budynków, to jednoznacznie kojarzą nam się z zabijaniem. Energia jądrowa tak samo może służyć do zabijania tysięcy, jeśli nie milionów ludzi, jak i dostarczania ogromnej ilości energii elektrycznej i pośrednio do ratowania życia.
Tak samo jest z Internetem i nowymi technologiami (kiedy nowe technologie stają się… stare?). Można ich użyć do oszukiwania, szerzenia nienawiści, propagowania nazizmu, faszyzmu czy też terroryzmu. W Sieci można dowiedzieć się, jak zbudować bombę domowej roboty. Ale Internet to także nowe miejsca pracy, szansa odnalezienia bliskich, z którymi utraciło się kontakt czy też mnóstwo materiałów, dzięki którym możemy się rozwijać. Nowe technologie to też smartfony, a smartfony to urządzenia, z których dzwonimy na pogotowie, gdy komuś coś się stanie.
I właśnie dlatego bawią mnie opowiadania na temat tego, że się odczłowieczamy. Wszystko zależy od punktu siedzenia i własnych motywacji.
Zdjęcie Earth at night with city lights (Elements of this image furnished by NASA) pochodzi z serwisu Shutterstock