Beyond: Dwie Dusze to urzekające kino drogi, ale również krok wstecz dla całego Quantic Dream - recenzja Spider's Web
„Niektórzy chcieliby, aby gry trwały w swojej niezmienionej formie od 30 lat, z jedyną różnicą polegającą na większej ilości wielokątów. Nikt nie powinien decydować, co można uznać za grę komputerową, a co nie. Nikt nie posiada takiej mocy.” – David Cage, Quantic Dream.
David Cage jest rozczarowany
Słowa głównego producenta, choć w tym przypadku zdaje się, że wyraz „reżyser” lepiej opisuje jego funkcję, to odpowiedź na zdumiewająco silną krytykę Beyond: Dwie Dusze. Zdumiewająco, ponieważ ekskluzywny tytuł na trzecie PlayStation zapowiadał się jako bezdyskusyjny hit z najwyższej półki. Beyond miało wszystkie składowe, aby odnieść spektakularny sukces – świetnych twórców, silną kampanię reklamową, foto-realistyczną grafikę oraz oryginalny, filmowy patent na rozgrywkę.
Po premierze Dwóch Dusz do głosu doszli jednak zawiedzeni recenzenci, wystawiając temu tytułowi „siódemki” oraz „ósemki”. To dobre noty, ale nie dla Quantic Dream. Oryginalni twórcy mierzyli znacznie wyżej, wyraźnie rozżaleni podejściem recenzentów oraz twardo stojący przy swoim – Beyond jest dokładnie taką grą, jaką chcieli stworzyć. Jako miłośnik Heavy Rain oraz Indigo Prophecy muszę się zgodzić – W Dwóch Duszach od samego początku do samego końca czuć rękę Davida Cage’a. Mimo tego, w moim osobistym odczuciu, twórcy wykonali krok wstecz, własnoręcznie zamykając się w klatce zbudowanej przez Cage’a.
Wychowaj własną Jodie
Beyond to tak naprawdę kino drogi. Główna bohaterka tej produkcji, Jodie, to osoba z krwi i kości, zbudowana nie tylko za pomocą gry aktorskiej Ellen Page, ale również godnej uznania realizacji. Jodie, jak i cała plejada bohaterów tej produkcji, jest po prostu wypełniona emocjami – żywymi, realistycznymi, niemal namacalnymi.
Gracz zżywa się z bohaterką za pomocą ciekawego patentu na rozgrywkę – całe Beyond jest niczym linia życia głównej protagonistki, z którą zapoznaje się gracz widz. Nie jest to jednak podróż chronologiczna, lecz rozbita na epizody, podana odbiorcy w zdawałoby się chaotyczny sposób. Dzieciństwo przenika się z okresem dojrzewania, pierwszy pocałunek z pierwszym zabójstwem. Od małej dziewczynki po dorosłą, ale zagubioną kobietę - gracz bezczelnie zagląda w każdy, nawet najbardziej intymny element życia Jodie.
Takie rozwiązanie siłą rzeczy związuje gracza z prowadzoną postacią. Przywiązanie do bohatera jest w Beyond kwestią kluczową, świetnie zrealizowaną oraz niesamowicie dokładną. Quantic w iście mistrzowski sposób ukazuje codzienne zachowania i emocje, takie jak złość, radość, żal czy smutek.
Wbrew publicystyce poświęconej na temat Beyond, Quantic nie dokonał na tym polu żadnej rewolucji. Spacer gracza przez życie głównego bohatera był w świecie gier wykorzystywany już wcześniej, za przykład podając chociażby pierwsze Fable czy wzruszające To the Moon. Mimo tego, to właśnie Quantic doprowadził taką linię narracji do perfekcji, rzemiosło zamieniając w sztukę. Jodie – ona po prostu żyje.
Protagonistka ma własny charakter, własne spojrzenie na świat i niezależnie od mojej woli, nie mogę go zmienić. Główna bohaterka jest nie do złamania, mimo moich usilnych starań. Nie potrafiłem jej zmusić do czynności wbrew jej moralności, chociaż twórcy zostawili pozory takiej możliwości. Dzięki temu Beyond jest niczym film, w którym rolą gracza jest jedynie obserwowanie opowieści napisanej przez Cage’a, od czasu do czasu używając kontrolera. To właśnie stanowi największy minus tej produkcji.
Quantic Dream się cofa
Oczywiście możecie napisać, że Heavy Rain czy Indigo Prophecy również są filmowe i będziecie mieli całkowitą rację. Różnice, w dodatku na minus, są jednak boleśnie odczuwalne. O ile we wcześniejszych dokonaniach studia filmowość ograniczała się głównie do sposobu rozgrywki, tak w Dwóch Duszach przenika całość tej produkcji, umniejszając roli gracza jak nigdy wcześniej. Weźmy Heavy Rain – w tej produkcji można było zginąć, w dodatku w bardzo widowiskowy sposób. Gracz miał pewien wybór co do używanych przez siebie narzędzi, musiał uważać na swoje zdrowie i życie. Podobnie było w Indigo – tam gracz posiadał kilka ścieżek do celu i to od niego zależało, jaką podejmie akcję.
Beyond nie daje graczowi żadnego wyboru. Prowadzi go za rękę, po sznurku, ograniczając jedynie do wciskania odpowiedniego przycisku w odpowiednim momencie. W zamian oferuje prześliczne widoki, wspaniałe animacje, dopracowaną mimikę postaci oraz świetną muzykę. Mimo tego, nie da się nie odczuć, że Dwie Dusze to wydmuszka. Piękna z zewnątrz, kolorowa i wzbudzająca pożądanie, ale jedynie wydmuszka.
Gra nie jest żadnym wyzwaniem, tak samo jak wyzwaniem nie jest oglądanie filmu w kinie bądź na kanapie – tam również główny bohater nie dokona swojego żywota, a przynajmniej nie wtedy, kiedy nie chcą tego scenarzyści. W Beyond nawet wystawiając się na ostrzał uzbrojonych po zęby przeciwników nie jesteśmy w stanie zginąć. Wszystko dzięki opiekującemu się Jodie Aidenowi – istocie, której możliwościami twórcy starają się wynagrodzić liniowość oraz nad wyraz mizerną interaktywność swojej opowieści.
Ludzkie emocje, nadprzyrodzona opowieść
Napiszę to z pełnym przekonaniem – Aiden „robi tę grę” tak samo, jak Trevor przyciąga do ekranu wielu miłośników GTA. Bez emocji, bez namacalnej postaci, tajemnicza istota powiązana z Jodie to powód mojego uśmiechu na ustach podczas rozgrywki. Oczywiście nie będę Wam zdradzał kim jest ów byt ani jakie jest jego miejsce w opowieści. Na potrzeby tego tekstu wystarczy napisać, że to coś w rodzaju nadprzyrodzonej, niematerialnej istoty, zdolnej do manipulacji fizycznymi elementami w świecie głównej bohaterki.
Brzmi nieco skomplikowanie, ale w praktyce rola Aidena ogranicza się do bycia duchem, aniołem stróżem protagonistki. Aiden nie zna żadnych ograniczeń – może przelatywać przez ściany, podłogi oraz sufity. Potrafi przemieszczać obiekty oraz manipulować ludźmi. Jego możliwości są imponujące, zwłaszcza, kiedy porównamy je do kruchej i śmiertelnej Jodie.
Od pierwszego testu laboratoryjnego, kiedy bohaterka jest jeszcze małym dzieckiem, po jej ucieczkę przez całe Stany jako kobieta oskarżona o zdradzę państwa, Aiden jest zawsze z nią, ratując z opresji. Wcielanie się w nadprzyrodzoną istotę daje ogromną frajdę oraz rozbudza ciekawość gracza. Kim właściwie jest ten „duch”? Jaki jest jego prawdziwy charakter oraz motywacje? Dlaczego tak kurczowo trzyma się Jodie? Chociaż odpowiedzi na te pytania są niestety bardzo proste, zabawa Aidenem to sama przyjemność. Niestety, z drugiej strony jego „ogromne” możliwości są ściśle ograniczane przez twórców, jak wszystko inne w Beyond. Ograniczenia, ograniczenia, ograniczenia.
Beyond zamyka w klatce
Nawet znając paletę możliwości Aidena, nie możemy stosować ich zgodnie z własnym upodobaniem, lecz wolą Quantic Dream. Boli, ponieważ w tym aspekcie Beyond mogło nie mieć sobie równych – połączenie prowadzonej niczym po sznurku Jodie z mogącym niemal wszystko Aidenem mogło być genialnym patentem na rozgrywkę. Niestety, tak się nie stało, ponieważ David Cage uparł się, aby przedstawić Wam dokładnie taką historię, dokładnie taki film, jaki mu się wymarzył. Można mieć mu to za złe?
Biorąc pod uwagę wcześniejsze dokonania twórcy – tak. Pod względem liniowości oraz możliwości oddanych w ręce gracza, Beyond jest krokiem wstecz, porównując tę grę od wcześniejszych dokonań Quantic. Twórcy rekompensują to niesamowitą grafiką (uzyskaną za sprawą stosunkowo małych lokacji), wspaniałą mimiką oraz emocjami, które są żywe i niesamowicie realistyczne. Te urealniają jednak nie tyle grę, co film, w którym od czasu do czasu będziecie ruszać gałkami analogów. Już Przemek Pająk zwracał uwagę na ogromne ograniczenia możliwości posiadacza kontrolera, chociaż stawiałem na to, że biorąc pod uwagę przystępność, piękno i prostotę tego produktu, będzie nim oczarowany.
Jak oceniać nowe dzieło Quantic?
Oczywiście Beyond: Dwie Dusze nie należy oceniać, porównując ten tytuł do innych gier akcji. Znacznie lepsze byłoby zestawienie tej gry do filmów drogi, gdyby nie elementy science-fiction, wyrastające z czasem niczym grzyby po deszczu. Najlepszą formą odniesienia są jednak poprzednie produkcje Quantic Dream. Na ich tle Dwie Dusze wypadają jednak przeciętnie. Twórcy zamknęli się w klatce filmowości, obejmującej takie płaszczyzny zabawy jak narracja, możliwości oddane graczowi oraz interaktywność tytułu.
Beyond, pomimo nielinearnego sposobu opowiadania historii Jodie, jest najbardziej archaiczną produkcją w portfolio Cage’a, spoglądając na tytuł jak na grę, w stosunku do której miałem olbrzymie oczekiwania. Nie oznacza to jednak, że Dwie Dusze to produkcja zła. Jest dopracowana, piękna i niesamowicie klimatyczna. Odważna, życiowa i przejmująca. Fabuła wciąga jak bagno, natomiast sam tytuł ukończyłem w dwa dni, nie mogąc oderwać się od kontrolera. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy za 8-godzinny, prześliczny seans o szczątkowej wartości ponownego ogrania naprawdę chcemy tyle zapłacić. Wielka gra, ale jedynie dla wielkich fanów Quantic, którzy dokładnie wiedzą, czego mogą się od niej spodziewać.