Jak GTA V sprzedaje się w Polsce? Rekordowo
Wbrew opiniom malkontentów, Polska może być bardzo chłonnym rynkiem, jeżeli chodzi o gry. Oczywiście daleko nam do wyników sprzedaży znanych ze Stanów czy Japonii, lecz doskonały tytuł może liczyć na doskonałą sprzedaż również w naszym kraju. Jakiś czas temu pisałem, że Rockstar planuje pobić serię rekordów powiązanych z branżą gier. Właśnie pobił kolejny, tym razem stuprocentowo polski.
Największa premiera w Polsce to…
FIFA 13. Polski oddział Electronic Arts był dumny, informując o największym nadwiślańskim sukcesie w branży gier. Ostatnia odsłona ich flagowej, sportowej produkcji znalazła w Rzeczpospolitej aż 56 tysięcy nabywców, w jeden dzień. Warto podkreślić, że mowa o produkcji na wszystkie wiodące platformy, w tym komputery stacjonarne oraz handheldy. Niestety dla Elektroników, ich radość nie trwała nad wyraz długo.
Rockstar zaczyna pobijać rekordy
W momencie pisania tego tekstu, Cenega posiadała na swoim koncie 20 tysięcy zamówień przedpremierowych na Grand Theft Auto V. Zaledwie w jeden dzień przed premierą, polski dystrybutor doczekał się kolejnych 10 tysięcy pre-orderów. W pierwsze 24 godziny po światowym debiucie GTA V, wynik sprzedanych egzemplarzy uległ podwojeniu. Gra Rockstara, z 60 tysiącami sprzedanych pudełek w zaledwie jeden dzień, została w ten sposób najszybciej sprzedającą się produkcją w historii naszego kraju.
Polacy są doskonałymi klientami
Wynik 60 tysięcy egzemplarzy robi kolosalne wrażenie, biorąc pod uwagę, że gra dostępna jest jedynie na stacjonarne konsole aktualnej generacji. Posiadacze Xboksa 360 oraz PlayStation 3 wspólnie wypracowali najlepszy wynik w pamięci nadwiślańskiego rynku, bez jakiejkolwiek pomocy komputerowych graczy. Bardzo ciekawe i godne zapamiętania wydarzenie, biorąc pod uwagę, że to posiadacze PeCetów są u nas najliczniejszą grupą miłośników wirtualnej roz(g)rywki.
Ile to właściwie jest, te 60 tysięcy egzemplarzy sprzedanych w ciągu jednego dnia od premiery? Opierając się na danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2011 roku, GTA V posiada co 644 mieszkaniec Polski. To mniej więcej tylu, ilu przyszło na Stadion Narodowy, aby obejrzeć cuda Bashobory. Właśnie taką ilość nowych emigrantów rocznie przyjmuje Polska oraz tyle mieszkańców ma Pruszków, Ełk czy Świdnica. Jednym słowem – to bardzo dużo, biorąc pod uwagę chłonność naszego rynku, wyposażenie w konsole aktualnej generacji oraz zdolność do zakupu produktu w cenie około 200 złotych.
Wielka kampania popłaciła
Cenega ma ogromne powody do radości. Kampania reklamowa, zakrojona na szeroką skalę, popłaciła. Plakaty i bilbordy z Grand Theft Auto V były niemal wszędzie - na kamienicach, na przystankach i na autobusach. Opieram się teraz tylko i wyłącznie na własnej intuicji, poprawcie mnie więc, jeśli się mylę, ale jak dla mnie, reklama zewnętrzna promująca GTA V była największym tego typu przedsięwzięciem, napędzającym sprzedaż gry, w granicach naszego kraju.
Bez wątpienia na wynik sprzedaży gry miała również wpływ nowa polityka wydawnicza Rockstara. Dotychczas kontrowersyjni twórcy mieli nadwiślańskich graczy w poważaniu. Polscy fani albo dostawali kinową lokalizację w ogromnym opóźnieniem, albo nie dostawali jej wcale.
Sytuację zmieniła dopiero wczorajsza premiera, zapraszając do wzięcia udziału w rozgrywce z polskimi znakami. Mam nadzieję, że to nie jednorazowy wybryk, ale trend, który zostanie Rockstarowi na lata. Polska lokalizacja, w czasie światowej premiery, w dodatku tylko na konsole – jestem jak najbardziej na tak.
Rockstar mierzy znacznie wyżej
Będąc dokładnym, w 30 milionów sprzedanych kopii z grą. To więcej, niż wynik jakiejkolwiek wcześniejszej odsłony serii. Ambitny plan, który może się udać. Szacuje się, że jeszcze przed premierą Rockstar miał w kieszeni 3 miliony zamówień przedpremierowych. To najbardziej obiecujący start w całej historii twórców. Z tego punktu widzenia, polski rynek jest jedynie kroplą w oceanie. Mimo tego, największą, z jaką dotychczas mieli do czynienia dystrybutorzy. W dodatku bez jakiejkolwiek pomocy komputerowych graczy. Czasy się zmieniają.
Czytaj również: Graliśmy w Grand Theft Auto V – pierwsze wrażenia Spider’s Web