Ford zaprezentował własną wizję przyszłości motoryzacji. Akumulatory pod maską i silniki w... kołach, to dopiero początek
Technologia jest wspaniała i to, nie ta co kryje się za naszym smartfonem, ale ta co rozwijana jest od dziesiątek lat. W końcu czym jest możliwość pobudki rano w Warszawie, lunchu i jazdy pojazdami przyszłości we Frankfurcie i możliwości wypicia wieczornego piwa w Łodzi? Taki właśnie był mój wczorajszy dzień, gdy sprawdzałem najnowsze samochody Forda. Samochody, których szybko na polskich drogach nie ujrzymy.
Ford we Frankfurcie nad Menem zaprezentował swoje najnowsze jednostki napędowe na przykładzie samochodów C-MAX, Focus oraz Fusion/Mondeo. Miałem okazję przyjrzeć się, także z bliska prototypowi Forda Fiesta eWheelDrive. To bardzo ciekawe modele, które w obecnych wersjach raczej nie trafią na Polski rynek. Jednak już w przyszłym roku powinniśmy spodziewać się pierwszych hybryd w ofercie lokalnych dealerów amerykańskiego producenta.
[gallery link="file" ids="138029,138030,138031,138032,138033,138047"]
Ford dziennikarzom i blogerom z całej Europy pokazał, to co już jeździ po amerykańskich drogach oraz co jest dostępne lub wkrótce będzie w wybranych krajach Unii Europejskiej. Mowa tu przede wszystkim o elektrycznym Fordzie Focus, którego można kupić za ponad 33 tys. Euro. Miałem też okazję przejechać się hybrydowym Fordem Fusion, który na starym kontynencie pojawi się jako Ford Mondeo. Do dyspozycji dziennikarzy był, też C-Max, będący hybrydą z możliwością ładowania.
Przyszłość czai się w kołach
Te samochody, będą przyszłością portfolio Forda. Przyszłością motoryzacji tak naprawdę może być rozwiązanie zastosowane w prototypowej Fieście eWheelDrive. Ten w pełni elektryczny pojazd wyróżnia się dwoma silnikami elektrycznymi zamontowanymi w tylnych kołach.
Taki pomysł jest ciekawy, ze względu na oszczędność miejsca. Akumulator może znajdować się pod maską, dzięki czemu bagażnik pozostaje przy swoich standardowych rozmiarach. Na razie jest to jednak pieśń odległej przyszłości. Fiesta stojąca w hotelowym lobby, była naprawdę eksperymentalna. Konstrukcja została wzmocniona, przy fotelu pasażera znajdowała się potężna gaśnica, a cała konsola wyposażona, była w różne kosmiczne przyciski rodem z filmów Science-Fiction z lat 70-tych ubiegłego wieku.
Jestem jednak przekonany o słuszności, kierunku w jakim zmierza Ford. Obecna formuła z silnikiem elektrycznym pod maską i olbrzymimi akumulatorami zamiast bagażnika jest ślepą uliczką. Choć eWheelDrive jest wciąż w fazie prac, to śmiało, można powiedzieć, że był najcenniejszym elementem prezentacji. Prototypowa konstrukcja pokazała innowacyjność amerykańskiej marki i śmiałość Forda do stosowania nowoczesnych rozwiązań w produktach, które już istnieją na rynku.
Elektryk wygrał z hybrydami
Pozostałe samochody, również posiadały nowoczesne napędy zaadaptowane do samochodów, które na co dzień przemieszczają się lub będą przemieszczać się po naszych drogach. To zaleta i wada. Zaletą jest możliwość wyboru, to konsument może zdecydować, czy chcę samochód w pełni elektryczny, hybrydę, czy może samochód z klasycznym silnikiem benzynowym lub dieslem. Sam Ford nazwał wydarzenie Power of Choice i takie są też nowe samochody Forda. Użytkownik ma wachlarz możliwości, co do wyboru mocy, często nawet w ramach jednego modelu.
Jeśli chodzi o same wrażenia jezdne, to w pełni elektryczny Ford Focus okazał się najciekawszym pojazdem. Samochód ten mimo swojego ograniczonego dystansu i maksymalnej prędkości oferował niezłe osiągi i komfort jazdy. Silnik elektryczny daje świetny moment obrotowy już od momentu startu, co podczas jazdy jest odczuwalne. Także przyśpieszenie do maksymalnej prędkości 140 km na godzinę nie stanowiło dla samochodu, żadnego wyzwania. W dodatku Focus przemieszcza się wręcz bezszelestnie. Sam wygląd samochodu zarówno z zewnątrz jak i z wewnątrz nie różni się zbytnio od klasycznego modelu. Z oczywistych powodów zmniejsza się jedynie powierzchnia bagażnika.
Ten mniejszy bagażnik, może być powodem do śmiechu, w przypadku Forda C-Max w wersji, będącej ładowalną hybrydą. C-Max musi pomieścić nie tylko akumulator, ale też zbiornik paliwa. Przez co, zamiast bagażnika, w dość rodzinnym samochodzie, otrzymujemy bagażniczek.
Sama idea hybrydy typu Plug-in jest świetna. W mieście, możemy jeździć przez 40 km na baterii, a gdy potrzebujemy, korzystamy z benzyny. Możemy, też skorzystać z obu źródeł jednocześnie i uzyskać lepsze spalanie. Niestety w przeciwieństwie do Volvo V60 Plug-in Hybrid testowanej przeze mnie w maju ubiegłego roku, w C-Maxie w parze nie idą lepsze osiągi. W momencie gdy chcemy przyśpieszyć, wciskając „gaz do dechy” samochód wciąż stoi w miejscu i wyje jak mały odkurzacz. Tym pojazdem raczej nie poszalejemy, ale będziemy bardziej eco.
Nieco lepiej było, w przypadku testowanego Forda Fusion w wersji hybrydowej. Samochód ten przeznaczony jest na rynek amerykański, w Europie powinniśmy ujrzeć go w przyszłym roku pod szyldem nowego Forda Mondeo. To duża wygodna limuzyna, która posiada akumulator ładujący się w trakcie jazdy przede wszystkim podczas hamowania. Dzięki temu, samochód pali mniej i wydala do atmosfery mniej CO2. Fusion, też nie porywał przyśpieszeniem i kulturą pracy silników. Trochę, szkoda samochód prezentuje się naprawdę nieźle i dość prestiżowo. Gdy wejdzie do sprzedaży, powinien stać się ulubieńcem korporacyjnych flot.
Pokładowy system rozrywki, czyli Sync w kolejnych odsłonach. Grywalizacja w eko samochodzie
System Sync stworzony przez Forda wspólnie z Microsoftem, nie prezentuje się oszałamiająco, przynajmniej w tej wersji którą możemy zobaczyć w Focusie czy C-Maxie. W przypadku Focusa mamy najstarszą wersję, która jest dość toporna, ze względu na multum, słabo rozmieszczonych przycisków. W C-Maxie jest większy i dotykowy ekran i trochę mniej przycisków. Natomiast Fusion posiadał już olbrzymi dotykowy, wyświetlacz, który w połączeniu z zapowiadanymi aplikacjami powinien się sprawdzać. Tak właściwie Ford dopiero pracuje nad tym rozwiązaniem i wizją własnych rozwiązań internetowo-multimedialnych. Może ta wstrzemięźliwość jest dobra, w końcu nie ma, co wpychać na siłę tabletu do kokpitu samochodu.
Innym ciekawym rozwiązaniem technologiczno-gadżeciarskim jest mechanizm grywalizacja w elektrycznym Focusie. Jeśli nie jeździmy ekologicznie, zbyt gwałtownie przyśpieszamy, wyjeżdżamy z własnego pasa otrzymujemy punkty karne, podczas poprawnej jazdy otrzymujemy punkty dodatkowe. W nagrodę możemy... popatrzeć na motylki. Motywacja może marna, ale jest to już jakiś krok w stronę zwiększenia zaangażowania i zachęcenia użytkownika do ekologicznej jazdy.
Przyszłość z rozwagą, czyli bez elektryków na polskich drogach
Po prezentacji najnowszych osiągnięć Forda odnoszę wrażenie, że firma bardziej niż chce, po prostu musi być gotowa na elektryczne i hybrydowe jednostki w swoim portfolio. Nie ma tu stricte elektrycznego samochodu ja Renault ZOE, mamy za to typowe pojazdy z oferty Forda w wydaniach jeszcze bardziej ekologicznych. To wspomniana możliwość wyboru, ale też wskazanie miejsca w szeregu dla elektrycznych samochodów. Ford myśli o przyszłości, tworzy przyszłościowe rozwiązania, pracuje nad innowacjami. Jednak obecne pojazdy są tylko dodatkiem. Nikt z Forda nie mydli oczu, że już, dziś, za chwile samochody elektryczne zastąpią nam te spalinowe. To rozważna strategia, która wzbudza szacunek dla amerykańskiego producenta. Odmienna od konkurencji, ale z pewnością nie pozbawiona sensu.
Tę rozwagę widać też w planach dotyczących Polskiej dystrybucji. Choć w pełni elektryczny Focus dostępny będzie na zachodzie, to u nas go w sprzedaży nie uświadczymy. Brak dotacji oraz infrastruktury wyklucza rynkowy sukces tego modelu. Jego obecność w ofercie, może byłaby dobrym zagraniem PRowym, ale niczym więcej. Na nasz rynek powinien jednak trafić nowy Ford Mondeo w wersji hybrydowej. Taki samochód ma tu racje bytu, co pokazują świetne wyniki Toyoty Yaris. Amerykański sedan, też zapewne znajdzie sporo nabywców. Elektryczne samochody są teraźniejszością, ale na wybranych terenach, dla większości świat pozostają w zasięgu ciekawostek.
Ford pokazał moc wyboru i moc swoich nowych samochodów. Zademonstrował przemyślaną strategię i samochody, które wciąż są bardziej przyszłością, niż teraźniejszością. Z niecierpliwością czekam więc na wdrążenie eWheelDrive.