REKLAMA

Rynek e-booków rośnie w siłę, ale biadoli na piractwo

Jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne sklepy z e-książkami w Polsce, rynek e-booków rośnie i według szacunków Biblioteki Analiz jest wart około 50 milionów złotych. Gdyby nie piractwo wart byłby 90 milionów. Czyżby?

Rynek e-booków rośnie w siłę, ale biadoli na piractwo
REKLAMA

Polski rynek e-booków w ciągu półtora roku przemienił się z pustyni w las równikowy. Dwa lata temu szukając polskich tytułów w e-wersji praktycznie skazani byliśmy na pirackie treści z chomików i tym podobnych serwisów. Dziś możemy przebierać w ofertach rozmaitych sklepów, które dzień w dzień zasypują nas promocjami. Wystarczy trochę cierpliwości i większość tytułów kupimy za mniej niż 20 złotych.

REKLAMA

Wzrost zainteresowania tym segmentem rynku, powstanie nowych serwisów i stosunkowo silna promocja e-czytników, chociażby przez popularną sieć Empik sprawiły, że e-booki wyszły z cienia i obecnie książki się e-czyta. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce sprzedaż e-książek w Polsce przegoni sprzedaż wersji papierowych. Choć na razie to słowa trochę na wyrost. Według danych Biblioteki Analiz, które znalazły się na łamach Rzeczpospolitej na polskim rynku jest ok. 8 tysięcy tytułów w e-książek, a wpływy z ich sprzedaży w ubiegłym roku przyniosły około 50 milionów złotych. Jednak na razie to zaledwie 2 procent wszystkich wpływów ze sprzedaży książek. W Stanach Zjednoczonych w roku ubiegłym było to 23%.

E-księgarze się skarżą

Na łamach Rzeczpospolitej cytowany jest Konrad Zach z księgarskiej firmy Olesiejuk, właściciela serwisu Książki.pl oferującego 2 tysiące tytułów od 35 różnych wydawnictw. Serwis dopiero rozwija skrzydła i będzie szukał swojego miejsca na rynku pomiędzy Woblinkiem, Nexto.pl, Virtualo i Publio. On jak i pozostali wydawcy skarżą się na wysoki 23 % VAT na e-booki, co rzeczywiście jest sporym problemem w całej Unii Europejskiej, a wręcz prawnym nieporozumieniem.

Przede wszystkim wydawcy skarżą się na piractwo. Proceder ten jest i to spory. Należy z nim walczyć i wydawcy to robią chociażby dochodząc do porozumień z portalami gdzie w miejsce usuniętych plików wstawiane są fragmenty legalnych wersji. Trudno jednak zgodzić się z prezesem Biblioteki Analiz który zaznacza, że branża książkowa traci dodatkowe 80% wartości rynku na tym procederze, a sam rynek e-książek byłby warty nawet 90 milionów złotych.

Do takiego stanu doprowadziły wydawnictwa

Znaczącą część winy za tak duże piractwo ponosi sam rynek książek. Przebudzenie i znaczne zainteresowanie e-książkami narodziło się w ostatnim czasie, tymczasem już wcześniej można było pracować nad odpowiednimi rozwiązaniami. Skoro część użytkowników już nauczyła się korzystać z nielegalnych źródeł to teraz trudniej jest przekonać ich do oficjalnych sklepów i płacenia.

Drugim problemem jest fakt, że częste promocje pokazują, że ceny e-booków mogą być naprawdę atrakcyjne. Właściciele serwisów przy promocjach schodzą z marży, ale najwidoczniej nadal jest to opłacalne. Czemu więc e-książka cały czas nie może kosztować 20 złotych zamiast 35? Dodatkowo na samym początku istnienia e-księgarni wiele tytułów było droższych niż ich papierowe wersje. Takie zachowanie hamuje rozwój i zachęca do piractwa. W końcu nikt z nas nie chce być traktowany jako naiwny klient który łyknie wszystko.

Przestańmy liczyć straty, zróbmy coś by marginalizować piractwo

REKLAMA

Sytuacja na rynku e-treści nie jest łatwa. Piractwo dotyka każdego typu mediów. W pełni zgadzam się ze słowami Piotra Grabca odnośnie piractwa Spotify. Natomiast nie podoba mi się jak wydawcy e-książek czy innych cyfrowych treści liczą ile to stracili albo ile by mogli zarobić na tych złych piratach. Pieniądz nie znajdujący się w portfelu nie jest żadną stratą. Oczywiście w świetle prawa istnieje coś takiego jak utracone korzyści. Jednak najpierw powinno się zrobić wszystko, by tych korzyści nie tracić. Zamiast walk prawnych, przepychanek z nielegalnymi serwisami najpierw promować swoje możliwości, edukować, zachęcać, a przede wszystkim przygotowywać atrakcyjne usługi. Spotify takie posiada i coraz częściej posiadają je też inni cyfrowi usługodawcy.

Wydawcy nie liczcie strat gdzie ich nie ma, starajcie się marginalizować te niekorzystne działania użytkowników bez narzekania ile to byście nie zarobili. No i niestety w internecie zawsze znajdą się jacyś frajerzy, którzy nawet rzeczy dostępne za darmo będą piracić.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA