Microsoft wciąż zarabia, ale już nie na Windowsie
Trzeba przyznać, że to spore zaskoczenie - Microsoft zanotował bardzo dobry kwartał pod kątem rentowności (plus 19% do 6,06 mld dol.) i dobry pod względem przychodów (plus 8,2% do 18,8 mld dol.), ale zdziwiłby się ten, który szukałby uzasadnienia w świetnej sprzedaży Windowsa. Tym razem Microsoftowi pomógł biznes… sprzedaży gier wideo oraz tradycyjnie oprogramowania do serwerów i Office'a. To dobrze świadczy o strukturze przychodów koncernu z Redmond, a także o… Stevie Ballmerze.
Niedawny raport IDC, w którym analitycy nie bali się użyć bardzo mocnych słów opisując stagnację na rynku PC (minus 14%) przetoczył się walcem przez media i inwestorów, którzy gremialnie oczekiwali masakrycznych wyników dwóch tradycyjnych liderów świata komputerów osobistych: Intela i Microsoftu. Tymczasem nie jest wcale tak źle. Intel wprawdzie zanotował spadek sprzedaży procesorów do komputerów PC (minus 6%), choć to wcale nie tragedia, a Microsoft wyszedł na sprzedaży Windowsa na zero. To znaczy, że przychody ze sprzedaży licencji na największy operacyjny system świata ani nie wzrosły, ani nie spadły (rok do roku).
Oczywiście nie jest to w pełni miła informacja dla Steve'a Ballmera i spółki, bo przecież miniony kwartał był pierwszym okresem rozliczeniowym, w którym dostępna była najnowsza wersja Windowsa i w naturalny sposób można było oczekiwać sporych wzrostów sprzedaży. Jednak mimo wszystko 14% spadek sprzedaży PC raportowany przez IDC gdzieś się rozłożył. Gdzie? Jeden z szefów relacji inwestorskich w Microsofcie tłumaczył, że to dzięki sprzedaży tabletów Surface Pro oraz Surface RT. Trudno w to do końca wierzyć patrząc na to, że dane nt. sprzedaży, czy nawet użytkowania tabletów Microsoftu nie pojawiają się w żadnych rankingach, ale przyjmujemy to za dobrą monetę. Warto odnotować, że przychody ze sprzedaży Windowsa wciąż są gigantyczne - wynoszą 5,7 mld dol kwartalnie.
Microsoft jest rentowny dzięki sprzedaży Office'a i oprogramowania do serwerów, czyli dzięki czemuś, bez czego nie mogą żyć firmy. Office to wciąż podstawowy, globalny i w zasadzie jedyny "poważny" dla świata biznesu pakiet biurowy, a to ma bezpośrednie przełożenie na wciąż gigantyczną sprzedaż. Sprzedaż Office'a jest dziś znacznie wyższa od Windowsa (6,3 mld dol. vs. 5,7 mld dol.). To chyba wystarczający dowód na to, że Windows przestaje być kluczowym produktem Redmond, co było nie do pomyślenia jeszcze dwa, trzy lata temu.
Do rentowności wrócił rozrywkowy biznes Microsoftu oparty w większości na Xboksie, przystawce Kinect oraz gier. 2,5 mld przychodów do dziś więcej niż połowa Windowsa. 342 mln dol. zysku też wygląda dobrze. I nawet biznes online'owy, który wprawdzie wciąż nierentowny, to jednak przynosi dziś Microsoftowi znacznie niższe spadki niż jeszcze rok temu (strata 262 mln dol. teraz vs. 480 mln dol. rok wcześniej).
Chyba trzeba powoli przyzwyczajać się do tego, aby Microsoft traktować głównie jako producenta Office'a i serwerów oraz firmy działającej w biznesie cyfrowej rozrywki, a nie Windowsa. Kto wie - może era niezniszczalnego Steve'a Ballmera właśnie w tym ma się różnić od ery Billa Gatesa. Za Gatesa Microsoft był głównie Windowsem, za Ballmera jest czym innym.
Może to i ma sens w dobie - bądź co bądź - post PC.