Kupujemy używany aparat – poradnik
Wiele osób przy zakupie aparatu kieruje się w stronę sprzętu używanego. Nie ma w tym nic dziwnego – w cenie nowego amatorskiego korpusu możemy mieć używany aparat z wyższej półki, o znacznie lepszej specyfikacji. Kupując aparat z drugiej ręki musimy liczyć się z pewnym ryzykiem. Jak je zminimalizować? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w dzisiejszym tekście.
Wygląd zewnętrzny
To właściwie oczywisty punkt, ale warto doprecyzować kilka kwestii. O ile zadrapania czy drobne ryski mogą się zdarzyć każdemu, o tyle poważniejsze uszkodzenia obudowy budzą duże wątpliwości. Wgniecenia, a tym bardziej pęknięcia sugerują, że aparat może być po upadku, a wtedy zakup takiego sprzętu to czysta loteria. Dziś wszystko może działać, ale jutro bez żadnego powodu może paść jakiś system lustrzanki. Moim zdaniem jest to gra nie warta świeczki.
Oceniając wygląd warto sprawdzić historię aparatu. Zasadniczą różnicą jest, czy kupujemy sprzęt od amatora-hobbysty, który chucha i dmucha na swoją lustrzankę, czy od zawodowca, który traktuje aparat jako zwykłe narzędzie i nie przejmuje się za bardzo wyglądem swoich sprzętów. Oczywiście w tym przypadku zawodowiec zawodowcowi nierówny – inaczej pracuje członek agencji prasowej, który fotografuje redakcyjnym sprzętem, a inaczej fotograf prowadzący własną działalność, który sam kupuje sobie fotograficzny ekwipunek. Najlepiej po prostu sprawdzić portfolio sprzedającego i zobaczyć, czy robił zdjęcia wiosennych kwiatków, reportaże wojenne, czy zdjęcia podczas terenowych rajdów samochodowych w błocie i kurzu.
Serce aparatu – matryca
Matryca to najważniejszy element aparatu, dlatego warto poświęcić jej szczególną uwagę przy zakupie. Przede wszystkim należy poprosić sprzedającego o kilka przykładowych zdjęć z aparatu. Matryce aparatów z wymienną optyką po czasie brudzą się wskutek wymiany obiektywów. Osiada na nich kurz i drobne paproszki. Żeby sprawdzić stan matrycy musimy mieć zdjęcie jednolitej powierzchni (nieba, jasnej ściany) wykonane na wysokiej przysłonie, np. f/22. Takie zdjęcie powie wszystko o stanie matrycy – będą na nim widoczne wszystkie paproszki i zabrudzenia. Nie należy jednak popadać w paranoję – usługa czyszczenia matrycy to koszt rzędu ok. 50 zł, wykonywany w serwisie właściwie od ręki. Po tym zabiegu matryca jest perfekcyjnie czysta. Niemniej jednak zawsze są to jakieś pieniądze, no i przede wszystkim zmarnowany czas potrzebny na dowóz lub wysyłkę aparatu do serwisu.
Kolejną wadą matrycy wychodzącą po czasie są tzw. bad (lub hot) piksele. Są to wypalone lub niesprawne pojedyncze piksele na matrycy. Występują one w kilku wariantach: zawsze białych, czarnych lub kolorowych kropek (czerwonych, zielonych lub niebieskich). O ile w przypadku zdjęć nawet spora ich liczba może zupełnie nie przeszkadzać w fotografowaniu, o tyle w przypadku filmowania dosłownie każdy bad piksel rzuca się w oczy. Ponownie, problem niesprawnych pikseli skutecznie wyeliminuje serwis. Cena mapowania matrycy jest zbliżona do czyszczenia, często jest też wykonywana w serwisie od ręki. Po tym zabiegu bad piksele całkowicie znikają ze zdjęć i filmów. Żeby sprawdzić czy aparat nie ma ich zbyt wielu można poprosić sprzedającego o zdjęcie z długim czasem naświetlania (kilka sekund) wykonanym z dekielkiem nałożonym na obiektyw, co zapewni całkowicie czarny kadr, na którym łatwo zauważymy kolorowe punkciki.
Przebieg migawki
Przebieg lustrzanki to kluczowy parametr i jedna z najważniejszych rzeczy, jakie powinniśmy sprawdzić przed zakupem. Deklarowany przez producenta przebieg migawki różni się w zależności od modelu. Dla amatorskich aparatów Nikona wynosi on przeważnie 100 tysięcy zdjęć. Dlatego też zupełnie nie opłaca się kupować aparatu o przebiegu 80-90 tysięcy zdjęć, bo długo się nim nie pocieszymy. Rozsądne przebiegi to 20-30, ewentualnie 40 tysięcy zdjęć. Oczywiście im wyższa półka aparatu tym więcej zdjęć można nim zrobić podczas jego życia, w przypadku topowych modeli można pokusić się o zakup sprzętu ze znacznie wyższymi przebiegami. Jeżeli migawka aparatu padnie nam całkowicie ze starości, nie oznacza to totalnej tragedii. Migawkę i naciąg lustra można wymienić w serwisie na nowe, otrzymując sprzęt właściwie jak nowy pod względem mechaniki działania. Taka lustrzankowa transplantacja jest bardzo kosztowna, w przypadku najtańszych lustrzanek kosztuje ok. 500 zł, w przypadku topowych aparatów może być to ok. 1,5 tys zł.
Aby sprawdzić przebieg lustrzanki musimy mieć zdjęcie nim wykonane. Każde zdjęcie zawiera cały szereg danych EXIF możliwych do odczytania w wielu programach (foto)graficznych. Dobrym i darmowym programem służącym do przeglądania EXIFów jest program Opanda. Po otwarciu w nim zdjęcia musimy znaleźć linijkę „Total Number of Shutter Releases for Camera”. Wartość obok pokaże jaki przebieg ma aparat. Oczywiście należy też sprawdzić datę wykonania zdjęcia, żeby nie okazało się, że sprawdzamy jaki przebieg miała lustrzanka rok temu.
Układ autofocusa
Kolejny niesamowicie ważny punkt na liście. Układ autofocusa może być obarczony wadami takimi jak backfocus lub frontfocus (BF/FF). Objawia się to tym, że aparat ustawia ostrość nieco przed lub za wybranym punktem ostrości. Co gorsza, wada ta może wychodzić tylko z niektórymi obiektywami. Ba, nawet tylko z niektórymi egzemplarzami danego obiektywu. Jest to jedna z tych rzeczy, które najlepiej sprawdzić osobiście podpinając do body własne obiektywy. Tylko wtedy będziemy mieć stuprocentową pewność co do układu AF. Z drugiej strony wada ta wychodzi przeważnie podczas używania bardzo jasnych szkieł. Jeżeli mamy tylko obiektyw kitowy, możemy tej przypadłości nawet nie zauważyć. Jak zmniejszyć ryzyko? Poprosić sprzedającego o wykonanie i przesłanie zdjęć z tzw. testu bateryjek. Możemy dzięki niemu ocenić rozkład głębi ostrości.
Niektóre aparaty oferują precyzyjną korektę FF/BF dostępną w menu. W przypadku takiego korpusu możemy kupować aparat właściwie w ciemno, ewentualne nieprecyzyjności wyregulujemy sami pod własne obiektywy.
Jeżeli nie mamy możliwości osobistego przetestowania aparatu, warto poprosić o pomoc czytelników jakiegoś forum. Wszystkie największe firmy fotograficzne mają swoje potężne fora internetowe zrzeszające całe rzesze użytkowników. Przeważnie są na nich grupy regionalne. Warto poprosić kogoś z miasta sprzedawcy o przetestowanie aparatu. Być może ktoś będzie miał taki sam obiektyw jak my i zgodzi się sprawdzić interesujący nas aparat pod kątem BF/FF. Na forum.nikoniarze.pl jest to stosunkowo częsta praktyka i na pewno znajdzie się ktoś, kto pomoże.
Gwarancja
Ważną rzeczą na jaką powinniśmy zwrócić uwagę jest obecność gwarancji aparatu. Jeżeli kupimy sprzęt objęty jeszcze okresem gwarancyjnym producenta, jesteśmy właściwie w 100% zabezpieczeni. Ewentualne usterki można będzie za darmo naprawić w serwisie. Kupując sprzęt na gwarancji musimy upewnić się czy sprzedający na pewno dołącza oryginalną fakturę zakupu, która jest podstawą do egzekwowania napraw gwarancyjnych. Należy także sprawdzić miejsce zakupu aparatu - aparaty spoza polskiej dystrybucji mogą nie być objęte gwarancją na terenie Polski. W każdej firmie obowiązują inne zasady, dlatego najlepiej jest skontaktować się z serwisem danego producenta i zapytać o kwestie gwarancyjne.
Warto też poprosić sprzedającego o zdjęcia karty gwarancyjnej i papierów aparatu - numer seryjny wpisany na karcie musi zgadzać się z numerem seryjnym korpusu, który umieszczony jest przeważnie na tabliczce na spodzie aparatu. Będąc przy numerze seryjnym – jeżeli sprzedawca odmawia podania numeru aparatu, lepiej odpuścić zakup. Jeżeli ktoś nie ma nic do ukrycia, na pewno poda numer korpusu. Numer seryjny aparatu warto wpisać w wyszukiwarkę i sprawdzić, czy przypadkiem na jakimś forum ktoś nie zgłaszał zaginięcia sprzętu o tym właśnie numerze.
Przy okazji warto sprawdzić, czy kupujemy cały komplet ze wszystkimi dodatkami, pudełkiem itd. Drobne akcesoria, takie jak zaślepka gorącej stopki lampy błyskowej, dekielki, czy muszle oczne wizjerów bardzo lubią się gubić. A najgorsze jest, że cena takich akcesoriów kupowanych osobno jest przeważnie nieproporcjonalnie do ich wartości wysoka. Oczywiście jeśli kupujemy sprzęt z pudełkiem sprawdzamy, czy jest na nim ten sam numer seryjny, co na korpusie.
Głos rozsądku
Na koniec chciałbym trochę uspokoić amatorów używanych sprzętów. Tekst ma trochę straszny wydźwięk, ale trzeba mieć świadomość, że błędy typu BF/FF dotyczą zaledwie marginalnej części korpusów. Ryzyko jest małe, ale jednak jest. Nie należy się też za bardzo sugerować wpisami na forach dotyczących wad lustrzanek. Praktycznie każda osoba u której wystąpi jakiś błąd szuka pomocy na forum fotograficznym, z kolei nikt nie pisze, że u niego dany układ pracuje bezbłędnie (bo i po co o tym pisać?). To zaburza proporcje i sieje niepotrzebną panikę. Najważniejsze to nie bać się używanych sprzętów i podchodzić do zakupów z głową, wtedy na pewno będziemy zadowoleni.