REKLAMA

Podpisz petycję i powiedz NIE Google’owi!

Google na przełomie ostatnich kilku godzin wysłało w świat trzy mocne komunikaty. Zmiany na szczycie ekipy tworzącej Androida i ban na aplikacje blokujące reklamy to jednak pikuś przy uśmierceniu usługi, z której korzystał (nie tylko technologiczny) świat.

14.03.2013 14.02
Petycja Google Reader przeciwko zakończeniu usługi - podpisz ją!
REKLAMA
REKLAMA

Google wywołał niezłą burzę w szklance wody. Zaczęło się niepozornie od ustąpienia Andego Rubina z funkcji człowieka odpowiedzialnego za tworzenie i rozwój systemu Android. Jego miejsce zajął Sundar Pichai, który do tej pory odpowiadał za projekt Chrome i aplikacje Google’a. Taka roszada na szczycie Androida może być znaczącym sygnałem.

Trzeba pamiętać, że Rubin był przy tym systemie w momencie jego tworzenia przez firmę Android Inc. Jego ustąpienie jest wymownym gestem. Wszystko wskazuje na to, że przejęcie projektu przez człowieka odpowiedzialnego za stworzenie i sukces Chrome jest swoistym kamieniem milowym w historii Androida. Prawdopodobnie czasem oba systemy (Chrome OS i Android) zejdą się i będą występowały jako jeden multiplatformowy system operacyjny. Więcej o ustąpieniu Rubina i nowym królu Androida przeczytacie w moim wczorajszym wpisie.

Drugim sygnałem od Google’a, że coś się zmienia w polityce firmy, było wyrzucenie z Google Play aplikacji pozwalających na blokowanie reklam. Google żyje z reklam i według regulaminu sklepu Play nie toleruje aplikacji,  które je blokują. Takie programy działają na szkodę giganta jak i programistów tworzących darmowe aplikacje i gry. Ruch uważam za słuszny, niemniej jednak wywołał on falę krytyki. Więcej na ten temat napisał dzisiaj rano Piotrek, więc odsyłam Was do jego wpisu.

google reader rss

Trzecim gwoździem do trumny i zarazem wiadomością, która napędziła wielką falę krytyki, było uśmiercenie Google Readera. Czytnik RSS-ów nigdy nie zyskał takiej popularności jak Gmail, Dysk, Mapy, czy pozostałe usługi Google’a. Usługa ta zawsze była wybierana świadomie przez wymagających internautów. To zapewne sprawiło, że Google postanowił się jej pozbyć.

Google Reader nie był projektem silnie komercyjnym i jak mówi sam Google, liczba użytkowników stale malała. To bardzo możliwe. Wielu moich nietechnologicznych znajomych nie wiedziało co to RSS-y i pierwszy raz usłyszało o nich przy okazji rozmów o polecanych aplikacjach na Androida. Jakie było ich zdziwienie, że coś takiego istnieje i wspierają to praktycznie wszystkie porządne strony internetowe.

Mając obraz wiedzy moich znajomych wiem, że Google’owi nie było na rękę ciągnięcie tego projektu. Jednak tak jak pisał Przemek, ja również wierzyłem w to, że Google podobnie jak Mozilla robi wszystko, żeby sieć była lepsza. Jednak zostaliśmy zdradzeni o świcie - tak, wiem, to była jeszcze noc.

Google zabijając RSS-y nie dało nam żadnej alternatywy. Mogli przecież zabić czytnik i w tym samym czasie ogłosić premierę nowej usługi zintegrowanej z Google+ noszącej nazwę Reader+. Można połączyć przyjemne z pożytecznym. Trzeba tylko chcieć. Niestety Google nie tylko nie chce, ale jeszcze świadomie łamie swoje zasady. Jakie zasady? DEKALOG!

Pierwsze przykazanie Google’a:

Jak widać użytkownik nie jest jednak najważniejszy. Google zabija Readera mimo tego, że miał on swoich stałych odbiorców, którzy przez ostatnie lata przyzwyczaili się do niego i w dużej mierze opierali na nim swoją pracę, naukę i rozwój zainteresowań. W sieci padło dzisiaj wiele mocnych słów wobec Google’a. Internauci pytają, co będzie następne - Gmail czy Mapy? Zapewne żadne z powyższych, bo obie usługi generują realne zyski. Reader taki widocznie nie był.

Google deklaruje jednak, że wierzy w demokrację w Sieci. Czwarty punkt dekalogu Google’a brzmi:

Zatem pokażmy im naszą demokrację. Pokażmy niezadowolenie z zabicia Readera. Upomnijmy się o to, co Google deklaruje w swoim zbiorze dziesięciu prawd potwierdzonych.

Upominam się o to, żeby Google dzisiaj również “przejrzało” tę listę i zastanowiło się, co zrobiło podejmując decyzję o wyznaczeniu daty śmierci Readera. Upominam się i podpisuję tę petycję!

REKLAMA

Ty też się upomnij o demokrację, która jak Google mówi, panuje w Internecie!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA