iPhone i iPad z procesorami Intela? Piekło zamarznie…
Apple i Samsung to bardzo nietypowa para. Z jednej strony zacięci wrogowie, z drugiej strategiczni partnerzy. W czasie gdy trwa wojna na rynku konsumenckim, obie firmy są od siebie mocno uzależnione strategicznie. Ten romans z rozsądku może jednak przerwać… Intel.
Pozwy i sprawy sądowe Samsung kontra Apple już na tyle spowszedniały, że zniknęły z pierwszych stron internetowych serwisów i gazet. Mimo iż niezmiennie walka toczy się o setki milionów dolarów, wszyscy wydają się być nią zmęczeni, z wymiarem sprawiedliwości włącznie. Apple jednak jest dość specyficzną firmą o specyficznej kulturze. Wyraźnie widać poszlaki na to, że kieruje nią coś więcej, niż tylko maksymalizacja zysku. To idea Steve’a Jobsa i jego wizja świata elektroniki użytkowej. Co, poniekąd, całkiem nieźle wpływa również na wcześniej wspomnianą maksymalizację zysku. Ludzie pokochali wizję Jobsa, a Apple się jej kurczowo trzyma.
Trzyma się też jego deklaracji. Steve Jobs jest zdania, że Android to kradziony produkt. Oświadczył, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, wyda każdego centa z majątku Apple’a, by go zniszczyć. Obiecana „wojna termojądrowa” trwa w najlepsze, mimo iż Jobs od dłuższego czasu nie żyje.
Jest jednak pewien problem. Najmocniejszy gracz na androidowym rynku, czyli Samsung, jest też dla Apple’a kluczowym partnerem. To właśnie on zajmuje się produkcją procesorów A6 i A6X, które są sercem iPhone’ów i iPadów. Samsung również zarabia olbrzymie pieniądze dzięki tej współpracy. Normalne firmy pozostawiłyby to tak, jak jest: wojując o patenty, ale współpracując strategicznie jeżeli chodzi o układy scalone. Jak mówiłem, normalne firmy. Ale Apple nie jest normalną firmą.
Warto przypomnieć, że Intel pierwotnie miał być producentem procesorów dla mobilnych urządzeń Apple’a. Steve Jobs sam za tym optował. Nie był on jednak w stanie dostarczyć odpowiednich procesorów na czas, Apple więc zmienił plany. Dziś jest uzależniony od Samsunga, a Intel wciąż nie jest w stanie zaistnieć na rynku ultramobilnym. Producenci tacy, jak ZTE, traktują najnowsze, energooszczędne procesory x86 jako ciekawe eksperymenty. Tablety i smartfony to jednak świat ARM-ów, w którym Intel jest nikim. Dołóżmy jeszcze do układanki fakt, że Intel produkował już procesory ARM, ma więc w tym pewne doświadczenie, i zaczyna się robić ciekawie.
Jak twierdzi Shawn Webster, analityk z Macquarie na łamach Reuters, jeżeli faktycznie Intel zająłby się produkcją procesorów mobilnych do iGadżetów, odnotowałby w 2015 roku 4,2 miliarda dodatkowych z tego tytułów przychodów. To niezbędny zastrzyk gotówki nie dlatego, że Intel ma problemy finansowe. Ta droga rozwoju powinna uspokoić inwestorów. Wartość akcji Intela spadła o 19 procent w porównaniu do poprzedniego roku. Rynek, na którym Intel jest władcą absolutnym, to notebooki i desktopy. A te, ogólnie, sprzedają się coraz gorzej. A krążą plotki o porzuceniu przez komputery Mac układów x86…
Apple również będzie miał powody do radości. Lukratywny i niezbędny kontrakt z Samsungiem nie będzie musiał być odnowiony. To pozwoli na jeszcze większą bezwzględność w Wielkiej Wojnie Patentowej. Apple nie będzie miał żadnych hamulców.
Pamiętajmy jednak, że powyższe informacje, mimo iż opublikowane przez renomowane tytuły, nie są oficjalnym komunikatem żadnej z firm. Intel „nie potwierdza i nie zaprzecza, nie komentuje plotek i spekulacji”. Samsung jednak zdecydowanie ma się czego obawiać.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.