Samsung ma ten sam problem co Apple, a jakoś nikt nie krzyczy, że koreańska firma się kończy
Po ostatnich rekordowych wynikach finansowych Apple'a przez sieć przelała się krytyka firmy Tima Cooka, a kurs akcji firmy na giełdzie nieprzerwanie spada. Dominuje przekonanie, że Apple jest zbyt uzależniony od sprzedaży iPhone'a, który generuje ponad 55% przychodów i prawie 70% zysków. Tymczasem sytuacja Samsunga jest bardzo podobna, a jakoś nikt nie krzyczy, że koreańska firma się kończy.
Samsung może produkować: telewizory, pralki, lodówki, dyski twarde, komputery, pamięci RAM itd., ale zarabia przede wszystkim na smartfonach. Uzależnienie wyniku finansowego od wyniku na sprzedaży smartfonów jest równie wysokie co u Apple'a. Co więcej, dynamika wzrostu znaczenia smartfonów dla wyniku netto Samsunga jest wyższa niż u amerykańskiego giganta, co świetnie obrazuje poniższy wykres:
W ocenie biznesu Samsunga dominuje przekonanie, że firma ma świetny plan na hegemonizację nowej ery współczesnego biznesu technologicznego opartego na "connected devices", czyli urządzeń podpiętych do Sieci, a w niej do wewnętrznego ekosystemu usług. Tymczasem patrząc właśnie w takim ujęciu, dominacja Samsunga nad Apple'em wcale nie jest tak wielka jakby się mogło wydawać. Według najnowszego raportu IDC, który patrzy na rynek właśnie pod kątem "smart connected devices", koreańska firma ma zaledwie o o 2,6 pkt proc. wyższy udział w rynku niż Apple. Wprawdzie w ciągu roku Samsung skoczył aż o 8,5 pkt proc w górę, a Apple tylko o 2, ale i tak trudno uznać, że miała to by być miażdżąca przewaga.
Daleki jestem od krytyki Samsunga - sposób, w jaki ten koreański gigant przebranżowił się z producenta średniej jakości telewizorów w lidera branży telefonów komórkowych będzie zapewne wykładany na wykładach z ekonomii, ale warto przykładać tę samą miarę do wszystkich. Pewnie, że w przypadku Apple'a mamy dodatkowo do czynienia z wyhamowaniem wzrostów, ale struktura biznesu obu firm jest na tyle podobna, że trudno mówić o tym, żeby Samsung miał dalece lepsze perspektywy od Apple'a.
Obie firmy potrzebują nowych hitów sprzedażowych z nowych kategorii. W przypadku Samsunga wydaje się, że już wszystkie nisze związane ze smartfonami zostały zagospodarowane i Koreańczycy muszą szukać nowych miejsc na spektakularne wzrosty biznesu. Zaczął od aparatów fotograficznych w postaci Galaxy Camera, ale na razie brak informacji o tym, jakie przyjęcie zgotował mu rynek. Mówi się, że kolejny będzie inteligentny zegarek, który miałby zadebiutować razem z Galaxy S IV. Podobne spekulacje dotyczą Apple'a.
Wcale bym się więc nie zdziwił, aby dwaj liderzy współczesnego rynku technologicznego szli łeb w łeb zarówno jeśli chodzi o wzrosty dominacji, jak i w wydawaniu nowych kategorii produktowych w ramach "connected devices".