Geneza i kondycja Spotify według Przemysława Pluty, szefa polskiego oddziału
Jeszcze przed premierą Spotify mieliśmy przyjemność pojawić się na spotkaniu z jego przedstawicielami. Właśnie tam zostały przedstawione wszelkie materiały mówiące o starcie tego przedsięwzięcia. Kameralną prezentację dla przedstawicieli kilku najważniejszych portali technicznych w Polsce poprowadził Przemek Pluta, szef Spotify Polska.
Spotkanie miało miejsce w budynku Skylight, należącego do kompleksu Złote Tarasy, jednej z najbardziej prestiżowych lokalizacji w Warszawie. Już od początku dało się wyczuć, że Spotify nie zadowoli się pozycją kolejnego gracza na rynku i celuje bardzo wysoko.
Muszę przyznać, że początkowo spodziewałem się, że wejdę do pomieszczenia oblepionego mnóstwem plakatów i logotypów Spotify, stało się jednak zupełnie inaczej. Tylko przy wejściu znajdowało się małe logo Spotify, sygnalizujące, że to właśnie tu odbywa się spotkanie. W pomieszczeniu zobaczyłem znajome mi twarze: kilku polskich dziennikarzy technologicznych i nienagannie, elegancko ubranego Przemysława Plutę, który właśnie rozpoczynał swoją prezentację.
Zawarł w niej, że przyczyną stworzenia Spotify było ogromne piractwo, na które jeszcze niedawno nie było jakiegokolwiek skutecznego rozwiązania. Wraz z popularyzacją komputerów oraz Internetu ludzie zaczęli masowo pobierać muzykę, gdyż w tradycyjnych sklepach była ona za droga i zbyt trudno dostępna. Warto mieć na uwadze, że sytuacja ta miała miejsce w znacznie bogatszym kraju niż Polska, a mianowicie w Szwecji. Piractwo miało i nadal ma ogromny wpływ na zmniejszenie się zarobków artystów.
Co więcej, sytuacji znacząco nie poprawiło też pojawienie się sklepu iTunes, który jako jeden z pierwszych pozwalał na kupowanie muzyki w formie cyfrowej. Co prawda artyści otrzymywali część zysków, jednak ze względu na to, że płacenie za każdą piosenkę było konieczne, ludzie najczęściej kupowali nie całe płyty, a tylko najbardziej rozpoznawalne kawałki z nich. Przez to rozpoznawalni artyści dostawali z tego tytułu mniej pieniędzy niż przy okazji kupna całej płyty, a piosenki dopiero debiutujących wykonawców były kupowane naprawdę sporadycznie.
Odpowiedzią na to było stworzenie Spotify, który zadebiutował w 2008 roku w Szwecji. Serwis ten jest dzieckiem dwóch biznesmenów: Daniela Eka i Martina Lorentzona. Początkowo żadna z wytwórni muzycznych nie chciała współpracować ze Spotify i twórcy serwisu aż dwa lata walczyli o to, by chociaż jeden kontrakt doszedł do skutku. Wszystkie uważały serwis streamingowy za coś, co nie ma jakiejkolwiek racji bytu i nigdy nie przyniesie dużych zysków.
Po pęknięciu pierwszych lodów zadanie, które przed sobą postawili Ek i Lorentzon było prostsze do wykonania. W krótkim czasie wszystkie duże szwedzkie wytwórnie płytowe podpisały kontrakty ze Spotify. Im dalej w las, tym było łatwiej. Wytwórnie płytowe w innych krajach widziały sukces tego serwisu w Szwecji i chętnie podpisywały umowę z tą firmą.
Przemek Pluta dodał, że Spotify nie boi się żadnych konkurentów na polskim rynku, gdyż już w Niemczech, rynku wyjątkowo podobnym do naszego, wchodził jako ostatni z dużych graczy, a obecnie jest tam liderem. Spotify trafił do nas niedługo po WiMP-ie, ale Deezera można używać już od ponad roku i to pokonanie tego ostatniego będzie najtrudniejsze, jeśli w ogóle możliwe. Dodatkowym atutem konkurentów Spotify jest to, że mają duże wsparcie ze strony swoich partnerów w postaci sieci komórkowej.
Spotify bowiem nie startuje z jakimkolwiek partnerem. Dowiedzieliśmy się, że są prowadzone rozmowy z kilkoma podmiotami, ale nie otrzymaliśmy żadnych konkretnych informacji. Moje pytanie o to, czy Spotify wystartuje w Polsce z T-Mobile, tak jak było w Niemczech, zostało zbite tym, że w Szwajcarii serwis ten współpracuje z Orange i szwedzka firma nie ma żadnej ogólnoświatowej umowy z jakimkolwiek operatorem.
Cóż, jako że Orange współpracuje z Deezerem, a Play z WIMP-em, to jedynymi możliwymi partnerami mogą być właśnie T-Mobile i Plus. Ten ostatni co prawda współpracuje z serwisem muzo, ale umówmy się, nie należy on do rynkowych gigantów. 1,5 miliona utworów w bazie nie wygląda tak spektakularnie jak 20 milionów w każdym z pozostałych serwisów.
Pojawienie się w krótkim czasie na rynku WIMP-a i Spotify sprawiło, że Deezer ze swoją ceną wynoszącą 29,99 zł za miesiąc przestał się czuć bezpiecznie i zszedł do obranego przez inne serwisy poziomu 19,99 zł za miesiąc (9,99 zł w wersji bez dostępu przez urządzenia mobilne). Dzięki temu wybierając swój serwis streamingowy nie musimy się kierować ceną, ani martwić wysokimi kosztami. W końcu niecałe 240 zł za słuchanie muzyki przez rok to naprawdę niewiele. Szef Spotify powiedział, jednak, że cena konkurentów nie była najważniejsza podczas ustalania wysokości abonamentów Spotify. Niestety trudno jest mi w to uwierzyć.
Na koniec rozmowy własna dociekliwość kazała mi spytać Przemka Plutę o to, czy czuje się odpowiednim człowiekiem na odpowiednim stanowisku. W końcu wprowadzał do Polski eBay, który okazał się w naszym kraju klapą. Zbił on moje pytanie tym, że jego dzieckiem nad Wisłą jest też PayPal, który jest dosyć popularnym narzędziem i ma nadzieję, że Spotify odniesie jeszcze większy sukces od niego.
Inne pytania, takie jak możliwość stworzenia swojego odtwarzacza muzycznego oraz planowana liczba użytkowników po roku pozostały bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Pozostało mi domyślić się, że Spotify jest na naszym rynku rozwiązaniem wtórnym i zamierza walczyć przede wszystkich o niekorzystających z produktów konkurencji nowych użytkowników, których jest naprawdę dużo. Osoby korzystające z WIMP-a i Deezera zapewne nie przesiądą się na Spotify, bo wszystkie serwisy oferują podobną funkcjonalność. Jedynym plusem Spotify jest porządna aplikacja desktopowa doskonale zastępująca iTunes-a i możliwość tworzenia wewnętrznych aplikacji, interaktywnych playlist bezpośrednio przez wytwórnie i wykonawców.