Widmo Apple zniknęło znad CESa
Chcąc nie chcąc od 2007 roku Apple wyznaczał trendy, zwłaszcza mobilne. Targi CES, mimo, że bez Apple'a, od tamtego czasu nosiły znamię firmy z Cupertino. Przejawiało się to w postaci dążenia do wstrzelenia się w kategorie, które stworzył właśnie Apple - dotykowe smartfony, potem tablety, w międzyczasie cienkie i ultramobilne komputery a'la Macbook Air.
Teraz jednak krajobraz CES-a, czyli zapowiedź trendów na kolejny rok, pozbyła się stygmatu Apple'a. Najbardziej widoczna obecność tej firmy przejawia się w postaci wielkiej hali, na której setki wystawców prezentuje akcesoria i pokrowce do iSprzętów, w ilościach wręcz porażających. Na głównych halach i najważniejszych stanowiskach dominują produkty, które nie są jednak w żadnym stopniu inspirowane Apple'em.
Mamy więc telewizory o oszałamiających rozdzielczościach 4K i 8K, OLEDy, zakrzywione OLEDy (żadne zdjęcie nie odda wrażeń z oglądania takiego sprzętu), nowoczesnych funkcjach i zintegrowanych z urządzeniami mobilnymi tak, że można na przykład używać smartfona do zmiany kanałów.
A Apple'a w świecie telewizorów po prostu nie ma. Apple TV, choć dobrze się sprzedający, jest tylko set-top-boksem, którego i tak trzeba podłączyć do ekranu najpewniej innego producenta. Jeśli Apple faktycznie przygotowuje własny telewizor to będzie musiał się postarać, zwłaszcza, że nie ma w tej dziedzinie doświadczenia - monitory to jednak inna bajka.
Na CES-ie mamy urządzenia z kategorii "connected home". Widzimy więc roboty sprzątające, lodówki z Twitterem, pralki kontrolowane smartfonem, zmywarki informujące o zakończeniu cyklu wiadomością push na telefon i inne tego typu wynalazki. Tu Apple'a też nie ma, nikt nie próbuje go gonić czy kopiować.
Mamy małą, bo CES to nie mobilna impreza, próbkę nowych smartfonów. Xperia Z, Huaweie czy już sprzedawane aczkolwiek wystawiane na stoiskach Samsungi i LG. Można się przyczepić i powiedzieć, że pakowanie ekranów Full HD w pięciocalowe urządzenia to próba nadgonienia Apple'a. To jednak nie do końca prawda, bo taka Xperia Z wielkością ma się nijak do iPhone'a, a poza tym Sony prezentuje ją bez żadnych kompleksów. Ot, świetny smartfon, tak jak i Galaxy Note czy smartfony z Windows Phone 8.
Mamy w końcu dziesiątki nowych sprzętów mniej lub bardziej mobilnych z Windowsem 8. Apple zainspirował kategorię tabletów, ale Microsoft z partnerami rozwinął ją do postaci tableto-PC, o których sposobie używania decyduje użytkownik. Apple ma iPady i Maki, każde osobno. To chyba najlepszy przykład tego, jak bardzo nieobecny na CES-ie jest Apple, nawet symbolicznie. Wydaje się, że Apple przestał już wyznaczać trendy, a branża technologicznych nowinek pozbyła się kompleksów.
Pozostaje za to wielkie pytanie, czy branża bez inspiracji Apple'em wciąż będzie rozwijała się tak szybko i dążyła do maksymalnego upraszczania wszystkiego w imię przyjazności użytkownikom. Oby nie.