REKLAMA

Tak zdehumanizowanego narzędzia jak Graph Search Facebooka jeszcze w internecie nie było

Jeśli oglądaliście kiedyś jakąś prezentację Marka Zuckerberga, to pewnie zauważyliście w jaką ekscytację wpada w momencie, gdy mówi o tym, czym ma być Facebook i jak połączy ludzi w każdej dziedzinie. “Zuck” przypomina wtedy dziecko podekscytowane tym, że zaraz rozpakuje prezent z wyczekanym od dawna, wymarzonym prezentem.

Tak zdehumanizowanego narzędzia jak Graph Search Facebooka jeszcze w internecie nie było
REKLAMA

Mark Zuckerberg naprawdę wierzy w swoją wizję społecznościowego świata, w którym wszystko będzie oparte na społeczności, każda czynność automatycznie przesłana na Facebooka i wyświetlona znajomym, i nikt już nigdy nie będzie samotny. Algorytmy i Open Graph’y prześlą informacje do ogromnej bazy danych, z której każdy będzie mógł korzystać w obrębie swoich kontaktów, a wszystko to w imię Największego Projektu Przeciwdziałania Samotności i Odosobnieniu.

REKLAMA

Wizja Zuckerberga jeszcze kilkanaście lat temu mogłaby wydawać się naiwna – wydawało się, że przecież nikt z własnej woli nie będzie umieszczał tylu informacji o sobie w sieci. Zresztą nawet przy starcie Facebooka mało kto był w stanie przewidzieć w jak szalonym kierunku potoczy się jego rozwój i jak ogromny serwis się stanie.

Zuck, nawet jeśli nie miał dokładnego planu, to wiedział, co chce zrobić - połączyć wszystko i wszystkich jak najmocniej i na jak najwięcej sposobów. On naprawdę wierzy w to, że mu się uda i chociaż przy okazji zarabia, to wydawać się może, że to zasługa świetnych pracowników, którzy pomagają przekuwać wizje na rzeczywistość. Zuckerberg rozpala się jednak, gdy mówi o połączeniach. O tym, jak można się komunikować, jak dzielić się informacjami z innymi, jak kontaktować. To jest jego “działka”. Bo Zuck ma instynkt, co udowodnił już nie raz. Jednak instynkt jest wybiórczy i Markowi Zuckerbergowi brakuje czegoś, co długoterminowo może odegrać rolę na “być albo nie być” Facebooka.

Zuckerberg wierzy w technologie i algorytmy, i to, że one są w stanie zastąpić człowieka. Jego wizja połączonego świata, połączonych ze sobą ludzi, opiera się na najprostszych danych, algorytmach i kodzie. Przycisk Like jest w prosty sposób przesyła informację o wyrażeniu aprobaty, a ponieważ jego naciśnięcie jest banalniejsze niż wklejenie linka do streamu, jest używany częściej. Ticker jest zautomatyzowanym strumieniem danych od znajomych, Open Graph wychodzi poza Facebooka i dostarcza danych z zewnętrznych źródeł. Czytasz artykuł, biegasz zbierając wyniki w aplikacji, słuchasz muzyki, dodajesz nowych znajomych - wszystko to jest skrzętnie katalogowane i zapisywane jako “TY”. Bo jesteś wciąż aktywnością, nie treścią. Twoja aktywność jest największą wartością, nie treść, którą jeszcze ciężko zanalizować ze względu na ograniczenia technologiczne.

Ty jako aktywność pojawisz się w wynikach wyszukiwania w Graph Search, nowym produkcie Facebooka. Zuckerberg obiecuje, że dzięki Graph Search kontakt z odpowiednimi osobami stanie się jeszcze prostszy, będzie można dowiedzieć się więcej o znajomych, łatwiej poruszać się po Facebooku i tak dalej. I ma rację - będzie łatwiej.

REKLAMA

Jednak Graph Search opiera się na jednym lekko niepokojącym założeniu - wyszukuje przede wszystkim aktywności. “Znajomi, którzy byli tu i tu (w domyśle zacheckinowali się w tym miejscu”, “Znajomi, którzy lubią Dextera”, “Ludzie, którzy są singlami i znajomymi Zuzi”. Mało w tym człowieka, zwłaszcza, że Graph Search docelowo wyeliminuje bardzo ważną część interakcji pod tytułem “porady i polecenia”, czyli wszystkie posty z prośbami i wskazanie dobrego dentysty, restauracji i tym podobnych. Zamiast pytać, wpiszemy “którą markę samochodów najbardziej lubią moi znajomi płci męskiej, z listy najbliższych” albo “które komputery są najpopularniejsze wśród pracowników Spider’s Web” i dostaniemy odpowiedź - Audi jest najpopularniejsze, więc pewnie większość go używa, Samsung dominuje wśród blogerów Spider’s Web. Po co wysyłać maila do redakcji, po co zadawać pytanie na ścianie i wdawać się w dyskusje?

Tak potężnego, a jednocześnie zdehumanizowanego narzędzia przykrytego altruistyczną powłoczką “sprawienia, by świat stał się bardziej otwarty i połączony” nie było chyba nigdy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA