Nie będzie zakazu sprzedaży Samsungów w USA
Nie jesteście już zmęczeni ciągłą walką Apple’a z Samsungiem o trywialne patenty? Ja z całą pewnością. Sędzia Lucy Koh, która jak dotąd była oskarżana o stronniczość na korzyść Apple’a, chyba również. Odrzuciła ona bowiem wniosek o zakaz sprzedaży urządzeń naruszających patenty Boskiego Jabłka.
Pojedynek pomiędzy Apple i Samsungiem nadaje się do wysokobudżetowej ekranizacji kinowej. Sam nie wiem tylko, czy byłby to przyzwoity dramat sensacyjny, czy też komedia romantyczna. Obie firmy kłócą się o coraz bardziej trywialne rzeczy, i tak jak wydaje się, że Apple może mieć rację, tak cały spór naświetla jak bardzo problematyczne jest amerykańskie prawo patentowe.
Starcie to, póki co, wydaje się wygrywać Apple. Najważniejsza rozprawa sądowa w historii tego sporu zakończyła się gigantyczną, 1,05 miliardową karą dla Samsunga. Według amerykańskiego sądu, dwadzieścia sześć produktów koreańskiego giganta narusza własność intelektualną Apple’a. Trzy z tych urządzeń są wciąż sprzedawane na rynku amerykańskim.
Wydawać by się mogło, że to idealna okazja dla Apple by kontynuować, jak to określił Steve Jobs, termojądrową wojnę z Androidem i zablokować sprzedaż urządzeń uznanych przez sąd jako kopie produktów Apple. Prawnicy Nadgryzionego Jabłka również uznali to za niezły pomysł i złożyli stosowny wniosek.
Ku ich zdziwieniu, a także wielu obserwatorów, sędzia Lucy Koh, prowadząca sprawę, odrzuciła wniosek. – Telefony o których mowa oferują plejadę funkcji, a tylko bardzo niewielka ich część jest opisana przez patenty należące do Apple’a. Co prawda Apple ma interes w tym, by zachować na wyłączność określone funkcje, nie oznacza to, że cały produkt musi zostać zablokowany z uwagi na posiadanie tych kilku funkcji, posiadając zarazem niezliczoną ilość innych – jak czytam w opublikowanej decyzji sędzi Koh. Znajdziemy w niej również spostrzeżenie, że Samsung zaczął stosować obejścia owych opatentowanych technik w kolejnych aktualizacjach oprogramowania.
Moją uwagę jednak szczególnie zwrócił fragment, w której sędzia zaznacza, że zablokowanie sprzedaży tych urządzeń byłoby szkodliwe dla konsumentów. – Co prawda telefony zawierają funkcje naruszające własność intelektualną, o wiele większa ilość funkcji nie byłaby dostępna, jeżeli Sąd wydałby nakaz wstrzymania sprzedaży. Interesem konsumentów nie jest usuwanie telefonów z rynku w momencie, gdy naruszające własność intelektualną funkcje stanowią tak niewielką część złożonego produktu o niezliczonej ilości funkcji – stwierdza Koh.
Złośliwym trafem nie mam zielonego pojęcia na temat prawa amerykańskiego, a na ekspertyzę kompetentnej osoby mnie nie stać. Wierzę, że sędzia działa zgodnie z prawem i stara się znaleźć najlepszy kompromis pomiędzy jego literą a zdrowym rozsądkiem. Skąd moja wiara?
Wydaje mi się, że osoby stanowiące prawo powoli zdają sobie sprawę z absurdów związanych z patentami. Techniki, jakie trafiają do odpowiednich urzędów i są praktycznie z automatu zatwierdzane, opisują rzeczy nieraz trywialne. W tym momencie, by stworzyć udany produkt, należy mieć nie tylko brygadę inżynierów i projektantów, ale również cały pluton prawników. Może się bowiem okazać, że ruch palca by odblokować ekran dotykowy czy wizualizacja stanu kopiowania plików może być zastrzeżonym rozwiązaniem, za które musisz zapłacić. Nikt mi nie wmówi, że to pożyteczne i że patenty chronią wynalazców i rynek przed zepsuciem.
Sędzia jednak ma ograniczone prawo do własnego zdania. Musi przestrzegać litery prawa i nie oczekuję od niej niczego innego. Samsung już dostał po głowie. Według mojej interpretacji opracowań przebiegu rozprawy, w myśl obowiązującego prawa, słusznie. Wojna patentowa trwa jednak w najlepsze i staje się coraz bardziej szkodliwa. Mam wielką nadzieję, że to próba powstrzymania eskalacji i tak już epickiej wojny i sygnał, że cierpliwość wobec Apple i jego eksploatowania niedoskonałego prawa się skończyła.
Rzecz jasna, to tylko myślenie życzeniowe. Kolejna rozprawa ma ruszyć w 2014 roku, badane przez sąd mają być nowe produkty Samsunga. Trzymam kciuki za Samsunga. Mimo, iż prywatnie, zdecydowanie wolałbym używać iGadżetów niż Galaxy.
Źródło: CNET
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.