REKLAMA

Philips Hue LED - żarówka też może być smart

Część z osób na pewno pamięta scenę z pierwszego filmu Harry Potter, w której to Dumbledore przygotowując się do przekazania małego wybrańca jego rodzinie za pomocą przerośniętej zapalniczki po kolei wygaszał lampy wzdłuż ulicy. Gdyby książka powstawała obecnie, a jej głównym sponsorem był Philips, to czarodziej śmiało mógłby trzymać w ręku smartfona, albo tablet i nim kontrolować światło z równie dobrym efektem.

Steruj oświetleniem w domu za pomocą swojego smartfona
REKLAMA

Wszystko za sprawą systemu, który Philips nazwał „Hue LED” i właśnie wprowadził do sprzedaży. Na system składają się: żarówki, przystawka podłączana do routera Wi-Fi, oraz aplikacja na iPhone’a, iPada, smartfony z Androidem (ta wersja opublikowana zostanie w grudniu) lub komputery PC. Jak nie trudno się domyślić cała „magia” polega na możliwości bezprzewodowego sterowania oświetleniem w swoim domu za pomocą urządzenia mobilnego. Aplikacja pozwala do woli regulować kolor oświetlenia, a ponieważ do wyboru jest cała paleta kolorów RGB (16 milionów) każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Wybierać można również w predefiniowanych kompozycjach, które mają pobudzać nas do działania, lub wręcz przeciwnie – relaksować i odprężać. Można ustawiać czas, w którym chcemy aby oświetlenie było włączone, lub sterować nim będąc poza domem.

REKLAMA

Czas teraz rzucić trochę światła na cenę, jaką przyjdzie zapłacić za takie udogodnienia. Zestawy oferowane są wyłącznie w Apple Store’ach w cenie 199$. Za te pieniądze otrzymamy trzy inteligentne żarówki wraz z przystawką. Każda kolejna żarówka to 59$ mniej w kieszeni. Jedna przystawka mogę obsłużyć do 50 żarówek. Żarówki mają standardowy gwint i oferują moc świecenia równą 50W (pobierając przy tym 8,5W).

Pomysł nie jest nowy. Na Kickstarterze trwa zbiórka środków na projekt LIFX (The Light Bulb Reinvented), który ma działać na podobnej zasadzie co opisywane powyżej rozwiązanie Philipsa. Inny projekt – INSTEON, jest już dostępny na w sprzedaży i może poszczycić się niższą ceną (żarówka LED za 29,99$, czyli kwotę porównywalną do „nieinteligentnych” źródeł światła tego typu) a także trochę większymi możliwościami konfiguracyjnymi, ponieważ można go sprzęgnąć z czujnikami ruchu, czy otwarcia drzwi – takimi rzeczami Philips się nie chwali.

W mojej opinii tego typu rozwiązanie oświetlenia jest świetnymi bajerem, ale wciąż tylko bajerem. W innych urządzeniach tego typu dostrzegam większy sens, jak chociażby w zdalnie sterowanym termostacie. Osoby posiadające w domu moduł klimatyzacji na pewno docenią możliwość bezprzewodowego włączenia ogrzewania w zimie lub chłodzenia w lecie. Wchodzi się wtedy do domu już z odpowiednią temperaturą, a aby to osiągnąć urządzenia nie muszą pracować przez cały czas nieobecności domowników.

REKLAMA

Jednak żarówki…za dużo pieniędzy, za mało realnych korzyści. Zabawy z wyborem koloru oświetlenia pewnie szybko się znudzą i u większości klientów w końcu zagości tylko jedna, stała barwa. Możliwość zdalnego włączania światła docenią osoby albo ekstremalnie leniwe, albo te obawiające się włamania podczas dłuższych wyjazdów. W tym drugim przypadku dalej jednak bezkonkurencyjne jest poproszenie zaufanej osoby o opiekę nad mieszkaniem, system Philipsa nie nakarmi przecież rybek, ani nie podleje kwiatków.

Obecnie wypada trochę poczekać, aż technologia ta stanie się bardziej przystępna cenowo. Wtedy warto dać jej szansę, a pewnego dnia pewnie i tak będziemy na nią skazani. Nowinki (zwłaszcza te znanych marek) swoje muszą kosztować, jest to jasne jak słońce…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA