REKLAMA

Myspace chce być konkurencją dla Spotify

Założony w 1999 roku Myspace w końcu poszedł po rozum do głowy i zamierza powrócić do swoich korzeni. Jak wynika ze slajdów prezentacji, jakie wczoraj ujawnił Business Insider wynika, że w drugim kwartale 2013 roku serwis uruchomi „mobilny model subskrypcji”, którym chce powalczyć m.in. z Pandorą i Spofity. Chciałoby się powiedzieć „wreszcie”.

Myspace chce powalczyć ze Spotify ogromną bazą utworów oraz artystów
REKLAMA
REKLAMA

Myspace był pierwszą siecią społecznościową z jakiej korzystałem. Od zawsze znacznie bardziej kojarzył się dla mnie z muzyką niż z miejscem wirtualnych spotkań ze znajomymi, choć tych oczywiście też tam miałem. Muzyka, to było to, co przyciągało do tego serwisu dodając do tego możliwość śledzenia poczynań gwiazd, korespondencję z zespołami, muzykami. Nie trzeba dodawać, jakie to robiło wrażenie na nastolatku. Teraz Myspace, którego udziałowcem i twarzą od pewnego czasu jest Justin Timberlake ma szanse wrócić do gry, właśnie dzięki ogromnemu zapleczu muzycznemu.

Stawka tej gry jest bardzo duża. Nie ma chyba niczego gorszego dla serwisu społecznościowego niż martwe dusze, czyli użytkownicy, którzy przestali z niego korzystać. Tak się jednak w przypadku tego serwisu dzieje. W żadnym stopniu to nie zachęca do korzystania z jego możliwości, które ostatnimi czasy zostały poprawione.

Zatem co Myspace ma w swoim arsenale, aby na nowym/starym polu powalczyć o serca internautów? Jego największą zaletą jest dużo większą od konkurencji wielkość katalogu z utworami muzycznymi. Myspace ma ich aż 42 miliony od 5 milionów artystów! Trzeba pamiętać, że liczba ta zawiera również utwory zespołów garażowych z Pleszewa, Opola czy też Szczytna, jak i gwiazd światowych scen muzycznych. Jest to niewątpliwy plus. Facebook nie daje żadnych możliwości odkrywania nowych zespołów, artystów, a jego wyszukiwarka nie nadaje się do niczego. O ile ktoś ze znajomych nie podsunie nam pod nos ciekawego artysty, który po drodze może zostać wycięty przez edge rank, to raczej się o nim nie dowiemy. Myspace w przeciwieństwie do Facebooka umożliwia odkrywanie artystów znanych często garstce ludzi, a nie ma nic przyjemniejszego jak odkrywanie nowych brzmień w muzyce.

Serwis w dość sprytny sposób przedstawia również fakt, że będzie najtańszą tego typu usługą na rynku. Oczywiście wynika to bezpośrednio z wielkości ich katalogu utworów oraz faktu, że posiada artystów niezależnych od wytwórni muzycznych.

REKLAMA

Myspace ma znacznie większe plany niż uderzenie w Spotify. Zamierza również przebudować swoje usługi e-commerce. Zamierza zajmować się m.in. sprzedażą biletów na koncerty. Serwis potrzebuje zastrzyku w postaci 50 milionów dolarów, które musi pozyskać.

Zadanie to nie będzie proste w obecnej sytuacji. Jednak nie niemożliwe, co zapewne jest światełkiem nadziei dla tego serwisu. Mam nadzieję, że plany na II kwartał przyszłego roku uda się wprowadzić w życie, a co więcej nie zostaniemy w nich pominięci i nasz kraj znajdzie się na liście państw, w których nowa usługa od Justina Timberlake’a oraz jego współpracowników będzie dostępna. To może być ostatnia szansa na uratowanie Myspace. Niewykorzystanych szans było wiele. Przykład z nich płynący nie napawa dużym optymizmem. Mimo wszystko kibicuję Myspace i mam nadzieję, że wprowadzi swoje plany w życie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA