Miłosz Bolechowski: à propos piątku #24
Jest mi niezwykle miło ogłosić, że dzisiaj zaczynamy nowy cykl tematyczny na Spider's Web pt. "à propos piątku" autorstwa Miłosza Bolechowskiego. Wpisy Miłosza będą pojawiać się w każdy piątek o godzinie 10:30.
Miłosz jest moim zdecydowanie ulubionym autorem na tzw. polskiej scenie makowej, choć zdaję sobie sprawę z tego, że zamykanie jego tekstów w takiej klasyfikacji jest sporym uproszczeniem. Teksty Miłosza, mimo iż często na tematy związane ze sprzętami i oprogramowaniem z ekosystemu Apple'a, są bardziej manifestacją jego światopoglądu, poczucia estetyki i wnikliwym komentarzem na temat palących problemów świata technologicznego, aniżeli suchym opisem danego komputera, czy aplikacji. Miłosz od dawna prowadzi piątkowy cykl, w którym prezentuje szereg inspiracji, na które natrafił obserwując sieć w ciągu minionego tygodnia. To już 24 odcinek tego rewelacyjnego przeglądu, ale przy okazji pierwszy, który ukazuje się na Spider's Web.
Jestem przekonany, że cykl będzie się cieszył równie dużym powodzeniem wśród Czytelników Spider's Web, co u mnie osobiście.
przemekspider
Typecast
Większość zleceń, którymi zajmuję się zawodowo, opiera się w mniejszym lub większym stopniu na typografii. Dlatego też, gdy tylko dowiedziałem się o istnieniu serwisu Typecast.com, zarejestrowałem się i zacząłem korzystać. Idea serwisu jest prosta; zebrać w jednym miejscu kroje pisma z najpopularniejszych źródeł i umożliwić ich dowolne kombinacje na edytowalnym fragmencie tekstu, możliwie podobnym do rezultatu, jaki chce się osiągnąć.
Typecast jest obecnie na etapie wersji bety, choć w ciągu ostatnich tygodni używania nie natrafiłem na żadne symptopmy usprawiedliwiające taki stan rzeczy.
Rejestracja jest darmowa (do czasu aż serwis uzyska status wersji 1.0), więc tym bardziej nie widzę powodu, dla którego nie mielibyście uczynić ze swojego kawałka Internetu ładniejszego miejsca.
Filmweb
Jestem i prawdopodobnie zawsze byłem kinomaniakiem. Należę też do tych, którzy pamiętają początki serwisu filmweb.pl i ekscytację związaną z powstaniem polskiego imdb.com, jaka wówczas panowała. Niestety, nie mam z tego okresu dobrych wspomnień – używałem serwisu przez pewien czas, ale i tak na kilka kolejnych lat wróciłem do imdb.com. Jakiś czas temu, znajomy polecił mi sprawdzenie Gustomierza – nowej wówczas opcji w serwisie. Ku własnemu zaskoczeniu okazało się, że działa on nad wyraz sprawnie, swoimi rekomendacjami przypominając mi o wielu filmach, które chciałem zobaczyć, a o których zwyczajnie zapomniałem. Od tamtego czasu, korzystałem z Filmwebu, mając jedno – niezmienne - „ale”, którym była (i jest) strona internetowa serwisu (nie będę się w tym miejscu rozpisywał nad tym, co mi nie pasuje, bo jest tego sporo, a założę się, że w swej opinii nie jestem odosobniony i większość z Was domyśla się przynajmniej do mam na myśli). Gdy więc na początku tego tygodnia w App Store pojawiła się aplikacja Filmwebu dla iOS, zainstalowałem ją niezwłocznie. Do teraz jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym tworem – aplikacja ta nie jest bowiem w żaden sposób (z funkcjonalnego punktu widzenia) okrojona, a co za tym idzie; dzięki niej nigdy nie będę musiał już korzystać z webowej wersji serwisu.
Nie będę się zagłębiał w opis wszystkich możliwości aplikacji – takie już powstały i zainteresowani z pewnością się z nimi zapoznali. Nadmienię tylko, że wyświetlanie repertuaru okolicznych kin działa bezbłędnie i sprawia, że będę mógł pozbyć się fatalnej aplikacji serwisu wp.pl – Repertuar Kin – z której zmuszony byłem korzystać do tej pory. Wbudowany w aplikację Gustomierz także mnie cieszy, podobnie jak możliwość dodania filmu do listy 'chcę zobaczyć' z poziomu informacji o danym filmie czy fakt, że wszystkie zwiastuny ładują się momentalnie. Nie mam w domu telewizora ani nie zamierzam łączyć swojego profilem z żadnym serwisem społecznościowym (zbyt wiele razy przekonałem się, że mój gust filmowy znacznie odbiega od gustu moich znajomych), więc nie mogę się wypowiedzieć w zakresie tych funkcjonalności. Jedyne czego mi brakuje, to możliwości tworzenia list (jak w imdb.com), gdzie mógłbym podzielić sobie filmy z listy 'chcę obejrzeć' na 'chcę obejrzeć z żoną', 'chcę obejrzeć ze znajomymi' i np. 'obejrzałem i bardzo polecam'.
Podsumowując – ja jestem zadowolony i szczerze polecam wypróbować i Wam, zwłaszcza, że aplikacja jest darmowa.
Czarnopiątkowe promocje
Z okazji Święta Dziękczynienia, twórcy wielu aplikacji, obniżyli ich cenę. Chciałbym zwrócić uwagę szczególnie na dwa tytuły – w pierwszej kolejności na polecaną już Paprikę, której cena została obniżona o połowę (wersja dla Mac kosztuje aktualnie 8,99 €, a wersje dla iOS – 1,79€).
To doskonały moment, by dokonać zakupu, zwłaszcza w przypadku wersji dla OS X, która została przeceniona po raz pierwszy. Drugą z aplikacji jest opisywany nie-tak-dawno-temu Analytiks, pozwalający na sprawdzanie statystyk Google Analytics, wyświetlając je w formie zgrabnych infografik.
Anatytiks jest aktualnie darmowy.
Over
Ci, którzy czytają pojawiające się tutaj teksty dłużej niż chwilę, wiedzą, że generalnie, nie używam aparatu w telefonie – nigdy nie nauczyłem się tej umiejętności. W tych rzadkich sytuacjach, gdy jestem niejako zmuszony, by go użyć, często przydałaby mi się możliwość naniesienia napisu na zdjęcie. Jakiś czas temu – nieomal przypadkiem – natrafiłem na aplikację Typic, która, choć potrafi, to, czego bym sobie od niej życzył, głównie za sprawą wszelkich artystycznych filtrów, nie przypadła mi do gustu (za to bardzo spodobała się Żonie, która używa jej dość często). Rozglądałem się dalej, aż do momentu, gdy trafiłem na Over.
To prosta i dopracowana aplikacja, pozwalająca właśnie na dodanie napisu do istniejącego wcześniej lub właśnie wykonanego zdjęcia.
Do wyboru jest 25 modnych krojów pisma, a dodatkowe 16 milionów krojów (wybaczcie, lista jest tak długa, że nie chciało mi się liczyć) można dokupić jako In-App Purchase za 0,89 €. Działa szybko i sprawnie, robiąc dokładnie to, czego od niej oczekiwałem – zaryzykuję nawet stwierdzenie, że dzięki niej prawdopodobnie rzadziej będę uruchamiał Photoshopa po pracy.
Innymi słowy; polecam.
Dostępna jest także nieco okrojona, darmowa wersja tej samej aplikacji:
Intelligentsia
Niejednokrotnie wspominałem, że jestem wielbicielem kawy (pod względem jakości, nie ilości – nie obawiajcie się, że podam teraz ilość kubków, jakie dziennie wypijam). Prawdopodobnie dlatego – a także z faktu, iż estetyka bardzo przypadła mi do gustu (choć nie jestem przekonany do kawy w kolorze) - bardzo spodobały mi się trzy poniższe filmy wykonane przez agencję TheD4D dla kawiarni Intelligentsia:
Gdybyście tylko wiedzieli, jak dobrze rozumiem tych baristów i ich szacunek do kawy.
Muzeum Narodowe w Warszawie
Niejednokrotnie prezentowałem tutaj przykłady identyfikacji wizualnej, przed którymi chyliłem czoła, którymi się zachwycałem i które inspirowały przez długi czas. Poniższa (podesłana przez Maćka – dzięki!) również zalicza się do tej grupy:
Koniecznie zobaczcie całość.
Romotive
Nie wiem jeszcze czy bardziej mnie to bawi czy przeraża:
→ Romotive – $149
Lytro
Od samego początku, doniesienia o Lytro i możliwości ustawiania ostrości po wykonaniu zdjęcia, nie przemawiały do mnie w ogóle. Teraz dochodzi do tego jeszcze zmiana perspektywy:
link do wideo
Czemu to ma służyć? Komu pomóc? W czym?
Przeczytałem i polecam
James Gowans – idąc kilka kroków dalej niż ja w swojej filozofii minimalizmu – zdecydował się na reset swojego iPhone'a do ustawień fabrycznych i – mimo kilku wyjątków – nie instalowanie żadnych aplikacji trzecich, bardzo sensownie to usprawiedliwiając. Polecam tekst wszystkim miminalistom – otwiera oczy i zmusza do refleksji:
Konrad Karpieszuk wytłumaczył, dlaczego nie odbiera telefonów, gdy pracuję. Ależ dobrze go rozumiem. Z chęcią przesłałbym ten link wszystkim klientom, a i część znajomych mogłaby go przeczytać – może wtedy przestaliby mieć mnie za dziwaka:
Marco Arment w tekście na swojej stronie wytłumaczył, dlaczego iPad mini nie ma ekranu Retina oraz na jakie kompromisy musiałby pójść producent, żeby iPad mini mógł mieć taki ekran – jak zwykle, bardzo celne to przemyślenia:
Z reguły nie polecam w tej części treści płatnych, ale jeśli i tak subskrybujecie już The Magazine, to bardzo polecam artykuł Bena Brooksa, w którym opowiada dlaczego zdecydował się pracować na tylko jednym komputerze, zamiast synchronizować dane pomiędzy dwoma. Z dokładnie tych samych powodów jakiś czas temu oddałem Żonie laptopa, pozostając w konfiguracji jednokomputerowej: