Już widać, że zmiana CEO w RIM nic nie zmienia
RIM potwierdził wcześniejsze plotki mówiące o tym, że dotychczasowi szefowie kanadyjskiego producenta - Mike Lazaridis oraz Jim Balsillie będą musieli ustąpić ze swoich stanowisk. Zastępujący ich od wczoraj Thorsten Heins pracuje w RIM od 5 lat, a ostatnio był COO, czyli dyrektorem ds. operacyjnych (jakaś moda nastała, by COO robić CEO, podobną drogę co Heins przeszedł Tim Cook w Apple). Są to pierwsze tak duże zmiany na najwyższych stanowiskach w historii firmy RIM. Mike Lazaridis jest założycielem RIM, którego powołał do życia w 1984 r. Drugi dotychczasowy CEO, Jim Balsillie, pracował w firmie od 1992 r.
Zdaje się jednak, że tak naprawdę nic się nie zmieniło. No bo kiedy nowy szef RIM, Thorsten Heins w pierwszych wywiadach po swojej nominacji mówi, że "drastyczne zmiany nie są konieczne", a większość dotychczasowych problemów RIM wynika z niezrozumianego marketingu, to trudno mieć specjalną nadzieję, że nowy CEO będzie wybawcą kanadyjskiej firmy.
Nie wiem, czy wszyscy w RIM zdają sobie sprawę o co tak naprawdę chodzi. Nakreślmy więc w dwóch zdaniach sytuację: jeszcze kilka lat temu marka BlackBerry była synonimem profesjonalnego telefonu komórkowego dla biznesu, definiując przy okazji tym, czym był ówczesny "mobile computing". Co więcej, głównie ze względu na doskonały system poczty e-mail oraz komunikatora Messenger, BlackBerry miał status globalnego lidera innowacji, a sama marka cieszyła się równie prężnym gronem wielbicieli co inna dzisiaj marka smartfonów z owocem w nazwie rodem z sąsiadującej z Kanadą Stanów Zjednoczonych. W ciągu ostatnich 5 lat RIM nie zrobił jednak dosłownie nic, aby zaadoptować się do nowych realiów ery "internetu w kieszeni" zapoczątkowanej przez iPhone'a. Co więcej, wśród przedstawicieli firmy (przynajmniej wśród tych, którzy wypowiadają się publicznie) panuje generalne niezrozumienie istoty problemu. W rezultacie BlackBerry jest dziś w najtrudniejszej sytuacji ze wszystkich liderów branży mobilnej.
Niby wyniki finansowe nie są złe, niby ciągle firma poszerza bazę swoich konsumentów (głównie na rynkach, na których wcześniej BlackBerry nie było), ale RIM wydaje się mieć problem ze strategicznym nakreśleniem swojej przyszłości. Kanadyjczycy wciąż wydają się przygotowywać produkty dla świata sprzed pięciu lat, a te nowe są wciąż opóźnione. W ujęciu hardware'owym, wizualnym produkty RIM wydają się jak najbardziej na czasie (włącznie z PlayBookiem), ale oprogramowanie odstaje od aktualnych standardów rynkowych w sposób dramatyczny.
To właśnie za opóźnienia w przejściu na nowy system operacyjny, który dawałby szansę na powalczenie z iPhone'em i Androidami musieli usunąć się w cień dwaj dotychczasowi liderzy RIM. Ale czy de facto się usuną? Wczytując się w wypowiedzi Heinsa w pierwszych wywiadach trudno w nich znaleźć jakiekolwiek zapowiedzi drastycznych zmian, zapowiedzi decyzji, które de facto potwierdzałyby rozumienie powagi sytuacji. Mamy tymczasem potwierdzenia, że większość rzeczy jest ok, że sprawy idą w dobrym kierunku, że z niecierpliwością nowy szef oczekuje nowego systemu operacyjnego. Skoro tak, to po co w ogóle ta zmiana?
Najprawdopodobniej po to, by uspokoić nieco sytuację medialną wokół RIM, który wewnętrznie jest przekonany, że wykonuje świetną robotę. Niestety rynek kiepsko odebrał pierwsze wypowiedzi nowego CEO i akcje RIM na giełdzie znów poszybowały ostro w dół. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale wydaje mi się, że bez decyzji równie ostrych jak te, które będąc w równie trudnym położeniu podjęła Nokia - abstrahując od tego, czy były one dobre, czy nie - wczorajsza zmiana na stanowisku CEO nic kanadyjskiej firmie nie da.
Przy okazji pozwalam sobie zamieścić wspólne oświadczenie firmy: RIM i IDC przesłane na adres naszej redakcji oraz naszą odpowiedź:
W odpowiedzi na artykuł autorstwa Tomasza Boguszewicza „Research In Motion nigdy nie miał strategii dla Polski” opublikowanym 18 stycznia 2011 roku, firmy RIM oraz IDC pragną zwrócić uwagę na pewne nieścisłości:
IDC: IDC, potwierdzając swoją silną relację z Research In Motion w skali globalnej, informuje jednocześnie, że firma RIM nie zamówiła w ciągu ostatnich dwóch lat żadnego badania w Polsce. IDC informuje również, że nie udzieliło Spider’s Web wywiadu dotyczącego firmy RIM i nie komentowało strategii RIM w Polsce.
RIM: RIM ma silną i rosnącą pozycję w Polsce i konkretną strategię, która ma na celu wzrost biznesu oraz długofalowy rozwój rynku mobilnego w Polsce. Rynek ten jest ważną częścią naszej działalności, kontynuujemy inwestycje w nasz biznes, naszych klientów, deweloperów oraz społeczność w Polsce.
Odpowiedź Tomka Boguszewicza:
Plany RIM wobec Polski są imponujące: firma deklaruje, że jej pozycja rośnie, a celem jest m.in. „rozwój rynku mobilnego w Polsce”. Ujmujące – RIM nie dba o zyski, tylko o rozwój branży. Może to tłumaczy, dlaczego z zapowiadanej w ubiegłym roku ofensywy na rynku klientów indywidualnych niewiele wychodzi. Telefony BlackBerry są obecnie dostępne tylko u dwóch operatorów, przy czym tylko dwa modele (w tym jeden mający premierę latem 2009 r.) oferowane są za złotówkę. Doprawdy, ofensywa rynkowa. Szczególnie w świetle szumu jaki robią konkurenci wokół alternatywnych platform, z Androidem na czele.
I jeszcze dwa słowa do IDC: informacje, jakie pozyskałem, pochodziły z nieformalnych rozmów, a nie oficjalnego wywiadu. Tych najlepiej unikać, bo w czasie formalnych kontaktów firmy analityczne i telekomunikacyjne faszerują dziennikarzy korporacyjną mową-trawą. Taką, jak dwuzdaniowe oświadczenie RIM. Po polsku, gramatycznie, bez jakiejkolwiek treści.
* współpraca: Jakub Kubacki oraz Tomasz Boguszewicz