Jestem pierwszą Polką testującą Deezer?
Już za kilka, maksymalnie kilkanaście dni do Polski oficjalnie wkroczy Deezer - poinformujemy o tym w momencie uruchomienia serwisu. Podobno jedna jaskółka wiosny nie czyni, jednak w przypadku Deezera stare przysłowie nie musi się sprawdzać. Deezer to pierwsza, pełnoprawna muzyczna chmura, która legalnie, bezproblemowo i oficjalnie będzie dostępna w Polsce. Serwis, który ma już doświadczenie i od kilku lat święci tryumfy we Francji i muszę przyznać, że działa całkiem sprawnie. Aż chce się powiedzić “przyjdzie Deezer i pozamiata”, i tak rzeczywiście mogłoby być, gdyby nie to, że w Polsce nie lubi się płacić. Jednak dla tych, którzy nie chcą płacić za usługę muzyczną Deezer niemal wybawieniem.
Od kilku godzin korzystam z Deezera w ofercie Premium+ i jestem zmuszona powiedzieć: “żegnaj Google Music (przynajmniej opcjo wirtualnego dysku), mflow, YouTube i wszystko inne, czego używałam do słuchania i odkrywania muzyki!”. Deezer jest ok. Deezer ma naprawdę sporą bibliotekę muzyczną (ponad 13 milionów utworów i umowy z dwoma tysiącami wytwórni), Deezer jest dostępny przez przeglądarkę i posiada aplikacje na praktycznie wszystkie mogące odtwarzać muzykę z internetu platformy. Deezer jest poprostu przyjemny - nie jest pozbawiony wad, ale nie są one duże i nie przeszkadzają w odbiorze serwisu. Jest po prostu przyjemny.
Nie wiadomo jeszcze, czy ceny abonamentów dostosowane będą do polskich warunków, ale prawdopodobnie nie. Dostaniemy 3 możliwości korzystania z Deezera: darmową, w której można odłuchiwać bez limitu radio dobierające utwory różnych wykonawców na podstawie gatunku/wykonawcy na komputerach i urządzeniach mobilnych, Premium czyli nielimitowana muzyka “na żądanie”(konkretne utwory, wykonawcy itp.) na komputerze bez reklam oraz Premium+. Premium+ to najbardziej interesująca opcja, bo dzięki niej dostaniemy możliwość słuchania muzyki na urządzeniach mobilnych i na komputerze z opcją zapisania do offline. Użytkownicy mają możliwość bezpłatnego testowania usług Premium i Premium+ przez 15 dni.
Serwis nie różni się zbytnio od webowych konkurentów - na górze player i kategorie, strona jako lista utworów, playlist itp. I tu trzeba przyznać Deezerowi duży plus; jest intuicyjny i ma spore możliwości. Po kliknięciu na wykonawcę przenoszeni jesteśmy do listy jego albumów, po kliknięciu na utwór włącza się on itp. Zakładka MyMusic służy do zarządzania playlistami i ulubionymi albumami czy wykonawcami, a dodawać ich można z poziomu odtwarzacza lub strony. Odtwarzacz ma też equalizer i mixer, co przy jakości mp3 320 kbit/s ma sens. Utwory czy albumy można kupić w iTunes lub na Amazonie bezpośrednio z Deezera (Amazon oczywiście u nas jeszcze niedostępny. Na dodatek Deezer mocno skupia się na odkrywaniu nowej muzyki i faktycznie przez te kilka godzin całkiem przypadkowo poznałam kilku ciekawych wykonawców.
Deezerowi nie zabrakło też podstawowych funkcji społecznościowych, takich jak dzielenie się utworami na Facebookuczy Twitterze oraz możliwości tworzenia wewnątrzserwisowych kontaktów z własnym mikroblogiem.
Naprawdę próbowałam znaleźć coś, do czego mogłabym się przyczepić i pomarudzić, jednak nic sensownego i wartego marudzenia nie znalazła. Deezer to porządny, streamingowy serwis z dużym katalogiem, dostępny na urządzeniach mobilnych, działający szybko i sprawnie, z dużymi możliwościami katalogowania i segregowania muzyki.
Co arcyciekawe Deezer daje też możliwość uploadu własnych plików do chmury! Jeśli zdarzy się, że czegoś nie znajdziemy w katalogu (na razie nie miałam tego problemu), to z powodzeniem wrzucimy to z dysku i będziemy mieli dostęp z każdego urządzenia.
W końcu pod tym względem nie jesteśmy “krajem trzeciego świata” i dostajemy w pełni legalny i w miarę tani dostęp do milionów utworów, no i ktoś w końcu chce nasze pieniądze bez kombinacji!
Szkoda, że o Deezerze tak mało pisze się w polskich mediach, bo tak naprawdę jego oficjalne uruchomienie ma większe znaczenie, niż wprowadzenie “na siłę” iTunes. Właściciele Deezera odważyli się na bardzo odważny krok rezygnując z obecności w Stanach Zjednoczonych na rzecz 200 innych krajów, które wcześniej nie miały dostępu do poważnych i dopracowanych serwisów streamingowych. Do 2016 roku chcą obejmować zasięgiem 75% światowego rynku muzycznego. Deezer jest także mocno ukierunkowany na współpracę z lokalnymi operatorami komórkowymi. Przestańmy w końcu gadać od rzeczy o Spotify, które widzi tylko kawałek świata z którego może teraz czerpać zyski. Cieszę się, że Spotify wprowadza nowe opcje Radia, ulepsza swoją współpracę z Facebookiem itp., ale równocześnie twierdzę, że skoro nie chce moich pieniędzy, to nie. Deezer może ma trochę inną zasadę działania, ale na kompletnie pustych rynkach ma ogromne szanse zagospodarowania terenu i zdobycia przewagi czasowej. I słusznie.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie Deezera chętnie odpowiem. Po tych kilku godzinach z Deezerem Premium+ porzucam Google Music, żałując, że straciłam mnóstwo czasu na wrzucanie tam własnych plików.
Arogancja gigantów jest momentami niewiarygodna i dobrze, że ktoś próbuje rozegrać to inaczej.