REKLAMA

55-calowy telewizor OLED - uwierzę, jak zobaczę (w sklepie)

29.12.2011 14.31
55-calowy telewizor OLED – uwierzę, jak zobaczę (w sklepie)
REKLAMA
REKLAMA

Od wczoraj gadżeciarskie media podniecają się zapowiedzią koncernu LG, który z pompą i dumą ogłosił, że zaprezentuje na CES 2012 „największy na świecie telewizor OLED”. Tak z opisu wnioskując, to faktycznie zapowiada się ciekawy produkt – 55″ OLED, 5 mm grubości, kontrast 100 000 : 1 itp. Ale ja na razie pozostaję sceptyczny, bo producenci telewizorów mamią nas wizją wielkich, pięknych telewizorów OLED od dobrych 8 lat. Niestety, do tej pory z zapowiedzi tych niewiele wynikało – prezentowano kolejne prototypy, a w sklepach OLED-ów jak nie było, tak nie ma.

Nie zrozumcie mnie źle, do samego konceptu „organicznych” telewizorów nie mam najmniejszych zastrzeżeń – owe prototypowe ekrany, które miałem okazję kilkakrotnie oglądać, absolutnie potwierdzały wszystkie, opiewane m.in. w Wikipedii, zalety technologii OLED. Obraz faktycznie był ostry jak brzytwa, kolory wspaniałe, a kontrast i jasność – wzorowe. Dodajmy do tego minimalną grubość wyświetlacza (która dziś nie robi już takiego wrażenia, jak 5 lat temu, gdy przeciętny LCD miał dobre 15 cm grubości) i niewielkie zużycie energii (OLED-y nie wymagają podświetlenia – świecą same), a mamy przepis na telewizor idealny.

Problem w tym, że ów przepis znany jest producentom od blisko dekady, a mimo to do tej pory żaden z nich nie zdołał wprowadzić na rynek telewizora LCD z ekranem o przyzwoitej wielkości. Rozumiem oczywiście, z czego to wynika – na drodze do popularyzacji tej technologii w telewizorach stały m.in. wysoki koszt produkcji większych wyświetlaczy (z mniejszymi nie ma takich problemów – stąd spora popularność OLED w urządzeniach mobilnych) oraz ograniczona żywotność materiałów organicznych.

Ale szczerze mówiąc, wkurza mnie to, że mniej więcej od połowy poprzedniej dekady co pół roku słyszymy, że ktoś tam (wstawcie sobie: Sony, LG, Samsung itp.) opracował kolejny „największy na świecie” ekran LCD, co prawda na razie prototypowy, ale lada chwila urządzenie pojawi się w sklepach. Zwykle takie zapowiedzi pojawiają się na początku roku (czyli przed targami Consumer Electronics Show w Las Vegas) lub w wakacje (przed berlińską IFĄ), media żyją nimi przez kilka dni, potem wyświetlacz zostaje na chwilę pokazany na imprezie…. i słuch o nim ginie.

Sam się na to dałem złapać kilkakrotnie – o rychłej premierze jakiegoś kolejnego OLED-a miałem okazję pisać m.in. w

– 2004 r. – Samsung zapowiedział, że lada chwila zacznie produkować 17-calowe OLED-y. Nie zaczął.

– 2004 r. jeszcze – Seiko Epson poinformował, ze stworzył ekran 40-calowy. Powstał prototyp, w sklepach urządzenia miały się pojawić w 2007. Jakoś nie wyszło.

2005 r. – Seiko Epson zapowiada, że rozpoczyna produkcję OLED-ów, na początku testowo, od 2007 mają być w sklepach. Nie udało się.

2005 r. – Samsung pokazuje kolejny prototyp największego na świecie OLED-a – 21″ (najwyraźniej umknęła im prezentacja Epsona sprzed kilku miesięcy). Na prototypie się skończyło.

2005 r. – po kwartale Samsung najwyraźniej orientuje się, że te 21″ to trochę mało. Firma prezentuje kolejny „największy prototyp OLED”. Tym razem jest 40″, pojawia się też informacja, że da się go wytwarzać na standardowych liniach montażowych ekranów LCD i że produkcja może ruszyć wkrótce. Nie ruszyła.

Takich zapowiedzi mieliśmy później jeszcze przynajmniej kilkanaście – oprócz Epsona, Sanyo i Samsunga plany szybkiego wprowadzenia na rynek telewizorów OLED przedstawiali m.in. LG i Sony. Efekty na razie są mizerne – na rynku nie pojawił się żaden porządny, wart zakupu telewizor OLED. Owszem, był jeden, który można było kupić – XEL-1 od Sony. Ale 11-calowy telewizorek za 2,5 tys. USD był raczej prezentacją możliwości technologicznych Sony, niż realną propozycją dla klientów. Przedstawiciele Sony zresztą sami to doskonale rozumieli, bo urządzenie dość szybko zostało wycofane z rynku.

Ja wciąż czekam na swojego OLED-a; kibicuję tej technologii mocno i pewnie będę jednym z pierwszych, który kupi „organiczny” telewizor o przekątnej, powiedzmy, 40 czy 55″ – oczywiście pod warunkiem, że, zgodnie z zapowiedziami producentów, będzie miał przystępną cenę. Ale na razie jakoś nie bardzo mogę uwierzyć w zapowiedzi LG (wedle deklaracji firmy, urządzenie, o którym mowa na początku tekstu, ma się pojawić na rynku w połowie 2012), bo już kilkanaście razy się na takich zapowiedziach przejechałem. Oby tym razem mój sceptycyzm był nieuzasadniony.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA