Tellme Siri... Microsoft ma swojego asystenta głosowego, ale co z tego?
Po sieci krąży wideo porównujące głosowych asystentów - Siri od Apple i Tellme od Microsoftu. Co to Tellme? Właśnie, Microsoft nigdy nie eksponował swojej usługi rozpoznawania mowy, bo... nie ma za bardzo czym się pochwalić. Przy okazji szefostwo Microsoftu przypomina, że to “rozwiązanie tożsame do Siri Windows Phone ma już od roku” i że ludzie poddali się sztuczkom marketingowym Apple. To zabawne, bo Microsoft sam przyznaje, że Tellme albo nie jest tak funkcjonalne jak Siri, albo koncern wciąż nie potrafi atrakcyjnie sprzedawać swoich produktów. Może jedno i drugie naraz. Przy okazji warto też zastanowić się, czy głosowa obsługa faktycznie całkowicie wyprze tradycyjniejsze interfejsy, jak to zaczynają wieszczyć topowi blogerzy technologiczni.
Internet ostatnio pełen jest przykładów “rozmów” z Siri - pojawiają się zestawienia najzabawniejszych odpowiedzi, przykłady, instrukcje, wykonane przez użytkowników listy komend czy nawet nagrania pokazujące Siri “rozmawiającą” z drugą Siri czy z zabawkowym hitem lat 90. Furby’m. Słowem - Siri opanowała umysły nie tylko fanów Apple, stała się hitem “geekowego” internetu i nie tylko. Ludzie na codzień nie interesujący się technologiami rozpoznają Siri, wiedzą, że to usługa z iPhone’a i chcą ją mieć. Siri ma “osobowość”, przynajmiej tak przedstawiają i personifikują ją użytkownicy oraz sam Apple.
A Tellme? Tak, jak Windows Phone 7, tak i Tellme jest mało rozpoznawalne. Tellme to obsługa głosowa, która gorzej radzi sobie z kontekstami, która ma “bezosobową” nazwę (do Siri mówi się niemal pieszczotliwie “po imieniu”, do Tellme można powiedzieć co najwyżej “powiedz mi”) i o której przez rok było praktycznie cicho. Dopiero ostatnio pojawiło się przypomnienie w wywiadzie dotyczącym przyszłości Kinecta:
Pojawiło się też porównanie Siri i Tellme:
Jednak w zasadzie Tellme nie jest tak tragiczne, co pokazują inne testy i prezentacje. Usługa całkiem sprawnie rozpoznaje głos z odpowiednim akcentem, ale daleko jej do “łapania kontekstu” - tutaj Siri radzi sobie znacznie lepiej. Tellme w zasadzie bliżej jest do obsługi głosowej z Androida niż do Siri z całą “magią”.
Konieczność przypominania przez szefostwo Microsoftu o istnieniu Tellme jest przyznaniem się, że koncern nie potrafi zareklamować dobrze swojej własnej usługi. Nie istnieje ona ani od samego początku nie istniała jako argument sprzedażowy nawet w jednej dziesiątej tak, jak dla Apple Siri, nie zapowiada się też, by sytuacja się odmieniła w najbliższym czasie. Microsoft za to rysuje przyszłościowe wizje, jak to kontrolowanie urządzeń za pomocą głosu będzie przydatne w przyszłości, i to wcale nie tak dalekiej:
Wszystko wygląda ładnie, chociaż bez efektu “wow”. Przyszłością dla Microsoftu jest Kinect, który coraz mocniej wychodzi poza gry, a połączenie głosu z KInectem jest bardzo, bardzo sensowne. Poza tym Kinect już jest sukcesem rynku konsumenciego, takim wprowadzonym nie na siłę i z przyzwyczajeń, a realnym sukcesem niezwiązanym z rozpoznawalnością marki. Może to i lepiej, że większość użytkowników Xboksa i Kinecta nie wie, że to dzieło Microsoftu, bo kto wie, czy klienci kojarzący te urządzenia z Windowsem czy Office’em byliby tak chętni do kupowania.
I to jest właśnie problem Microsoftu - Tellme jest bardzo... korporacyjne. Ot, kolejna usługa od Microsoftu stworzona bardzo poprawnie, ale bez polotu. I chociaż mogłaby stanowić jakąś konkurencję dla Apple, to brak dobrego marketingu i przedstawianie jej przyszłości bez wizji "człowieka na pierwszym miejscu" stawia ją na razie na przegranej pozycji. Tellme nie podnieca, z Tellme nie chce się rozmawiać (gdy testowałam WP 7,5 próbowałam - po pokonaniu bariery poprawnego akcentu okazało się, że Tellme może i jest użyteczne, ale trzeba używać konkretnych komend itp.). Nie ma tego słynnego u Apple “amazing” - Tellme stworzone jest w typowy dla starego Microsoftu sposób.
Mówiąc o asystentach głosowych warto też zastanowić się, czy blogerzy piszący, że obsługa głosowa całkowicie wyprze standardowe sposoby interakcji z urządzeniami mają rację. Ile czasu zajmie zlokalizowanie usług na wszystkie języki i rynki? Czy faktycznie chcemy wszystko “mówić”, dyktować na głos nawet w miejscach publicznych? Naprawdę będziemy obchodzili się bez żadnego kontaktu fizycznego czy ruchowego z urządzeniami? Nie sądzę...